Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świętoszów: To był ekstremalny bieg

Tomasz Hucał 0 68 377 02 20 [email protected]
Bogdan Rycerski i Mariusz Plesiński (dwaj z prawej)
Bogdan Rycerski i Mariusz Plesiński (dwaj z prawej) fot. Archiwum
W miniony weekend żołnierze ze Świętoszowa zapewnili sobie Puchar Polski w ekstremalnym rajdzie na orientację Harpagan.

Żeby go zdobyć musieli przebiec sto kilometrów w błocie, deszczu i temperaturze bliskiej zeru.

Major Bogdan Rycerski i starszy chorąży Mariusz Plesiński z 10. Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa zwycięstwo w ogólnej klasyfikacji Puchar Polski przypieczętowali pierwszym miejscem w przedostatniej rundzie tegorocznego cyklu - w Sierakowicach.

W ciągu roku organizowanych jest osiem edycji tzw. Harpagana, z których cztery liczone są do klasyfikacji ogólnej PP. Do ubiegłego tygodnia biegacze ze Świętoszowa zwyciężyli w trzech tegorocznych startach.

Telewizyjna pogoda

W miniony piątek prawie 500 zawodników stanęło na starcie kolejnej edycji Harpagana. Trasa przebiegała po malowniczych terenach Kaszubskiego Parku Krajobrazowego oraz lasach wokół Sierakowic.

- Pogoda w dniu rajdu jak zawsze, deszcz, czasami ze śniegiem), porywisty wiatr a temperatura w okolicach 2-3 stopni powyżej zera. Jednym słowem świetne warunki, ale do oglądania Roberta Kubicy w telewizji - wspomina B. Rycerski.

Przesunięcie startu o 30 minut uratowało wszystkich przed kilkunastominutowa ulewą ale pozbawiła startujących ostatnich złudzeń - na pewno nie będzie lekko, samo ukończenie trasy to będzie wielki sukces.

O godz. 21.30 padł sygnał do startu i zawodnicy ruszyli na trasę. Początek zgodnie z planem; średnie tempo, dokładne czytanie mapy i wybór najkorzystniejszych wariantów odnalezienia kolejnych punktów kontrolnych.

Po około 15 kilometrach wytworzyła się grupa dziesięciu zawodników (w tym dwaj reprezentanci 10. BKPanc), która systematycznie powiększając przewagę nad resztą stawki ścigała się między sobą. Na kolejnych punktach stawało się już jasne, że spomiędzy tych zawodników wyłoni się zwycięzca tego rajdu.

Przez las i rzeczkę

- Przez pierwsze 25 kilometrów nie forsowaliśmy zbyt szybkiego tempa, główny cel to bezbłędna nawigacja i ścisły kontakt z czołówką - wspomina M. Plesiński. - Ale przyszedł 40 kilometr i feralny szósty punkt kontrolny. Zmęczenie, chwilowy kryzys, błąd w nawigacji i problem z odnalezieniem punktu, wreszcie po około godzinie jest, co za ulga! Ale też bardzo duża strata do rywali.

- Wtedy podjąłem bardzo trudną decyzję - obieramy azymut przez las, przecinamy głęboki wąwóz z rzeczką i jak się uda to odrobimy straty - dodaje B. Rycerski.
Na kolejnym punkcie okazało się, że to była właściwa decyzja, obaj doszli do czołówki. Ale rywale też nie dawali za wygraną i sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie aż do kolejnego punktu na 67 km.

Tam okazało się, że czołówka rajdu to już tylko 7 zawodników a biegacze ze Świętoszowa są na czwartym miejscu ze stratą 40 minut do lidera. - Zdecydowaliśmy się na bardzo ryzykowne rozwiązanie, bardzo mocne tempo i walkę do ostatniego kilometra, albo się uda albo... - opowiadają Rycerski i Plesiński.

Po kolejnych 30 kilometrach wreszcie meta. I co? I okazało się, że byli pierwsi. - To dotychczas najtrudniej wywalczone zwycięstwo - podkreślają reprezentanci 10. BKPanc. Czas zwycięzców to 16 godzin 26 minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska