Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szach, mat i koniec

Jarosław Janik
- Zabrakło umiejętności i trochę szczęścia, żeby obronić tytuł - mówiła wicemistrzyni Polski Jolanta Zawadzka
- Zabrakło umiejętności i trochę szczęścia, żeby obronić tytuł - mówiła wicemistrzyni Polski Jolanta Zawadzka fot. Jarosław Janik
W niedzielę, późnym popołudniem, zakończyły się szachowe mistrzostwa kobiet. Przez kilka dni najlepsze polskie zawodniczki walczyły o tytuł mistrzyni kraju.

W niedzielę, późnym popołudniem, zakończyły się szachowe mistrzostwa kobiet. Przez kilka dni najlepsze polskie zawodniczki walczyły o tytuł mistrzyni kraju.

Obok utytułowanych szachistek walczyli amatorzy z Barlinka.

Najlepszą szachistką okazała się Iweta Rajlich. To jej piąty mistrzowski tytuł. - Jestem bardzo szczęśliwa, że zdobyłam ten tytuł w mieście Laskera - powiedziała tuż po niedzielnej ceremonii wręczenia medali i nagród.

Gra i spacery po mieście
Sportowa walka trwała do ostatniego rozdania. W 11 rundzie obrończyni tytułu Jolanta Zawadzka ponad cztery godziny rywalizowała z Moniką Krupą. W końcu panie zgodziły się na remis. - Remis dał mi tytuł wicemistrzyni. Trochę jest niedosyt, bo chciałam obronić tytuł. Zabrakło umiejętności i trochę szczęścia - mówiła J. Zawadzka.

Poziom sportowy zawodów oceniono bardzo wysoko. - Spot-kały się najlepsze polskie szachistki, które są mistrzyniami świata w drużynie. Nie mogło być inaczej - mówił sędzia główny mistrzostw Piotr Janik.

Jednak medale to nie wszystko, z czym wrócą do domów zawodniczki. Zostaną im wspomnienia, choćby z wędrówek po Barlinku, w którym przecież urodził się szachowy mistrz świata Emanuel Lasker. - Miasto bardzo mi się podoba - stwierdziła J. Zawadzka.

Najlepsi w Barlinku

Równolegle z mistrzostwami kraju rozegrano Grand Prix Barlinka. Do rywalizacji przystąpiło dziesięciu szachistów. Najmłodszym zawodnikiem był siedmioletni Kacper Dziewulski. Uczeń Szkoły Podstawowej nr 4, w szachy gra od czwartego roku życia. - Podglądałem, jak tata grał i tak się nauczyłem - mówił Kacper, który, wcale się nie zraził, że zajął ostatnie miejsce.

Nieco lepiej poradził sobie ojciec Kacpra, Grzegorz Dziewulski. - Dziewiąte miejsce to wszystko, na co było mnie stać. 20 lat temu to może bym i wygrał, ale już nie te lata - stwierdził po zawodach.

- To nie bierki. Tu trzeba myśleć i patrzeć w przyszłość, jakie będą kolejne ruchy - mówił inny z graczy Adam Górecki z miejskiego klubu szachowego Lassker.

Barlineccy szachiści okazali się bardzo uprzejmi i pozwolili wygrać Jarosławowi Maliszewskiemu ze Szczecina. - Cieszę się z wygranej, ale żałuje, że było tak mało przeciwników - mówił zwycięzca. Na dwóch kolejnych miejscach uplasowali się zawodnicy Laskera: Piotr Niciński i Bolesław Niezgoda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska