Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świebodzin: Nie opłaca się zbierać jabłek

Krzysztof Fedorowicz 0 68 324 88 19 [email protected]
Trwa zbiór jabłek, przy którym pracuje 50 osób. Ale nieznana jest przyszłość sadu - czy na tych 300 ha powstaną osiedla i fabryki?
Trwa zbiór jabłek, przy którym pracuje 50 osób. Ale nieznana jest przyszłość sadu - czy na tych 300 ha powstaną osiedla i fabryki? fot. Bartłomiej Kudowicz
- To klęska - martwi się Tadeusz Szczołko, kierownik świebodzińskiego sadu. - W ubiegłym roku jabłka przemysłowe, przeznaczone m.in. na soki, sprzedawaliśmy po 90 groszy za kilogram.

Teraz rynek dyktuje cenę zaledwie 10 groszy.

Ale wtedy w kraju zebrano milion ton jabłek, podczas gdy w tym roku spodziewamy się dwóch i pół miliona.

Rolnicy skarżą się, że nie otrzymali rządowego wsparcia, liczyli bowiem na uruchomienie skupu interwencyjnego, gdzie cena gwarantowałaby opłacalność. Natomiast w tej sytuacji produkcja jest nieopłacalna - nie warto nawet zbierać owoców, bo robotnikowi trzeba zapłacić od siedmiu do 14 groszy za każdy zerwany kilogram. I kiedy sad jest prywatną własnością, jabłka pozostają na drzewach.

Na 300 hektarach

- Ale ta plantacja jest własnością Agencji Nieruchomości Rolnych, a my zbieramy wszystkie owoce. Z zamiłowania i poszanowania pracy w sadzie, ale też dlatego, by kiedyś prokurator nie próbował udowodnić, że zmarnowaliśmy zbiór - przyznaje Szczołko.

Świebodziński sad zajmuje powierzchnię 300 hektarów. Dominują tutaj drzewa produkujące wspomniane jabłka przerobowe, ale nie brakuje też jabłoni rodzących wspaniałe konsumpcyjne owoce, tak chętnie kupowane w sklepach. Na szczęście w skupie są one droższe, a ich cena waha się od 65 groszy do złotówki za kilogram.

Trwa także zbiór gruszek, które rosną tutaj na powierzchni ośmiu hektarów. Śliwy i czereśnie zajmują po sześć hektarów. Rekordowo drogie były w tym roku właśnie czereśnie, sadownicy sprzedawali je za 3,5 zł.

Ziemia warta miliony

Przy zbiorze jabłek pracuje 50 osób. - Rekordziści potrafią zerwać nawet 1,5 tony owoców - stwierdza z dumą Krystyna Golecka, brygadzistka. Ale roboty trwają tutaj cały rok.

Drzewa są nawożone, przycinane, a w sezonie przeprowadzanych jest od ośmiu do 10 oprysków, które zwalczają choroby i szkodniki. Chwasty są koszone oraz niszczone za pomocą środków chemicznych. - Gdybyśmy zaprzestali tych zabiegów, choćby na rok, to by doszło do totalnej dewastacji sadu - zauważa Szczołko.

Jaka jest przyszłość potężnej plantacji? - To jedyny kierunek, w którym Świebodzin może się rozwijać - przyznaje kierownik. - Biorąc pod uwagę cenę kilku milionów złotych, jaką miasto otrzymało za działkę pod Tesco, łatwo wyliczyć wartość tego gruntu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska