Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świebodzin: Emerytka walczy ze smrodem już czwarty miesiąc

Krzysztof Fedorowicz
- 6 marca monitowałam w urzędach, gdy wyczerpana wracałam do domu, przewróciłam się i złamałam rękę - opowiada zrezygnowana Krystyna Moskalik
- 6 marca monitowałam w urzędach, gdy wyczerpana wracałam do domu, przewróciłam się i złamałam rękę - opowiada zrezygnowana Krystyna Moskalik fot. Tomasz Gawałkiewicz
63 lata przeżyłam i nie byłam w gazecie, ale teraz jestem przyparta do ściany i tylko w was nadzieja! - mówi Krystyna Moskalik z ul. Konarskiego.

KOMENTARZ

KOMENTARZ

Gdyby była burmistrzem…
Czy nasi Czytelnicy pamiętają tekst "Kablówka tylko dla prezydenta"? Rzecz dotyczyła prezydenta Zielonej Góry, któremu podłączono telewizję przewodową, nie dając na to szansy reszcie osiedla. Co by było, gdyby w mieszkaniu burmistrza Świebodzina wystąpił podobny problem jak w lokalu pani Moskalik? Nietrudno sobie wyobrazić: urzędnicy zareagowaliby od razu! A zatem, że są równi i równiejsi wiedzą mieszkańcy Zielonej Góry, Świebodzina, i obawiam się, że jeszcze wielu, wielu innych lubuskich miast. Może ktoś wie, jak spowodować, by urzędnicy zaczęli nam służyć?

Pani Krystyna mieszka na trzecim piętrze w bloku blisko śródmieścia, już w przedpokoju wyraźnie czuć nieprzyjemny zapach. Najmocniej śmierdzi w łazience, odorem przesiąknięte są firany, ręczniki, dywany…

- Sąsiad, który mieszka nade mną, na początku grudnia zaczął remontować mieszkanie - opowiada Moskalik. - Któregoś dnia przez kratkę wentylacyjną w łazience wpadło mnóstwo kurzu i pyłu, to samo przewodem od junkersa. Przed świętami w moim mieszkaniu zaczęło śmierdzieć spalinami. Już wtedy interweniowałam w urzędzie miasta i Świebodzińskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego, co zupełnie nic nie dało. Na święta miałam gości, a nie mogłam zrobić ani prania, ani nagrzać wody!

.

W styczniu lokatorka wychodziła na całe dni z domu, w którym - jak mówi - po prostu nie dało się mieszkać. Ale prawdziwa katastrofa miała dopiero nastąpić: - 16 lutego poczułam intensywny fetor kanalizacyjny, pomyślałam, że tego już zbyt wiele! Poszłam do sąsiada, który mieszka na ostatnim piętrze i stwierdziłam, że w łazience obciął rury, które na dach wyprowadzały opary z kanalizy. Ten człowiek w ten sposób powiększył sobie łazienkę, a oczywiście zapewniał mnie, że wszystko jest w porządku…

18 lutego pani Krystyna znów interweniuje w urzędzie miasta i u zarządcy budynku. 25 lutego przychodzi do bloku kominiarz, który w jej mieszkaniu wyczuwa smród, ale drzwi sąsiada są zamknięte. Kobieta interweniuje w sanepidzie, u rzecznika praw konsumentów, we wspólnocie mieszkaniowej. Znów bezskutecznie. - Od czterech miesięcy wegetuję - stwierdza z żalem. - Moje mieszkanie staje się jakimś slumsem, i nie rozumiem, co Polska robi w Unii, skoro prawa jednostki nie są respektowane!

Przed świętami dzwonimy do ŚTBS. - Pobieżnie znam sprawę - przyznaje Bożena Majsner. - Wiem, że będzie załatwiona, właśnie wysłaliśmy odpowiedź do lokatorki, w każdym razie może być ona o to spokojna.

- To już jest załatwione - dodaje Marek Nowacki, inspektor techniczny w ŚTBS. - 18 marca byłem u sąsiada tej pani. Rzeczywiście, dokonał przeróbek niefachowo. Obciął pion kanalizacyjny i musi wyprowadzić go z powrotem na górę. Po świętach będzie miał dwa tygodnie, by przywrócić instalację do stanu pierwotnego. Zresztą ten smród wychodzi też przez syfony w jego umywalce.

- Urzędnicy powinni pomóc mi od ręki - nie bez racji stwierdza K. Moskalik. - Tymczasem zachowali się obojętnie i bezdusznie, jakby zapomnieli, że to my ich opłacamy! Jak wytrzymam w tych warunkach jeszcze dwa tygodnie? Nie wiem…

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska