Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świat po 11 września

Grażyna Zwolińska [email protected]
Strefa Zero. Tutaj stały bliźniacze wieże.
Strefa Zero. Tutaj stały bliźniacze wieże. sxc.hu
Weszłam do domu. Włączyłam telewizor. Kątem oka na ekranie zobaczyłam biegających w tumanach kurzu ludzi, w tle uszkodzony wieżowiec. Pomyślałam, że to jakiś katastroficzny film. Ale zaraz, zaraz... Film na informacyjnej stacji?

11 września 2001 o godz. 8.46 samolot uderzył w jedną ze słynnych nowojorskich wież Word Trade Center. Wkrótce w drugą wbił się kolejny. Później mówiono, że to zamach. I to, co stało się potem, sprawiło, że XXI wiek stał się wiekiem terroryzmu i narastającego konfliktu cywilizacji.

Al-Kaida, czyli sieć

Amerykanie byli wstrząśnięci. Prawie trzy tysiące ofiar! Cios w samo serce USA! Niczego takiego wcześniej nie przeżyli. Nawet podczas światowych wojen byli w swoich miastach bezpieczni.

Niecały miesiąc później, 7 października, weszli do Afganistanu, by złapać zleceniodawców ataku. Świat poznał określenie Al-Kaida, czyli sieć. W tym przypadku sieć terrorystycznych islamskich organizacji. Na ich czele miał stać Saudyjczyk Osama bin Laden. Od 11 września wróg publiczny numer 1.

Prezydent Bush, wysyłając wojska do Afganistanu, nakazał schwytać go żywego lub martwego. Schwytał go dopiero prezydent Obama. Kazał zabić. Uwięziony byłby problemem. Owinięte w białe płótno ciało wrzucono do morza.
Kaganek i dyrdymały

Ameryka triumfowała, ale był to sukces bardziej propagandowy niż rzeczywisty. Bo po śmierci Osamy świat wcale nie stał się bezpieczniejszy. Wprost przeciwnie. Więcej racji miał były szef GROM-u gen. Sławomir Petelicki, mówiąc, że groźba zamachów zwiększy się, a nie zmniejszy, niż przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, opowiadający z emfazą dyrdymały o bezpieczniejszym świecie po śmierci Saudyjczyka.

W islamskich krajach Osama jest już nowym szahidem, czyli męczennikiem. Zachodni świat ze swoją misją niesienia kaganka cywilizacji i demokracji nic na to nie poradzi. Zwłaszcza że w tę misję od dawna nie wierzy. Nie bez powodu to w zachodnim świecie, szczególnie w kontekście Iraku, zrodziło się powiedzenie "Your blood, their oil", czyli "Twoja krew, ich nafta (ropa naftowa)". Ich, czyli głównie Stanów Zjednoczonych.

Bezsilność miażdżącej siły

Receptą na zwycięstwo w Afganistanie miał być overwhelming force, czyli miażdżąca siła. Mimo takiej przewagi wojsk koalicji, do zwycięstwa dziś dalej niż w dniu rozpoczęcia inwazji. Zrujnowany trwającymi od 30 lat wojnami Afganistan na pewno nie stał się bezpieczniejszy.

Rok temu, w dziewiątą rocznicę inwazji na Afganistan, przypomniano, że ta wojna pochłonęła 4,9 mln ofiar. Pacyfiści mówią nawet o ludobójstwie. Nie chodzi tylko o ofiary bezpośrednich działań wojennych i zamachów (tych - według ONZ - jest ponad 1,2 mln). Chodzi też o tych, którzy zmarli w wyniku drastycznie pogorszonych warunków życia. Z oficjalnych danych ONZ wynika, że z braku podstawowych środków do życia w Afganistanie od początku inwazji zmarło 3,7 mln cywilów, w tym 2,6 mln dzieci poniżej piątego roku życia. 3,2 mln Afgańczyków zostało uchodźcami.

Bomby ważniejsze niż życie

Michael Intriligator z Instytutu Milkena w Stanach Zjednoczonych szacuje koszty wojny afgańskiej na 1,5-2 bln dol. Koszty wojny w Iraku niektórzy eksperci oceniają na 3 bln dol. Nawet jeśli są one bardzo przesadzone, to i tak włos się jeży na głowie.

Wydatki wojenne zaostrzyły światowy kryzys ekonomiczny. Spowodowały, że brakuje pieniędzy na pomoc humanitarną. O ile w 2003 r. wskutek braku podstawowych środków do życia zmarło na świecie 16 mln ludzi, to w 2010 r. już 24 mln.
Jeden umiera, drugi zarabia

20 marca 2003 Amerykanie weszli do Iraku, by obalić Saddama Husajna i zabrać mu arsenały broni chemicznej. A przy okazji podarować Irakijczykom zachodnią demokrację. Zamiast tego, rozpętała się wojna. Arsenałów nie znaleziono, bo ich nie było. Za to trup słał się gęsto, zwłaszcza wśród cywilów. Oficjalne amerykańskie statystyki z lat 2004-2009 mówią o 109.032 zgonach, 66.081 spośród zabitych było cywilami.

Inne są dane Światowej Organizacji Zdrowia. Według niej, w Iraku zginęło 151 tys. jego mieszkańców. Podobnie jak w Afganistanie, umierali też cicho z powodu dramatycznych warunków życia, spowodowanych wojną. Giną nadal w licznych zamachach, choć oficjalnie wojna się zakończyła.

W Iraku i Afganistanie na "walce z terroryzmem" obłowiły się zagraniczne, głównie amerykańskie, firmy. Zarobiły ok. 180 mld dol. Przy okazji zdefraudowano ok. 23 mld dol. zagranicznej pomocy.

Wyjątkowo kosztowna zabawa

Wojna w Iraku kosztowała 720 mln dol. dziennie lub 500 tys. dol. na minutę. Trudno w to uwierzyć, ale tak wynika z analizy American Friends Service Commitee, przeprowadzonej na podstawie prac sporządzonych przez laureata nagrody Nobla, ekonomistę Josepha E. Stiglitza i wykładowcę ds. finansów publicznych z Harvardu, Lindę J. Bilmes. Obliczenia obejmują nie tylko aktualne koszty związane z wojną, ale biorą też pod uwagę czynniki długoterminowe, jak opieka medyczna dla weteranów wojennych czy koszty związane z wymianą sprzętu wojskowego na nowy.

Pieniądze wydane tylko w ciągu jednego dnia na wojnę w Iraku mogłyby zostać przeznaczone na zakup domów dla prawie 6.500 rodzin, na ubezpieczenie zdrowotne dla 423.529 dzieci lub pomogłyby wyposażyć 1,27 mln gospodarstw domowych w odnawialne źródła energii.

T-walls i cukierki

W afgańską czarną dziurę zasysającą publiczne pieniądze Polska też wrzuca swoje złotówki. Tylko w 2009 r. wydała 1 mld zł. Wprawdzie min. Bogdan Klich podawał, że niecałe 500 mln zł, ale "zapomniał", że kolejne pół miliona wydano na zakup sprzętu wojskowego na misję. W 2010 r. na takie zakupy przeznaczono już 800 mln zł. Nie chodzi tylko o śmigłowce, rosomaki itd., ale i tak prozaiczne rzeczy, jak T-walls, betonowe mury zwiększające bezpieczeństwo polskich żołnierzy w bazie w Ghazni. Bez nich była po kilka razy dziennie ostrzeliwana przez talibów.
W Iraku też nieźle finansowo popłynęliśmy. Mimo że dawaliśmy cukierki dzieciom, i tak traktowano nas jak okupantów. W Afganistanie zresztą też.
Na obu wojnach życie straciło 50 polskich żołnierzy. To niewiele w stosunku do strat amerykańskich, ale inaczej patrzy na to matka st. szer. Marcina Pastusiaka, lat 26, rodzice st. szer. Pawła Poświata, lat 29, czy żona ratownika medycznego Marcina Knapa, lat 34. Nad ich trumnami ówczesny min. obrony powiedział: "Byliście wierni Polsce!". No cóż...

Złoża i sens obecności

Niedawno w ręce dziennikarzy "New York Times'a" trafiła wewnętrzna notatka Pentagonu. Wynika z niej, że towarzyszący od początku w Afganistanie amerykańskim wojskom poszukiwacze odkryli złoża rud żelaza, miedzi, kobaltu, złota i metali przemysłowych szczególnie ważnych dla przemysłu obronnego, jak lit. Ich wielkość wielokrotnie przekroczyła najśmielsze przewidywania. Ustanowienie tam amerykańskiej strefy wpływów to zapewnienie sobie wyłączności na eksploatację tych złóż w przyszłości.
Zmienia to całkowicie sens obecności amerykańskich wojsk w Afganistanie. I sens naszej tam naiwnej obecności.

Strach przed rocznicą

Przed zbliżającą się rocznicą zburzenia wież WTC Nowy Jork wzmocnił środki bezpieczeństwa. Obawy nasiliło ostrzeżenie FBI o groźbie ataku Al-Kaidy przy użyciu małego, prywatnego samolotu wypakowanego środkami wybuchowymi. Jest też strach przed "samotnym wilkiem", który może wysadzić się w tłumie. Uczestnicy uroczystości mają więc być prześwietlani...

Co się temu dziwić, skoro stosunek muzułmanów do Zachodu nigdy jeszcze nie był tak zły, a świat tak niebezpieczny. I naprawdę nie wszystkiemu winni są ci straszni islamiści.

NAJWIĘKSZE ZAMACHY PO 11 WRZEŚNIA 2001

12 października 2002. Zamach na indonezyjskiej wyspie Bali. Zginęło 190 osób, około 300 zostało rannych.

23-26 października 2002. Atak czeczeńskich terrorystów na Centrum Teatralne na Dubrowce w Moskwie. Zginęło 129 zakładników i 40 terrorystów.

2 marca 2004. Seria wybuchów podczas święta Aszura w Karbali (Irak). Zginęło ponad 180 osób.

11 marca 2004. Zamach w Madrycie. Cztery eksplozje na stacjach kolejowych w godzinach porannego szczytu. Zginęło 198 osób, 1.400 zostało rannych.

1-3 września 2004. Zamach na szkołę w Biesłanie (Osetia Północna). Czeczeńscy terroryści wzięli kilkuset zakładników. 386 zabitych, 730 rannych.

7 lipca 2005. Zamach w Londynie. Wybuchy bomb w metrze i autobusach. 52 osoby zabite, około 700 rannych.

20 września 2008. - Zamach na hotel Marriott w Islamabadzie. Zginęło ponad 60 osób, a ponad 250 zostało rannych.

26-29 listopada 2008. - Seria zamachów terrorystycznych w Bombaju. Zginęło 195 osób, około 300 zostało rannych.

22 lipca 2011. Dwa zamachy w Norwegii. W Oslo wybuch bomby przygotowanej przez Andersa B. Breivika zabił 8 osób. Na wyspie Utoya z rąk tego samego zamachowca zginęło kolejnych 68.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska