- Pyszna, przyjeżdżam tutaj co roku - mówi Mirosław Kutnik. Chodzi oczywiście o karpia, który podczas święta ponownie został sprzedany w ogromnej ilości. Sołtys Osiecznicy, Leszek Fijałkowski, otarł pot z czoła i pokręcił głową. - Niby nie możemy narzekać, bo pogoda ładna, ale chyba jest trochę za gorąco i ludzi nie ma tak dużo. Wieczorem powinno być lepiej - mówił podczas imprezy.
Rozmawialiśmy z nim również o głównym bohaterze tej imprezy, czyli karpiu. - Święto powstało dzięki inicjatywie Bogdana Śnieżka oraz poprzedniego sołtysa, Stanisławowa Nowickiego. Pomysł był taki, by wioska miała własną, sztandarową imprezę, jak np. budachowskie pierogi - opowiada Fijałkowski. - Drugim powodem było utrzymanie klubu piłkarskiego w naszej miejscowości. Koszty są duże, a zyski z imprezy pozwalają nam funkcjonować. Mieszkańcy wpadli na to, żeby symbolem Osiecznicy zrobić karpia. Wszak wioska od dawna słynęła z gospodarstw rybackich i hodowli karpia. Poza tym ryba zdrowa...
Sołtys przyznaje, że tak wielkiego sukcesu chyba nikt się nie spodziewał. - Za pierwszym razem przygotowano 350 kg ryby. Ludzie pukali się w czoło i mówili, że to zdecydowanie za dużo, zwłaszcza że to pierwsze podejście - opowiada Fijałkowski. I co? Okazało się, że wszystko zostało sprzedane. Szybko rozchodził się zarówno karp żywy, jak i ten przyrządzany...
- W następnym roku mieliśmy 300 kg więcej. Też wszystko poszło. I tak każdego roku - cieszy się Fijałkowski. Dopiero w zeszłym roku, kiedy na stanie było 1.800 kg, trochę ryby zostało. - I tak sprzedaliśmy dużo, mimo że w tym samym czasie było Rybobranie w Krośnie. Teraz zdecydowali się na 1.500 kg. To ilość w sam raz - dodaje sołtys Osiecznicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?