Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwester Komisarek: - Po rundzie złożę rezygnację

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
- Mam dużą firmę i nie zamierzam co chwilę odrywać się od obowiązków tylko dlatego, że pan kapitan Andruszczak wzywa mnie na trening. Niech klubem kieruje ktoś inny - mówi SYLWESTER KOMISAREK, prezes GKP Gorzów Wlkp.

- Dostaliście już obiecane przez miasto 250 tysięcy złotych?
- Tylko 50 tysięcy. Pojawiły się na naszym koncie w poniedziałek. Więcej na razie nie będzie, bo ponoć kasa miasta jest pusta.

- A co z pozostałymi 200 tysiącami?
- Pierwotnie wypłata całej transzy w wysokości 250 tysięcy była zaplanowana na październik. Wierzę, że ten termin zostanie dotrzymany. Ale o jakichkolwiek dodatkowej pomocy nie mamy nawet co marzyć.

- O jakich pieniądzach pan mówi?
- O 500 tysiącach. Cały czas prosiliśmy miasto, by tegoroczna dotacja wyniosła nie jeden, lecz półtora miliona złotych. To absolutne minimum, bo w pierwszej lidze nie da się płacić zawodnikom mniej niż po trzy, cztery tysiące miesięcznie. Wciąż odbijamy się jednak od muru niechęci. Miasto znajduje grube miliony na żużel, a nami zupełnie się nie przejmuje.

- Ma pan żal do klubu z Kwiatowej?
- Nie do klubu, tylko do radnych i prezydenta. Założyliśmy, że nasz budżet na bieżący sezon wyniesie 2,5 miliona złotych. Prawie po tyle zarabiają rocznie Gollob i Pedersen. GKP się odmawia, a w gazetach co chwilę czytam o planach rozbudowy stadionu przy Śląskiej. Wniosek jest prosty: miasto stawia na speedway, zaś futbol jest dla niego piątym kołem u wozu. Potwierdza się obowiązująca w innych miastach zasada, że gdzie istnieje silny żużel, tam nie ma miejsca na dobrą piłkę nożną.

- Może pan i pańscy pracownicy w klubie powinniście włożyć więcej starań w przyciągnięcie sponsorów?
- We własnym zakresie jesteśmy w stanie zdobyć najwyżej 1,2 miliona złotych. Więcej nie da rady. Nie w tym mieście i nie w tych czasach. Sam wyłożyłem od początku roku najpierw 600 tysięcy, a ostatnio dodatkowe 62 tysiące na zaspokojenie strajkowych żądań piłkarzy. Gdybym tego nie zrobił, pewno nie pojechaliby na mecz do Niecieczy.

- Październikowe 200 tysięcy od miasta tylko na chwilę poprawi sytuację. Co dalej?
- Nie wiem. Na pewno dogramy do końca jesiennej rundy, a potem zamierzam złożyć rezygnację. Kieruję klubem już ósmy rok. Mam serdecznie dosyć stresu, strajków i ciągłych dopłat. Lekarze stwierdzili u mnie nerwicę. Daje o sobie znać w życiu zawodowym i prywatnym. Mam dużą firmę i nie zamierzam co chwilę odrywać się od obowiązków tylko dlatego, że pan kapitan Andruszczak wzywa mnie na trening. Niech przyjdzie inny prezes. Może będzie lepszy, łatwiejszy w kontaktach z ludźmi...

- Nie żal panu opuścić młodej drużyny, która mimo finansowych kłopotów jest wiceliderem pierwszej ligi?
- Chłopcy są ambitni bo rozumieją, że przez GKP mogą się wypromować nawet do ekstraklasy. Ale nie da się w nieskończoność walczyć jak równy z równym z potentatami naszej ligi. Pogoń ma budżet w wysokości dziesięciu milionów złotych, Podbeskidzie - siedmiu, a ŁKS - pięciu milionów. Jak długo możemy ich straszyć naszymi 2,2 milionami?!

- Może za bardzo rozbudził pan aspiracje gorzowskiego środowiska piłkarskiego?...
- To źle, że wprowadziłem zespół do pierwszej ligi i z powodzeniem gramy w niej już trzeci sezon?! Myślę, że należy to docenić, a mnie publicznie podziękować. Teraz widzę jednak, że wszystko idzie w ruinę. Jeśli ten proces nie zostanie zatrzymany, to futbol w naszym mieście nie zostanie odbudowany przez następnych dziesięć lat...

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska