Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świnki morskie Amelka i Siłka nie żyją. Rodzina bardzo rozpacza

Katarzyna Czetowicz 68 324 88 18 [email protected]
- To były nasze ukochane świnki morskie. Żyły z nami prawie siedem lat, a odeszły z winy lekarza - twierdzi Adam Modrzyk. Weterynarz odpowiada: - Nie było ratunku.

Adam Modrzyk z Zielonej Góry jest wielkim miłośnikiem futerkowych gryzoni. Dba o nie razem ze swoją nastoletnią córką.
- Jest przy nich więcej pracy niż na przykład przy psach czy kotach, ale nie zamienilibyśmy naszych pupili na żadne inne zwierzątka. Bardzo je kochamy. I nigdy się z nimi nie rozstajemy, nigdy - opowiada pan Adam. I nie przesadza. Bo świnki wyjeżdżały ze swoimi właścicielami nawet na urlop nad morze. Dla swoich świnek są skłonni do największych poświęceń. Kiedy zachorowały, jechali z nimi aż do Wrocławia, gdzie mają swojego specjalistę weterynarza.

- W sytuacjach krytycznych potrafiliśmy czuwać z córką całą noc przy zwierzakach. Gdy potrzeba, nie żałujemy sił ani pieniędzy na robienie prześwietleń i badań, nawet serca - opowiada pan Adam.
Niestety, ostatnio państwo Modrzykowie w jednym tygodniu stracili aż dwie swoje ukochane świnki. najpierw odeszła Amelka.
- Jeszcze rano zachowywała się normalnie. Około godziny 16.00 nie jadła samodzielnie. Dwa dni później rozchorowała się Siłka - wspomina Czytelnik. Obie świnki były pacjentkami zielonogórskiej lecznicy dla zwierząt przy Węgierskiej w Zielonej Górze. Państwo Modrzykowie uważają, że prowadzący świnki lekarz nie zrobił wszystkiego, co powinien, by uratować im życie. pan Adam napisał skargę do Lubuskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej.

- Komuś może to się wydawać przesadą, ale ja robię to dla mojej córki, która bardzo kochała Amelkę i Siłkę. potrafiła wstawać o 3.00 w nocy, by ich doglądać. To odejście szczególnie dla niej jest wielką tragedią - tłumaczy pan Adam. - Świnkami opiekujemy się od ponad siedmiu lat, więc doskonale wiemy, kiedy im coś dolega, jak szybko reagować w przypadku wystąpienia niepokojących dolegliwości u tych zwierzaków. Niestety, naszym zdaniem lekarz lecznicy nie wiedział, jak sobie z tym wszystkim poradzić. To ja musiałem mu powiedzieć, że jedna ze świnek może mieć stan zapalny.

Maciej Koliński, lekarz weterynarii, właściciel lecznicy dla zwierząt przy Węgierskiej mówi, że weterynarz, który opiekował się Amelką i Siłką to młody, ambitny specjalista.
- Zrobił, co było w jego mocy. Ja osobiście również monitorowałem te oba przypadki - tłumaczy Kotliński. - Lekarz prowadzący był bardzo zaangażowany i nie popełnił żadnego błędu. Przyjeżdżał do lecznicy na każde zawołanie Czytelnika i spełniał wszystkie jego prośby. Rozumiem żal pana Modrzyka, ale naprawdę nic nie dało się zrobić.

Lubuska Izba Lekarsko-Weterynaryjna nie przesłała naszemu Czytelnikowi oficjalnego stanowiska w tej sprawie. pan Adam zapowiada, że upomni się o nie jeszcze w tym tygodniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska