BUDNEX STAL GORZÓW WLKP. – ZAGŁĘBIE HANDBALL TEAM SOSNOWIEC 29:31 (16:17)
- Budnex Stal: Nowicki, Marciniak – Pietrzkiewicz i Renicki po 5, Ripa i Kłak po 4, Jaszkiewicz i Stupiński po 3, Nieradko 2, Gumiński, Bronowski i Lemaniak po 1, Wychowaniec.
- Zagłębie Handball Team: Ratuszniak – S. Danysz 7, Mięsopust i Płonka po 5, Adamuszek 4, A. Danysz 3, Szabat, Głuszczenko i Szendzielorz po 2, Kurzawa 1, Kolano, Piątek.
- Kary: 14 min – 10 min.
- Sędziowali: Bartosz Kowalak i Wojciech Marciniak (obydwaj z Poznania).
- Widzów: 500 (komplet).
Oprawa była na piątkę
Mecz z prezentującymi przeciętne umiejętnościami sosnowiczanami miał być dla stalowców zwieńczeniem w sumie udanego sezonu. Gorzowski klub zadbał o uroczystą oprawę tego spotkania, organizując dla swoich fanów festyn obok hali SP nr 20, fetując członków drużyny, która w 1979 roku wywalczyła awans do II ligi (świetnie wyglądający panowie po sześćdziesiątce zostali przy okazji pierwszymi członkami Klubu Wybitnego Reprezentanta Gorzowskiej Piłki Ręcznej), wreszcie pięknie żegnając kończących swoją przygodę ze Stalą Mariusza Kłaka, Wiktora Bronowskiego i Aleksandra Kryszenia.
– Za rok będzie 40. rocznica naszego pierwszego awansu do pierwszej ligi. Nie zostaje nam nic innego, jak tylko życzyć obecnej drużyny powrotu do Superligi w kolejnych rozgrywkach – powiedział legendarny trener gorzowskiego szczypiorniaka Michał Kaniowski.
Cały czas pod górkę
Życzenia były zacne, lecz nie mają one szansy spełnienia przy takim sportowym poziomie, jaki stalowcy zaprezentowali w sobotnim meczu. Do przerwy prowadzili tylko raz – 14:13 w 26 min. Poza tym krótkim fragmentem nie potrafili zatrzymać świetnie rzucających z drugiej linii braci Sebastiana i Adriana Danyszów (tylko do przerwy zdobyli po 4 gole), a w ofensywie wykorzystywać kontr po znakomitych interwencjach obchodzącego 28. urodziny bramkarza Krzysztofa Nowickiego.
Golkiper przyjezdnych Rafał Ratuszniak, którego znakiem rozpoznawczym jest okazały brzuszek był często zaporą nie do przebycia tak dla gorzowskich rozgrywających, jak też zupełnie bezbarwnych skrzydłowych. Po brzydkiej połowie, obfitującej w mnóstwo wykluczeni z gry, zespoły zeszły na przerwę przy jednobramkowym prowadzeniu Zagłębia (16:17).
Nie znaleźli sposobu na rywali
Po zmianie stron boiska gospodarze szybko odrobili niewielką stratę, a w 40 min wyszli nawet na prowadzenie 21:20. Ostatni remis – 22:22 – „wisiał” na świetlnej tablicy w 44 min. Od tego stanu grający na dużym luzie sosnowiczanie najpierw zdobyli trzy bramki z rzędu, a w 54 min podwyższyli swą przewagę do 4 trafień (24:28).
Na nic zdało się kilka udanych interwencji drugiego golkipera Stali Cezarego Marciniaka i gorący doping kompletu publiczności. Ofensywnym akcjom miejscowych brakowało szybkości, pomysłu i wykończenia, więc skończyło się tylko zmniejszeniem strat do 2 goli. Za mało, by uniknąć uczucia zawodu w dniu, który miał być znaczącym i smacznym świętem gorzowskiego szczypiorniaka…
Czytaj również:
Ależ to była remontada! Gorzowianie wstali z kolan i ograli Olimpię Piekary Śląskie
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?