Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świąteczna wiązka

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Archiwum GL
No i zaczęło się. Tradycyjnie w moim redakcyjnym pokoju było gorąco. Ryczał telewizor, huczało radio. Ktoś wchodził i pytał, który to bieg. Ktoś interesował się, jaki jest wynik. Do tego doszły bieżące komentarze kolegów śledzących mecze lubuskich drużyn.

Nie da się ukryć, że, choć czasem mnie to strasznie denerwuje, lubię ten rozgardiasz. Jak oceniam start? Trudno być oryginalnym. Stal zaczęła ostro i fajnie. Falubaz słabo i bez wyrazu. Ale to przecież dopiero początek, pierwszy mecz. Tak, więc powstrzymajmy się od gorących ocen przynajmniej do drugiego albo trzeciego spotkania.
Zaskoczyła mnie wieść, że przez półtorej godziny przed meczem zawodnicy nie mogą wejść na tor. Czemu? Komu to przeszkadzało? Albo brak próby toru. Od kilku lat nie można zrobić treningowych kółek, zobaczyć jak wygląda, gdzie trzeba uważać, a gdzie można mocniej odkręcić gaz. Tym bardziej, że zawody inaugurują juniorzy. Próbowałem zapytać ludzi będących bliżej tej dyscypliny, o co chodzi. Nikt nie umiał mi tego wytłumaczyć.

Powiększono ekstraklasę, ale dwie pozostałe ligi wyglądają już nieco karykaturalnie. Zostało w nich po sześć zespołów, które często dzieli sportowa przepaść. Ale w samej ekstraklasie będzie wielka różnica między zespołami typowanymi do medali, a tymi, które powalczą o utrzymanie. Tak czy inaczej cała dyscyplina ma się gorzej. Trzy ligi to zaledwie 22 kluby, a przecież kilka z nich z trudem się zebrało i nie wiadomo czy przeżyje sezon. Chodzi także o całą otoczkę, która - mimo szumnych zapowiedzi - ciągle pozostaje prowincjonalna i nieco przaśna. Jeśli do tego dołożymy śmieszne zakazy, jak choćby ten o jednym zawodniku z Grand Prix w meczowym składzie, wychodzi, że jest gorzej niż zakładano. W wielkich miastach króluje futbol, a żużel został tam, gdzie nie ma konkurencji czy mocnej alternatywy dla fanów. Wiem, że zaraz spadną na mnie gromy, ale taka jest prawda. No, ale przecież, co nas obchodzą inni. My tu mamy swoją regionalną, lubuską specyfikę...

Dawno nikt mnie tak mnie wkurzył, jak nasi piłkarze ręczni. Przed sobotnim meczem Zastalu śledziliśmy w internecie na bieżąco końcówkę pojedynku z Serbią. Kiedy na dwie minuty przed syreną wygrywaliśmy trzema bramkami byłem pewny, że już mamy igrzyska. Jak mogliśmy to roztrwonić, no jak? Ale dobrze, pomyślałem sobie, wobec tego pokonamy Hiszpanów, którzy już nie grają o nic. W świąteczny niedzielny wieczór zajrzałem do relacji online. Było 18:9 dla gospodarzy! Rzuciłem grube słowo, ale pomyślałem, że za wcześnie wyzywam. Może to jeszcze nie koniec, może się zmobilizujemy jak niegdyś bywało. Wlazłem po chwili na stronę. I co? Było 27:15, a do końca kilka minut. Rzuciłem grubą wiązkę i dałem sobie spokój. Nasza kadra się zestarzała i wypaliła. Owszem, to są nadal bardzo dobrzy zawodnicy, ale brakuje im wcześniejszej zadziorności, błysku i tego, co dawało nam tak fajne wyniki.

Szkoda, że trener Bogdan Wenta przegapił ten moment. Teraz jest już za późno. Wychodzi na to, że jedynymi przedstawicielami gier zespołowych w Londynie będą siatkarze. Szkoda.
A co powiecie o Legii? Osłabiona, wykartkowana, ale wygrała. A Danijel Ljuboja? Niech tam macha rękoma, niech dyskutuje z sędziami, ale tak gra jak w przedświąteczną sobotę. To najlepszy piłkarz ligi. Tacy jak on ciągną ją w górę. I bardzo dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska