Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szaleństwa w lunaparku

(kali)
- W piątek też tu przyjdziemy, i pewnie w sobotę - mówią Milena Bierdź, Wiktoria Trawińska, Sandra Banaszak i Anna Wolna.
- W piątek też tu przyjdziemy, i pewnie w sobotę - mówią Milena Bierdź, Wiktoria Trawińska, Sandra Banaszak i Anna Wolna. fot. Marek Marcinkowski
- To jest odjazd - mówi Karolina Niwińska, schodząc z łódki. - Tam na samej górze, gdy wisiałam głową w dół, przyrzekłam sobie, że już nigdy do czegoś podobnego nie wsiądę.

Ranger, czy jak nazywają tę karuzelę niektórzy - młot, to od lat atrakcja Winobrania. Karolina wsiadła na nią pierwszy raz.
- Piszczałam jak oszalała, teraz mam chrypę - dzieli się wrażeniami, ale po chwili dodaje z uśmiechem: - Ale w dechę było. Sebastian, pokręcisz się ze mną jeszcze raz.
- Chyba cię pogięło - odpowiada przyjaciel. - Ja mam na dziś dość.

Szuflada jest debeściara

Dość nie mają natomiast Milena Bierdź, Wiktoria Trawińska, Sandra Banaszak i Anna Wolna, które zaliczyły już wszystkie karuzele, znajdujące się w wesołym miasteczku dla dorosłych.
- Jesteśmy tu codziennie. Najbardziej kręci nas ta szuflada. To debeściara! Tak trzęsie, że wszystkie monety wypadają z kieszeni - mówi Wiktoria. Dziewczęta tworzą zgraną paczkę: - Jedna za wszystkie, wszystkie za jedną. Nie tylko podczas Winobrania, które - ich zdaniem, robi się nudne. Bo ciągle te same karuzele od lat...

- Ale patrzecie, patrzecie - zauważa Milena. - Po drugiej stronie ulicy rozkłada się coś nowego, chyba jakieś skoki na linie będą. Rzeczywiście, tuż przy filharmonii będzie kolejne wesołe miasteczko.
Nie tylko dziewczyny liczą pieniądze. Każda z karuzel kosztuje 12 zł. Jedynie autodrom czy symulator o dwa złote mniej.

Każdy chce być Kubicą

Patryk Sztama z synem Marcinem przyszedł do wesołego miasteczka dla dzieci. Marcin uwielbia grać w cymbergaja (gra na stole).
- To już czwarty mecz - przyznaje tato. - Musimy jeszcze zaliczyć skoki na trampolinie i karuzele ze Statuą Wolności na szczycie. I pewnie jeszcze dmuchaną zjeżdżalnię. Zamek strachu i strzelanie do tarczy zostawiamy sobie na sobotę. Dobrze, że babcie wrzuciły banknoty do skarbonki, bo byśmy z żoną zbankrutowali.

Brat Marcina - Krzysiek - przebiera nogami. Umówił się z kolegami, że pójdą razem na młot. A potem na autodrom, by zorganizować wyścigi samochodów. I zdobyć tytuł niczym Kubica.
- Pogoda fajna, to trzeba skorzystać, bo od soboty ma być zimno - zauważa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska