Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Syn uwięził w domu własną matkę? Dziennikarz obywatelski opisuje dramat kobiety

Anna Rimke 0 95 722 57 72 [email protected]
fot. sxc.hu
"Ona żyje w ciemnościach. Syn dwa lata temu zamknął ją w mieszkaniu. Raz dziennie przynosi jej jedzenie. I to jedyny kontakt tej pani z człowiekiem" - pisze wiesia723 na www.mmgorzow.pl. Po naszej interwencji sprawą zajęła się wczoraj pomoc społeczna.

Wiesia 723 (tak się podpisuje autor, który jednak jest mężczyzną) opisał sprawę na naszym portalu społecznościowym MM Gorzów. "Ta pani z tego wszystkiego wyje po nocach jak wilk. Jestem oburzony postawą jej syna, jak również sąsiadów. Chciałem wcześniej interweniować, ale pracuję za granicą" - pisze internauta. Skontaktowaliśmy się z nim. Przekazał nam nazwisko i adres kobiety. Pojechaliśmy na miejsce. Tam pierwszy szok: przed wskazanym blokiem na jednym z osiedli prawie wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi.

Jedzenie w miseczce, jak psu

- To już chyba trzeci rok, jak nie wychodzi z domu. Syn ją zamknął. Zabił okna, odłączył prąd i gaz. Dla jej bezpieczeństwa. Bo ona podobno ma Alzheimera - mówi jedna z sąsiadek (ludzie rozmawiają anonimowo, bo syn chorej to ich sąsiad i boją się "nieprzyjemności").

Od innej mieszkanki słyszymy, że ta choroba postępowała od dłuższego czasu. Kiedy jeszcze kobieta wychodziła z mieszkania, zdarzało jej dziwnie się ubrać, powiedzieć coś od rzeczy. Sąsiedzi twierdzą, że chora gorzowianka ma 70 lat. - Kiedyś pięknie śpiewała. A teraz jak zwierzę wyje po nocach - mówią.
- Syn raz dziennie jedzenie jej nosi. W miseczce plastikowej, jak psu. Wchodzi tam i zaraz wychodzi. Lekarza żadnego nie przyprowadza - relacjonują mieszkańcy bloku. - Raz widziałam, jak z wiadrem i z mopem wychodził. Czyli czasem u niej sprząta - wtrąca pani po pięćdziesiątce.

Na półpiętrze czuć mocz

Na klatce schodowej kolejny szok: już na półpiętrze czuć mocz. Pod samymi drzwiami smród taki, że aż zatyka. W mieszkaniu nikt na nasze pukanie nie reaguje. Dopiero, gdy sąsiadka woła kobietę po imieniu, ta zaczyna z drugiej strony szarpać klamką, jakby próbowała się wydostać. 70-latka pohukuje przy tym jak dzikie zwierzę. Trwa to może pół minuty.
Później w mieszkaniu znów zapada cisza.

Próbowaliśmy skontaktować się z synem tej pani. Byliśmy tam trzy razy, ale nie zastaliśmy go w domu. Tu kolejny szok: wczoraj usłyszeliśmy od sąsiadów, że w niedzielę wyjechał z rodziną. - Na ile i dokąd, nie wiemy. Ale dziś nikt do niej nie przyszedł - mówią. Twierdzą, że wcześniej też się zdarzało, że przez dwa dni nikt do chorej kobiety nawet nie zajrzał.

Sprawdzą, czy ma opiekę

Zadzwoniliśmy do Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie i na policję. - Gdy ktoś podejrzewa uwięzienie i zaniedbanie innej osoby, powinien to zgłosić w komendzie miejskiej. Wraz z pomocą społeczną sprawdzamy takie sygnały. Jednak o tej sprawie nikt nas nigdy nie informował - mówi Marek Waraksa, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

Sprawę chorej kobiety zna pomoc społeczna, ale tylko od strony formalnej: syn stara się o umieszczenie matki w domu pomocy społecznej. Po sygnale od nas, że 70-latka być może nie ma należytej opieki i żyje w złych warunkach higienicznych, szefowa centrum pomocy Barbara Steblin - Kamińska obiecała się tym zająć.

I rzeczywiście: jeszcze wczoraj byli tam pracownicy z opieki. Kobieta nie otworzyła im drzwi. Nie zastali też w swoim mieszkającego drugiego syna (my o nim nie wiedzieliśmy, jego dane miała opieka w dokumentacji), który również mieszka w Gorzowie. - Skontaktujemy się z oboma panami, sprawdzimy, w jakich warunkach żyje ta pani. I zobowiążemy rodzinę, żeby zajęli się matką w sposób należyty do czasu, kiedy zwolni się miejsce w domu opieki - obiecała wczoraj Steblin - Kamińska.

Więcej o tym co dzieje się w Gorzowie przeczytasz na www.mmgorzow.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska