Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęście gospodarzy

(flig, ds, dob, zico)
Mecz Arka - Rozwój. Pojedynek w parterze dwóch dziesiątek: Gracjana Waltera (z lewej) z Arki i Łukasza Pyki.
Mecz Arka - Rozwój. Pojedynek w parterze dwóch dziesiątek: Gracjana Waltera (z lewej) z Arki i Łukasza Pyki. Mariusz Kapała
Nasi trzecioligowcy znów grali w kratkę. Znakomity występ zanotowali piłkarze świebodzińskiej Pogoni Figaro i Lechii Zielona Góra. Obie ekipy pokonały u siebie wyżej notowanych rywali. Nieźle zagrał Promień Żary, który wywiózł punkt z Opola. Pozostałe nasze ekipy przegrały swoje pojedynki.

Szczęście gospodarzy

Faworytem meczu w Zielonej Górze był GKS ale punkty zdobyła Lechia. Kibice obejrzeli interesujący pojedynek.
Zielonogórzanie zaczęli bardzo ofensywnie i niespodziewanie zepchnęła lidera do defensywny. Już w 4 min ostro strzelał Marcin Pietroń, a minutę później ten sam zawodnik egzekwował rzut rożny. Odbitą piłkę przejął Galdino Luiz Mendes i płaskim strzałem z18 metrów, tuż przy słupku, umieścił ją w siatce. Goście otrząsnęli się z tej przewagi i zaczęli atakować. W 22 min Roland Buchała zagrał do Andrzeja Szłapy ale jego strzał obronił Mirosław Kasprzak. Gospodarze odgryźli się strzałem Krzysztofa Wierzbickiego po którym piłka odbiła się od poprzeczki. Znakomicie w bramce Lechii spisywał się Kasprzak. W 40 min wybronił dwie sytuacje sam na sam, najpierw z Buchałą, a później z Kamilem Kosteckim. Kiedy wszyscy szykowali się na przerwę, Mateusz Świniarek przerzucił piłkę do Andrzeja Sawickiego, ten wpadł w pole karne, minął Marcina Żukowskiego, który go sfaulował. Sędzia podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Sawicki.
Po przerwie ostro zaatakowali goście. Już w 47 min Lechia miała wielkie szczęście, kiedy po strzale Macieja Małkowskiego znów świetnie spisał się Kasprzak. W 57 min GKS zdobył kontaktowego gola. Z rzutu wolnego uderzał Buchała, piłka po rykoszecie zmieniła kierunek, zmyliła Kasprzaka i ugrzęzła w siatce. Po tym golu zielonogórzanie już tylko się bronili. Lider zaatakował i wyrównanie wisiało na włosku. Lechia myślała jedynie o obronie własnej bramki i mecz stracił na atrakcyjności. Zielonogórzanie opóźniali grę, szanowali piłkę i z utęsknieniem czekali na gwizdek. Udało się, chociaż w 88 minucie wszystkim ścierpła skóra, kiedy po strzale Bartłomieja Grabczyńskiego piłka o centymetry minęła słupek.

LECHIA ZIELONA GÓRA - GKS JASTRZĘBIE 2:1 (2:0). Bramki: Mendes (5), Sawicki (45 - karny) - Buchała (57)
LECHIA: Kasprzak - Żyluk, Adamczak, Świniarek (od 69 min Zawadzki), Jutrzenka - Świtaj (od 59 min Ogórek), Wierzbicki, Mendes, Pietroń (od 77 min Cierniak) - Cal, Sawicki.

Remis z jaskini lwa

Skazywanie na porażkę piłkarze Promienia sprawili sporą niespodziankę. Punkt wywalczony w Opolu jest bardzo cenny.
Przez większość meczu goście z Żar zajmujący przed tą kolejką ostatnie miejsce w tabeli, byli zespołem lepszym od wicelidera. Krzysztof Pawlak zmienił ustawienie Promienia i wystawił do gry aż pięciu pomocników. W ataku pozostał osamotniony Bartosz Kosman. Dawało to możliwość częstych strzałów z dystansu. Uderzali: Mateusz Hałambiec, Krzysztof Kaczmarczyk i Marcin Jakubik. Opolski bramkarz Ales Jurcik radził sobie jednak z tymi uderzeniami.
W 18 min w polu karnym gości fatalnie zachował się Michał Białoskórski. Będąc w dobrej sytuacji po dośrodkowaniu Marcina Rogowskiego główkował zbyt lekko i Tomasz Kowalczyk nie miał problemów z obroną. Chwilę później na czystą pozycję wychodził Piotr Sobotta. Po starciu z Erwinem Łabulem efektownie upadł, ale arbiter nie dał się nabrać napastnikowi gospodarzy.
Tuż przed przerwą opolanie przeprowadzili kolejną akcję. Po podaniu Tomasza Lisińskiego w idealnej sytuacji był Wojciech Dzierżenga. Z pięciu metrów trafił jednak w słupek.
W drugiej połowie Promień dwukrotnie mógł zdobyć gola. W 47. min uderzenie Grzegorza Kopernickiego wybił Jurcik, a dziesięć z przewrotki strzelał Kosman. Piłka otarła się o spojenie słupka z poprzeczką bramki gospodarzy.
- W naszej ciężkiej sytuacji liczymy, że ten mecz będzie przełomowy - stwierdził po meczu Krzysztof Pawlak. - Jak na razie gramy lepiej niż wyglądamy w tabeli. Bardzo chcieliśmy nie przegrać w Opolu. Pokazaliśmy niezłą piłkę, dobrze zaprezentowali się młodzi zawodnicy. Wierzę, że teraz rozpoczniemy marsz w górę tabeli.

ODRA OPOLE - PROMIEŃ ŻARY 0:0 Promień: Kowalczyk - Januszewski, Kozioła, Jędrzejewski, Łabul - Jakubik (od 90 min Dewo), Hałambiec, Kaczmarczyk, Woźniak, Kopernicki - Kosman 5 (od 88 min Mateusz Żebrowski).

Outsider też za silny

Piłkarze Polonii Intermarche zaczynają jakby tracić oddech. Z kolejnego wyjazdu na Śląsk wrócili znów bez punktów.
Fakt, że kalendarz gier słubickiej drużyny był ostatnio bardzo napięty, gdyż w przeciągu 13 dni rozegrali oni aż pięć spotkań (cztery w lidze i jedno w Pucharze Polski). Dodatkowym obciążeniem były aż trzy wyjazdy na Śląsk, co zapewne nie pozostało bez wpływu na dyspozycję fizyczną podopiecznych trenera Ryszarda Marcinkowskiego. Początek sobotniego spotkania nie zapowiadał takiego wyniku, gdyż zespół gości nie pozwalał zabrzanom na rozwinięcie ofensywnych akcji. Sam zagroził ich bramce już w 7 min gry po dośrodkowaniu Rafała Jakubczaka i przedłużeniu piłki głową przez Marcina Dobrasa, ale sędzia uznał, że Mateusz Jaskólski jest na spalonym i przerwał grę. W 13 min, po strzale jednego z napastników Walki, błąd popełnił bramkarz Piotr Dmuchowski, odbijając piłkę wprost pod nogi Dawida Frąckowiaka, który z bliska dopełnił formalności. Prowadzenie zdopingowało zabrzan do kolejnych ataków, a jeden z nich, tuż przed przerwą, zakończył się drugim golem. Krystian Sosna ograł Marcina Meggera i strzałem z ośmiu metrów posłał piłkę do siatki. W drugiej części meczu grę polonistów rozruszał wprowadzony na boisko mimo kontuzji Dariusz Jarecki, lecz skuteczność strzałów zespołu gości była nadal mierna. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem, po wrzutce piłki ze skrzydła w pole karne, wynik meczu ustalił efektowną główką w górny róg bramki Tomasz Waniek. Mecz zasłużenie wygrali bardziej aktywni i lepiej wybiegani piłkarze Walki, natomiast trzej słubiczanie - Jarecki, Jakubczak i Krzysztof Ziemniak, muszą kurować kontuzjowane nogi.

WALKA ZABRZE - POLONIA INTERMARCHE SŁUBICE 3:0 (2:0) Bramki: Frąckowiak (13), Sosna (44), Waniek (75).
POLONIA INTERMARCHE: Dmuchowski - Grochowicki, Megger, Jakubczak, Ziemniak (od 43 min Jarecki) - Adamczewski (od 75 min Kwaśniewski), Kucharski, Jaskólski, Suchowera (od 46 min Traczyk) - Dobras, Dylewski (od 46 min Bassey).

Szkoda punktów...

Wydawało się, że faworytem są nowosolanie i to oni zgarną trzy punkty. Niestety, gospodarze zagrali słabo i zeszli z boiska pokonani.
O pierwszej połowie kibice Arki chcieliby zapewne jak najszybciej zapomnieć. Gospodarze grali wolno, bez pomysłu na sforsowanie obrony rywala, uporczywie pchając się środkiem. Nic więc dziwnego, że szybko przewagę uzyskali prezentujący solidny futbol katowiczanie. W 10 i 12 min goście przeprowadzili dwie szybkie akcje, po których ostro strzelał Krzysztof Bufii. Na szczęście pierwsze uderzenie sparował Piotr Łoboda, a po drugim piłkę z bramki wybił Wojciech Winograd. Gospodarze pierwszy strzał w kierunku bramki rywali oddali w 15 min za sprawą Łukasza Adamskiego. Dwie minuty później goście przeprowadzili szybką akcję. Buffi przejął piłkę w środku pola, zagrał do Łukasza Henzela, ten uciekł obrońcom, wyszedł na czystą pozycję i nie dał szans Łobodzie. Niestety, stracony gol nie wywołał u piłkarzy nowosolskich sportowej złości. Nadal grali słabo, a goście spokojnie kontrolowali sytuację.
Druga połowa była zupełnie inna. Arka wreszcie natarła na rywala i już w 46 min po podaniu Łukasza Kałużnego i strzale Arkadiusza Jarymowicza powinno być 1:1. Gospodarze mieli przewagę, która wzrastała wraz z upływem minut. Ostatnie 20 to już gra do jednej bramki. W 70 min Arka wykonywała kolejno trzy rzuty rożne i goście mieli wielkie szczęście, że nie stracili gola. W 71 min główkę Łukasza Malinowskiego niemal cudem obronił Marek Kolonko, w 80 podobnie znakomicie sparował strzał Mariusza Ekierta. Arka atakowała i trwało oblężenie bramki Rozwoju. W 86 min znów wielką szansę miał Kałużny, a w 89 min Marek Wolak. Sędzia przedłużył mecz aż o pięć minut. Nowosolanie oblegali pole karne rywala. Niestety, gola nie zdobyli. Szkoda straconych punktów...

ARKA NOWA SÓL - ROZWÓJ KATOWICE 0:1 (0:1) Bramka: Henzel (17)
ARKA: Łoboda - Jasiński (od 70 min Ilnicki), Winograd, Kocur (od 82 min Walter), Rajkiewicz - Jarymowicz, Mierzwiak, Kałużny, Adamski (od 46 min Malinowski) - Ekiert, Bugaj (od 65 Wolak).

Odrodzona Pogoń Figaro

Tomasz Arteniuk po raz pierwszy poprowadził zespół przed świebodzińską publicznością. Debiut był bardzo udany.
Przez tydzień nowy trener nie mógł wiele zmienić, ale widać, że w grze Pogoni Figaro pojawiła się nowa jakość. Zaskoczeniem dla kibiców było wystawienie do ataku Pawła Posmyka, który dotąd odgrywał rolę bocznego obrońcy. Okazało się, że to bardzo dobry pomysł.
Wprawdzie Posmyk już w 5 min mógł wpisać się na listę strzelców, ale to goście w pierwszej połowie byli lepsi i pokazali, że nie przypadkiem są na wysokim miejscu w tabeli. Obrona miejscowych miała problemy z szybkimi napastnikami Rakowa. W 12 min Mariusz Przybylski strzelał z bliska głową, ale Dawid Dłoniak był na posterunku. W 20 Maksymilian Rogalski przeprowadził rajd lewą stroną i wycofał piłkę do Damiana Sołtysika. Strzał tego drugiego z bliska trafił w poprzeczkę. Z kolei w 25 min Piotr Malinowski będąc sam na sam z Dłoniakiem przelobował go. Na szczęście piłkę wybił Łukasz Kołodyński.
W drugiej odsłonie dominowali miejscowi. W 54 min Tomasz Iwanowski znalazł się sam na sam z bramkarzem gości, ale Michał Bruś wybił piłkę na róg. Po chwili z rzutu rożnego wrzucał Iwanowski. Najwyżej w polu karnym wyskoczył Posmyk i było 1:0.
Goście nie rezygnowali i w 62 min tylko refleks Dłoniaka uchronił Pogoń Figaro przed stratą gola. Pięć minut później fatalnie sędziujący szczeciński arbiter pokazał Przemysławowi Olejnikowi drugą zółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. To nie podłamało miejscowych. W 81 min Iwanowski sprytnie uderzył z wolnego z 25 m, ale bramkarz gości wybił piłkę na róg. W 82 min Iwanowski ponownie wrzucał z rogu. Tym razem piłka trafiła do Adama Więckowskiego, który efektowną główką ustalił wynik meczu.

POGOŃ FIGARO ŚWIEBODZIN - RAKÓW CZĘSTOCHOWA 2:0 (0:0) Bramki: Posmyk (54), Więckowski (82)
POGOŃ FIGARO: Dłoniak - Chmielewski, Sankiewicz, Kołodyński - Szczepanek, Cenin (od 90 min Żywucki), Więckowski, Olejnik - Iwanowski, Puchacz (od 68 min Woźniak), Posmyk.

Przegrali bez strzałów

Głogowianie po kiepskim meczu ponownie zeszli z boiska pokonani. Na domiar złego, stracili Marcina Pacana, który za czerwoną kartkę nie zagra w następnym spotkaniu.
Pierwsza połowa była wyjątkowo nudna, a akcji godnych odnotowania można było policzyć na palcach jednej ręki. Autorem pierwszego celnego strzału był w 27 min były gracz Chrobrego Sebastian Burda, ale jego uderzenie z 20 metrów wyłapał Sławomir Cuper. Kolejną groźną akcję gospodarze przeprowadzili pięć minut później. Piotr Adamczyk przed polem karnym ograł Grzegorza Murata i Pacana, ale w sytuacji "sam na sam" nie dał rady Cuperowi, który ponownie stał na posterunku. Goście jedyną w pierwszej części meczu okazję strzelecką mieli w 34 min, jednak piłka uderzona z 18 metrów przez Adama Pojnara, minęła bramkę Polaru.
Niewiele lepsza była druga odsłona. Gospodarze częściej byli w posiadaniu piłki i łatwiej przedostawali się na przedpole Chrobrego. Sytuacja diametralnie zmieniła się, gdy za drugą żółtą kartkę plac gry musiał opuścić Pacan. Piłkarze Polaru przyspieszyli i w 58 min przed szansą stanął Edwin Kuszyk, ale Cuper nie dał się zaskoczyć. Głogowianie widząc nieco luźniejsze szyki obronne gospodarzy również próbowali atakować. W 63 min najlepszą sytuację zmarnował Damian Piotrowski, który będąc już tylko przed bramkarzem Zbigniewem Smółką, nie zdołał go pokonać. Warto dodać, że było to jedyne celne uderzenie głogowian w tym spotkaniu. Gospodarze jakby na to czekali. Szybko wyprowadzili kontrę, a ładnym i skutecznym uderzeniem w długi róg sprzed pola karnego do siatki trafił Kuszyk. Po golu do głosu doszli przyjezdni, ale z ich przewagi nic nie wynikało. W ostatnich 20 minutach jedynym, i to niecelnym strzałem, popisał się Krzysztof Rośmiarek.

POLAR WROCŁAW - CHROBRY GŁOGÓW 1:0 (0:0) Bramka: Kuszyk (64)
CHROBRY: Cuper - Murat, Pacan, Smolin - Kwiatkowski (od 77 min Węglarz), Trznadel, Winniczuk, Piotrowski (od 66 min Kowalski), Cackowski - Pojnar (od 81 min Rośmiarek), Druciak (od 57 min Puchalski).

Pozostałe wyniki: Miedź Legnica - Ruch Radzionków 4:0 (3:0). Robak 2 (43, 63), Misan (13), Łacina (38); Gawin Królewska Wola - Skalnik Gracze 3:0 (1:0). Józefowicz 2 (2, 77), Kaźmierczak (90)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska