Świebodzińska wojenka pomiędzy burmistrzem a radnym trwa w najlepsze. Krzysztof Tomalak, radny i były wiceburmistrz miasta, tym razem zarzuca obecnemu włodarzowi zamknięcie się przed mieszkańcami w urzędzie i "uwzięcie się na wyborców". Z kolei burmistrz, pomimo lepszej sytuacji pandemicznej, nie ma jeszcze zamiaru przywrócić funkcjonowania urzędu do normalnego trybu.
"Ludzie nie są zadowoleni z sytuacji"
Chciałem wejść do urzędu, ale niestety, nie było takiej możliwości. Zostałem zatrzymany na dole. Wszystko odbywa się tak, że pracownicy schodzą do interesantów i sprawy załatwiane są na korytarzu. Parter nie jest duży, ustawiono tam dodatkowe meble, nie ma nawet gdzie usiąść. Widzę, że ludzie nie są zadowoleni z tej sytuacji
- opowiada radny Tomalak. Jak dodaje, w innych urzędach sprawa przedstawia się w odmienny sposób. - W międzyczasie bywałem w Starostwie Powiatowym w Świebodzinie, w Urzędzie Miejskim w Sulechowie i w Starostwie w Sulechowie. Tam sprawy załatwiano inaczej! - mówi.
Wersję radnego potwierdza radny powiatowy Michał Motowidełko. - Uważam, że pomiędzy trzecią falą koronawirusa, a hipotetyczną czwartą falą urząd można było otworzyć. W mojej pracy opieram się na kontaktach z samorządowcami, jeżdżę po urzędach i nigdzie nie było tak, że ludzie stali stłoczeni, czekając aż ktoś do nich zejdzie - mówi. Ponadto zwraca uwagę na jeszcze jedną, równie ważną kwestię. - Ludzie przychodzą z różnymi problemami, mniej lub bardziej osobistymi. Czasami trudno jest rozmawiać o swoich sprawach, gdy na plecach tłoczą się inni. Rozumiem, że można tak pracować przez miesiąc lub dwa, ale półtora roku? - pyta retorycznie.
Urząd jest otwarty
Włodarz miasta tłumaczy, że urząd nie jest zamknięty.
Klienci faktycznie są przyjmowani na parterze, gdzie następuje pierwszy kontakt z urzędnikiem. Można tu załatwić sprawy bieżące i najprostsze, jak na przykład odebranie lub pozostawienie pisma. Gdy jest potrzeba, aby usiąść i zgłębić temat, wówczas mieszkańcy umawiani są na konkretną godzinę i mogą wejść dalej - mówi.
- Zdaję sobie sprawę, że nie jest to do końca komfortowe, ponieważ urząd nie jest przygotowany na to, by pracować w takiej formie. Chciałbym mieć ferrari, ale jeśli chodzi o urząd to mam tylko starego golfa III. Pracujemy na tym, co mamy. Rozpoczynając tę kadencję nikt z nas nie zakładał, że dopadnie nas pandemia - tłumaczy Sielicki.
Zobacz też: Budżet obywatelski gminy Świebodzin 2022. Propozycje mieszkańców
Jak wyjaśnia burmistrz, poza gabinetami ścisłego kierownictwa, urzędnicy nie mają prywatnych gabinetów. W jednym pomieszczeniu pracuje po kilka osób, więc nawet w zwykłym trybie pracy, wbrew twierdzeniu radnego, nie ma możliwości intymnego załatwiania spraw. - Zdaję sobie sprawę, że to nie jest komfortowe dla nikogo, również dla mnie. Ja bardzo bym chciał dysponować świetnym, nowoczesnym urzędem z możliwością strefowania, indywidualizacji, obsługi klienta w gabinecie, dużą salą konferencyjną do obsługi inwestorów, ale nie mam takiej możliwości i w najbliższym czasie mieć nie będę. Pracujemy tak, jak się da - mówi Sielicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?