- To był normalny facet - mówi o swoim byłym szefie Marta. - Czasami po pracy napił się z nami piwa. Raz nawet byłyśmy z nim na dyskotece. Nie krzyczał na nas. Nie opowiadał zbereźnych żartów. Nigdy bym nie przypuszczała, że podgląda nas w toalecie. A jednak...
Po kilku miesiącach zaczęły dziać się dziwne rzeczy. W sklepie wszyscy mieli jedną wspólną toaletę. Szef zatrudniał tylko młode kobiety. Wiele razy, po wyjściu z ubikacji, natykały się na swojego przełożonego. Podglądał je pod drzwiami. Tłumaczył się. Raz, że upadł mu zegarek. Dwa, że wyciera rozlaną wodę. Pomimo, że podłoga była sucha. A zegarka nigdy nie znalazł...
Całą historię, jaką opowiedziała nam pani Marta przeczytasz w piątek, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" na terenie powiatu nowosolskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?