Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwester dekadencki i całkowicie zakazany. Polacy przed wojną witali nowy rok z rozmachem

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
W dwudziestoleciu międzywojennym sylwestra Polacy świętowali z rozmachem. W modnych warszawskich knajpach tańczyli fokstrota, w rewiach walca i tango. Były szampan, wódka i wykwintne potrawy. Do legendy przeszły imprezowe wyczyny generała Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego. Potem wybuchła wojna i Niemcy sylwestra zdelegalizowali.

To były iście szampańskie bale sylwestrowe i karnawałowe, w duchu dekadencji lat 20 i 30. Ostatniego dnia roku w polskich miastach stoły w restauracjach, klubach, teatrach, salach balowych uginały się od jedzenia i alkoholu. - Hulali biedni i bogaci, bawiono się naprawdę tęgo - mówi Aleksandra Zaprutko-Janicka, historyczka, autorka książki „Dwudziestolecie od kuchni. Kulinarna historia przedwojennej Polski”.

Gdzie wypadało być

Niemal każda grupa zawodowa przedwojennej Polski urządzała wielkie, sylwestrowe zabawy - artyści, literaci, dziennikarze, kolejarze itp. Huczne imprezy odbywały się w każdej jednostce wojskowej.

Bawiono się w czasie maskarad, do tańca grały orkiestry, big bandy, a popularne nocne kluby, takie jak Adria, czy kabaret Morskie Oko pękały w szwach. W sali dancingowej Adrii mogło balować ponad 1500 osób, tańczących w najmodniejszych stylach. Znajdował się tam obrotowy parkiet, a grała orkiestra Golda i Petersburskiego.

Sylwester dekadencki i całkowicie zakazany. Polacy przed woj...

Wśród bywalców tego miejsca nie brakowało aktorów, polityków oraz oficerów. To generalnie tu należało powitać Nowy Rok. Ludzie przychodzili wystrojeni, a w damskiej modzie dominowały wówczas suknie odkrywające plecy. W Hotelu Europejskim, organizowano jedną z ważniejszych karnawałowych imprez, czyli Bal Mody. Co roku wybierano na nim Króla i Królową Mody. Konkurs ten był opisywany w prasie.

Dzisiejsze modnisie mogłyby się wiele nauczyć od pań, które w latach 20, 30 uczestniczyły w sylwestrowo-karnawałowych balach. Na archiwalnych fotografiach z imprez z Dwudziestolecia Międzywojennego można dostrzec postaci z pierwszych stron podręczników historii

- mówi Aleksandra Zaprutko - Janicka.

W Stępek Grande Taverne przy placu Zbawiciela w Warszawie w drugiej połowie lat 20 uruchomiono salę w podziemiach, w której podawano tzw. „american drinks”. Koktajle w tamtych czasach były czymś nowym, bo na balach pito głównie likiery i wódki.

Rozmach imprez II RP symbolizuje generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, jedna z najbarwniejszych postaci wojskowo-politycznej socjety. Do historii przeszło jego zamiłowanie do kobiet, koni i hucznej zabawy, czym zyskiwał niecodzienną sympatię jednych i nieskrywaną złość innych, zwłaszcza przeciwników obozu sanacji (Wieniawa-Długoszowski był adiutantem marszałka Józefa Piłsudskiego).

Zabawa zdelegalizowana

We wrześniu 1939 r. wybuchła II wojna światowa i nastały lata okupacji Polski. Niemcy zakazali sylwestrowych zabaw. Polacy musieli zapomnieć o dekadenckich szaleństwach, pięknych ubraniach i kolorowych drinkach.

Tradycyjnych spotkań nie dało się wykorzenić, mimo zakazów. Dotyczyło to również zdelegalizowanego sylwestra.

Ludzie po prostu chcieli się spotykać, bawić, nawet gdy trwała wojna, gdy żyli w okupowanym kraju - mówi Aleksandra Zaprutko-Janicka. - Sylwester był utrudniony, choćby z uwagi na godzinę policyjną (nie było taryfy ulgowej na noworoczne życzenia), ale nie niemożliwy.

Ostatniego dnia roku Polacy spotykali się, słuchali muzyki z płyt gramofonowych, choć nieco ciszej niż przed wojną. Starali się nie ściągać na siebie uwagi, dlatego też sylwestrowe spotkania były okazją do rozmów czy brydża.

Sylwester był dla niektórych okazją do poprawienia nastroju. Okupacja oznaczała przecież łapanki, uliczne egzekucje, głód, niepewność i strach o najbliższych.

Atmosfera była napięta. Nasiliły się uliczne egzekucje, które starszym i słabszym psychicznie odbierały nadzieję na doczekanie wolności. Dla poprawienia nastroju postanowiliśmy urządzić sylwestra. Tańczyło się przy płytach, ale niewiele z tego wychodziło. Zbliżała się godzina 24.00

- wspominała Hanna Wustinger-Wodzicka, w artykule „Sylwester pod lufami hitlerowców. Jak świętowano Nowy Rok w okupowanej Polsce?” Aleksandry Zaprutko-Janickiej.

O północy zamiast fajerwerków rozległy się dźwięki „Mazurka Dąbrowskiego”, puszczonego na cały regulator z patefonu. O dziwo, nikt nie doniósł Niemcom i do drzwi nie zapukało gestapo.

Brakowało również szampana i innych gatunkowych alkoholi (Niemcy wprowadzili również zakaz sprzedaży alkoholu, który obowiązywał codziennie od godz. 20). Można go było kupić na czarnym rynku za potwornie wysoką cenę. Był to produkt dla bogatych kanciarzy, szmalcowników i kolaborantów. W kontaktach z osobami, które raczyły się szampanem w czasie okupacji, należało uważać.

Musujące wino zastępował bimber, który w czasie wojny w okupowanej Polsce wytwarzano w ogromnych ilościach, w bardzo wielu domach.

Okolica słynęła z pędzenia samogonu, a już w naszym domu bimber był przedniej marki - wspominał w pracy Aleksandry Zaprutko-Janickiej Maciej Dobrzycki, urodzony w 1931 roku w Sosnowcu. - Nasz lokator pan J. był mistrzem w tej branży, toteż klientów mu nie brakowało. Za bimber można było „kupić” wszystko i dzięki temu bieda tak nie doskwierała.

Z uwagi na system kartkowy nie było mowy o suto zastawionych stołach. Nie można było również witać nowego roku fajerwerkami, które mogły być zinterpretowane przez Niemców jako wystrzał z broni palnej lub wybuch. Polakom, przyzwyczajonym do przedwojennego świętowania sylwestra, trudno było się z tym pogodzić.

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sylwester dekadencki i całkowicie zakazany. Polacy przed wojną witali nowy rok z rozmachem - Dziennik Bałtycki

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska