Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szefowa ZNP: Czarne owce są wszędzie

Wojciech Wyszogrodzki, 95 722 53 62, [email protected]
Barbara Zajbert z wykształcenia jest pedagogiem szkolnym i specjalnym oraz terapeutą. W zawodzie nauczycielskim od 33 lat. Zaczynała jako pedagog w nieistniejącej już Szkole Podstawowej nr 3. Później spędziła dekadę w nadzorze pedagogicznym (wydział oświaty i kuratorium za czasów kuratora Kazimierza Marcinkiewicza) oraz 15 lat w Zespole Szkół Specjalnych. Od 2006 r. jest prezesem gorzowskiego Oddziału ZNP. Mąż jest "praktykującym” nauczycielem. Mają jedną córkę.
Barbara Zajbert z wykształcenia jest pedagogiem szkolnym i specjalnym oraz terapeutą. W zawodzie nauczycielskim od 33 lat. Zaczynała jako pedagog w nieistniejącej już Szkole Podstawowej nr 3. Później spędziła dekadę w nadzorze pedagogicznym (wydział oświaty i kuratorium za czasów kuratora Kazimierza Marcinkiewicza) oraz 15 lat w Zespole Szkół Specjalnych. Od 2006 r. jest prezesem gorzowskiego Oddziału ZNP. Mąż jest "praktykującym” nauczycielem. Mają jedną córkę. Wojciech Wyszogrodzki
Czy związek zawodowy nie jest schroniskiem dla słabego pracownika? Jak ocenia planowaną przez władze Gorzowa reformę sieci szkół? Pytamy o to Barbarę Zajbert , szefową oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.

- Po co są związki zawodowe? Utrudniają życie innym, organizują protesty na ulicach…
- Protesty są wtedy, gdy coś się dzieje, gdy trzeba wesprzeć kogoś w trudnej sytuacji. Związki powstały, by chronić interesy osób zatrudnionych, by pilnować przestrzegania prawa…

- To w Gorzowie łamie się prawa nauczycieli?
- Tego nie powiedziałam. Po prostu ZNP od 108 lat pilnuje przestrzegania przepisów dotyczących nauczycieli i pracowników oświaty.

- Związek zawodowy nie jest przypadkiem schronieniem dla słabego pracownika? Aby pracodawca mógł go zwolnić, musi konsultować się z kierownictwem organizacji. A jeśli na dodatek pracownik jest szefem związku w zakładzie, jest właściwie nie do ruszenia…
- Związek musi chronić interesów zbiorowych, dbać o całą grupę zawodową u danego pracodawcy. Może zdarzyć się, że do ZNP trafią osoby, które w ten sposób będą szukały jakiejś ochrony przed zwolnieniem czy też nie zawsze będą to wzory do naśladowania. Z taką sytuacją mamy jednak do czynienia także w urzędach czy kierownictwach partii. Czarne owce są wszędzie.

- No i dzięki związkom nie można ich się pozbyć. A uczniów i pracy coraz mniej. Może więc pedagodzy w czasie niżu powinni pomyśleć o przekwalifikowaniu? Taki pomysł podsunęła na naszych łamach wiceprezydent Alina Nowak, "niepraktykująca" już, ale jednak nauczycielka. Mówiła wówczas o sklepie z kosmetykami…
- Nie sądzę, by moja wiedza i umiejętności okazały się przydatne na stanowisku ekspedientki w sklepie, chociaż bardzo lubię dobre kosmetyki. Elastyczny pracownik oświaty nie tak powinien być pojmowany. Nauczyciele kształcą się całe życie i - aby nie pozostać bez zatrudnienia - są gotowi wykorzystać swoją wiedzę w pracy z osobami dorosłymi, rodzinami wymagającymi wsparcia, w opiece społecznej i kulturze.

- A czyich interesów broni ZNP, przeciwstawiając się przenosinom Zespołu Szkół Ogrodniczych do Zespołu Szkół Budowlanych? Nauczycieli, pracowników administracji czy uczniów?
- Jako związek nie zgadzamy się z przyjętą przez władze miasta strategią oświatową…

- Tak dla zasady, by sprzeciwić się władzy?
- Nie, zgłaszaliśmy swoje uwagi, które nie zostały uwzględnione. Jako pedagodzy o dużym doświadczeniu inaczej postrzegamy rolę placówek oświatowych, nauczyciela i ucznia. Samorząd opracowując strategię oświatową, patrzy przede wszystkim - niestety - przez pryzmat ekonomii. A jest to przecież dziedzina niedochodowa i wrażliwa na pochopne decyzje. Konsekwencje mogą być takie, jak w przypadku niegdysiejszej likwidacji przedszkoli. Owszem, zyskaliśmy korzyści ekonomiczne, ale były one pozorne, bo teraz nam tych placówek brakowało.

- Mówi pani, że do ZNP należą nauczyciele o dużym doświadczeniu, ale przecież i we władzach miasta takich nie brakuje. Można powiedzieć nawet, że Gorzowem rządzą pedagodzy - prezydent, dwoje wiceprezydentów, przewodniczący i wiceprzewodniczący rady miasta, spora część radnych… Czyżby wchodząc do budynku urzędu miasta, jakiegoś amoku dostawali i zaczynali działać na szkodę oświaty?
- W tym miejscu doskonale pasuje powiedzenie: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I to jest przykre, że nie każdy pamięta, skąd się wywodzi. Wśród radnych są przecież i były kurator, i obecny wicekurator oświaty.

- To chyba należy się cieszyć?
- Raczej nie mamy powodów do zachwytu. Zaczęli działać w partiach politycznych, klubach - są różne powiązania. Najważniejszy jest interes partyjny.

- Wróćmy zatem do interesu Ogrodnika: to szkoła na peryferiach, niekorzystnie skomunikowana z centrum, osiągająca - zdaniem kuratorium - słabe wyniki nauczania, w walącym się budynku, z malejącym naborem. Może przenosiny są ratunkiem dla prowadzonych tam kierunków?
- Do Budowlanki, gdzie praktyki odbywałyby się na boisku?

- Słyszałem o opcji wykorzystania młodzieży do opieki nad terenami zielonymi w mieście…
- Ale to nie jest Ochotniczy Hufiec Pracy! My mamy przygotować fachowca - architekta terenów zielonych, rolnika, a nie pracownika, który zajmuje się przede wszystkim koszeniem i grabieniem trawy.

- Magistrat podaje, że zainteresowanie kierunkami Ogrodnika jest znikome. Może okazać się, że w szkole mamy więcej pracowników niż uczniów…
- Oczywiście, że są chętni. Informacje o słabym naborze nie są prawdziwe, poza tym można go też sztucznie ograniczyć. Wystarczy nie wyrazić zgody na powołanie kolejnych klas. Proszę sprawdzić, ilu jest zarejestrowanych bezrobotnych z grona absolwentów "ogrodnika". Nie ma takich. Proszę zapytać w Różankach, w zakładzie pana Mularskiego - tam mogą zatrudnić nawet 40 absolwentów tej szkoły. Budynek - jak wiele obiektów oświatowych - wymaga remontu. A dlaczego? Bo od lat nie przekazywano pieniędzy na remont. Sądzę, że koncepcja przeniesienia tej szkoły zapadła dużo wcześniej.

- Ale nikt nie likwiduje kierunków, one mają być w Budowlance…
- Panie redaktorze, nazwijmy rzecz po imieniu…

- Być może parę osób straci etaty, ale kierunki pozostaną…
- A jak pan widzi kształcenie ogrodników w Budowlance? Przy Okrzei możemy uczyć np. mechaników samochodowych, bo jest wspaniała stacja diagnostyczna. A potrzebna jest szklarnia, przyda się pole z maszynami rolniczymi. Koncepcja urzędników doskonale pokazuje, że w Gorzowie nie robimy nic, by rozwijać szkolnictwo zawodowe. Wręcz przeciwnie: dążymy do jego degradacji.

- Coraz głośniej mówi się o koncepcji utworzenia kilku klas gimnazjum przy I, II i IV LO. Magistrat mówi, że chce w ten sposób zadbać o zdolnych uczniów…
- Nie rozumiem, skąd bierze się pomysł utworzenia trzech nowych gimnazjów przy najlepszych gorzowskich liceach, kiedy władze miasta każdą likwidację placówki tłumaczą niżem demograficznym. Z tego powodu z jednej strony zniknie Gimnazjum nr 4, a z drugiej powstaną trzy nowe szkoły. Zatem mamy ten niż czy go nie mamy? Poza tym jest to skrajny przykład segregacji młodzieży, niedopuszczalny w demokratycznym kraju. Takiego cuda jeszcze w mieście nie było. Może jeszcze postawimy mury obronne, założymy druty kolczaste i oddzielimy jednych od drugich? Sztuką jest pracować z uczniem zdolnym i niezdolnym w obecnie istniejących gimnazjach.

- Obawia się pani, że jedyne gimnazja nieprzypisane do liceów, czyli "siódemka" z Estkowskiego i "dziewiątka" z Zamenhofa, nie przeżyją konkurencji z nowymi szkołami?
- Tak właśnie będzie. Choć Gimnazjum nr 7 w ciągu ostatnich dwóch lat bardzo poprawiło swoje wyniki, mimo że pracuje z różną młodzieżą. Szkoła udowodniła, że można. A tymczasem 200 metrów dalej powstanie konkurencyjne gimnazjum.

- Nie widzi pani tu żadnej korzyści dla uczniów?
- Być może dla jednostek. A publiczna oświata ma służyć jedynie jednostkom czy wyrównywać szanse? Nie można stygmatyzować jednych, a wyróżniać drugich.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska