W Swarzynicach, jak w większości polskich wsi, wolno żyjących zwierząt nie brakuje. Około dwa miesiące temu na posesji pani Rozalii pojawiła się kotka, a wraz z nią 3 maluchy. Kobieta nie zastanawiała się zbyt długo i przed drzwi wystawiła miskę z mlekiem, a od czasu do czasu na kocim talerzu znalazło się coś lepszego: kiełbasa, szynka, kocia karma.
- Nie umiem przejść obok takich zwierząt obojętnie. Bezdomnej osobie też bym miała nie dać kawałka chleba, jeśli pojawiłaby się u mnie na podwórku? Czworonogi nie są w niczym gorsze od ludzi – mówi pani Rozalia.
Biegające po jej podwórku koty nie przeszkadzały kobiecie, dopóki jeden z nich nie zachorował… Któregoś dnia przyszedł na posesje i zaczął się zataczać, nie był w stanie utrzymać się na łapkach, a z jego odbytu zaczęła się wydobywać nieprzyjemna wydzielina, którą roznosił po całym podwórzu. Mieszkanka zaczęła obawiać się, że jej pies może zarazić się chorobą i postanowiła ten problem zgłosić do urzędu gminy. Poprosiła, by odłowili kocięta i je wyleczyli. Jednak przez prawie dwa miesiące nikt nie zareagował.
Hyc i... do kartonu
Dopiero chwilę przed naszą wizytą u pani Rozalii pojawili się pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej, którzy mieli za zadanie odłowić koty. Jako, że akurat wtedy zwierząt nie było na podwórku, zostawili kobiecie karton i poprosili, by sama je złapała i wtedy po nich zadzwoniła.
- Nie mam sumienia, żeby wkładać te kocięta do ciemnego kartonu. Przecież do takich spraw używa się specjalnych klatek - tłumaczy pani Rozalia.
Kogo to koty?
Dlaczego dopiero po tak długim czasie ktoś zainteresował się tym problemem? Pracownik urzędu tłumaczy, że pani Rozalia przekazała im informację, że koty należą do jej sąsiadki, dlatego nie mogli wcześniej interweniować. Kobieta jednak zaprzecza.
- Owszem, mówiłam, że mam podejrzenia, że koty mogą należeć do mojej sąsiadki, jednak ta się ich wypiera. Nie zamierzam szukać ich właścicieli, tylko chciałabym, żeby ktoś się w końcu nimi zajął i je wyleczył - tłumaczy kobieta i dodaje, że kotka najprawdopodobniej jest w kolejnej ciąży, więc zaraz pojawią się kolejne małe.
Wójt gminy Trzebiechów, Izabella Staszak, o sprawie dowiedziała się dopiero od nas… Zadzwoniła przy nas po patrol policji, który pojechał na miejsce i spisał zeznania pani Rozalii. Zapewniono nas, że koty zostaną odłowione, a gmina skontaktuje się z Ogólnopolskim Towarzystwem Ochrony Zwierząt i wspólnie będą rozwiązywać ten problem .
PRZECZYTAJ TEŻ:
CZYM MOŻNA SIĘ ZARAZIĆ OD PSA I KOTA? SPRAWDŹ JAKIE CHOROBY PRZENOSZĄ NASI PUPILE
ŚMIERTELNA CHOROBA KOTÓW ZBIERA SWOJE ŻNIWO. W ZIELONEJ GÓRZE CORAZ WIĘCEJ PRZYPADKÓW
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?