Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześciolatek umarł z głodu. Ważył 6 kilogramów!

Lucyna Makowska 697 770 399 [email protected]
W piątek odbył się pogrzeb Oskarka.
W piątek odbył się pogrzeb Oskarka. sxc.hu
Oskar konał w męczarniach, przez wiele tygodni, może nawet miesięcy - uważa Rafał Kołtsut, ordynator oddziału dziecięcego żarskiego szpitala. Zdaniem lekarzy chłopczyk został zagłodzony. Miał sześć lat, ważył zaledwie 6 kilogramów, tyle, co kilkumiesięczne niemowlę!

Ten artykuł przeczytacie po wykupieniu abonamentu Piano (9,90 zł/tydzień; 19,90 zł/miesiąc; 199 zł/rok) albo w sobotnio-niedzielnym, papierowym wydaniu ,,Gazety Lubuskiej".

Matka przyniosła go do szpitala w niedzielne popołudnie. Już nie żył, o czym świadczyły plamy opadowe na jego wychudzonym ciałku.

- Byliśmy w szoku, tak wycieńczonego dziecka nie widziałem nigdy w mojej sporej praktyce lekarskiej, pozostali pediatrzy również. To dziecko zostało zagłodzone. Jak to możliwe w XXI wieku? - zastanawia się Rafał Kołsut, ordynator oddziału dziecięcego Szpitala na Wyspie w Żarach - Gdzie była matka, czy instytucje pomocowe, by nie sprawdzić co dzieje się z dzieckiem? Ten widok na zawsze utkwi mi w pamięci.

Chłopiec miał czterokończynowe porażenie i głębokie upośledzenie umysłowe. Oskar uczęszczał od września do Przedszkola nr 2 w Lubsku, do grupy dla dzieci niepełnosprawnych. Chłopiec nie mówił, nie chodził i praktycznie nie było z nim żadnego kontaktu. - Ożywiał się jedynie na widok opiekunki, która go karmiła - mówi Agnieszka Boszko- Szczęśniak, dyrektor placówki - Dziecko trafiło do nas po prawie trzyletniej przerwie. Matka zapisała go tu pierwszy raz w 2010 roku, ale pewnie zdenerwowana naszymi uwagami, szybko przestała go przyprowadzać. Gdy go zobaczyłam we wrześniu, nie poznałam. Był wychudzony zaniedbany i tak, brudny, że zanim przystępowaliśmy do rehabilitacji, trzeba było go najpierw umyć.

Matka tylko kiwała głową

Matka zapisała Oskara do przedszkola po monitach opieki społecznej. Chłopiec podlegał obowiązkowi szkolnemu z chwilą ukończenia 5 lat, ale matka zaniedbała to, dyrektorka widząc, że nie zgłosiła dziecka w czerwcu, podczas naboru, zaalarmowała Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Lubsku. Chłopiec został przyprowadzony do przedszkola 10 września zeszłego roku, dwa dni później przerażony jego wyglądem personel, widząc brak reakcji matki, postanowił szukać pomocy gdzie indziej. - Napisałam wtedy dramatyczny list do wydziału rodzinnego żarskiego sądu, opisałam, w jakim stanie jest dziecko, że matka nie chce współpracować, praktycznie cały czas kiwała tylko głową, gdy prosiliśmy, by poszła z dzieckiem do innego lekarza, bo rodzinny Oskarka nie widział niczego niepokojącego w jego wyglądzie - mówi A. Boszko - Szczęśniak. - Co więcej mogliśmy zrobić?

W przedszkolu chłopczyk normalnie jadł. Miał przygotowywane posiłki w postaci papki. Opiekunowie dziecka twierdzą, że początkowo do czasu wydawania obiadu praktycznie cały czas płakał, ale gdy tylko się najadł, uspokajał się i zasypiał. Gdy to zauważyli, karmiony był praktycznie od chwili, gdy matka zostawiała go rano w przedszkolu. Obiady finansował dziecku MGOPS, a pieniądze były przelewane na konto przedszkola, ale matka dostawała też zapomogę na dożywianie dziecka w domu. Rodzice, wykupywali dzieciom podwieczorek, do którego dopłacali zaledwie 50 groszy. Matka Oskara tego nie zrobiła, mimo, to chłopiec dostawał dodatkowe posiłki.

Ojczym nie chciał pomocy

W przedszkolu chłopczyk był najedzony, czysty, systematycznie miał wymieniane pampersy, ale nikt nie wiedział, co dzieje się z nim w domu. - Po sygnale z przedszkola, rodziną zainteresowali się pracownicy opieki społecznej. - Wysłaliśmy tam pracownika socjalnego. Z ostatnią wizytą był w grudniu, nic nie wskazywało, że tam dzieje się coś złego - mówi Roman Działa, kierownik MGOPS w Lubsku - rodzina dostała już jakiś czas temu spore mieszkanie socjalne, by mogli godnie żyć. Wraz z matką z trójką dzieci zameldowane były tam jej siostry i babcia chłopca.

Szef ośrodka twierdzi, że ojczym Oskara zapewniał, że dobrze zarabia i rodzina nie potrzebuje pomocy. Dlatego opiekunowie chłopca korzystali z niej sporadycznie, zwłaszcza, że pozostali członkowie rodziny pracowali za granicą.

Pediatra nie zauważył nic niepokojącego

Nic do zarzucenia nie ma sobie sąd. - Po sygnale z przedszkola zleciłam kuratorowi przeprowadzenie wywiadu w tej rodzinie - wyjaśnia Janina Krywińska, prezes żarskiego sądu i przewodnicząca wydziału rodzinnego i nieletnich - Nie stwierdzono większych zaniedbań w stosunku do dwójki pozostałych dzieci, a w związku z chorobą Oskara, zwróciliśmy się do lekarza rodzinnego o opinię czy jego niedowaga może wynikać z zaniedbań. Pediatra stwierdził, że dzieci z tą chorobą, niewiele przybierają na wadze, nie zauważył odwodnienia, które mogłoby sugerować, że dziecko jest niedożywione. Dziecko miało olbrzymie zaniki mięśniowe, lekarz podał, że matka zgłasza się z chłopcem do poradni, co dwa tygodnie i że dziecko uczęszcza do przedszkola z oddziałem rehabilitacyjnym. To ta opinia zdecydowała o stanowisku sądu. Dlatego nie wszczęliśmy postępowania opiekuńczego wobec rodziny dziecka. Ponownie mieliśmy badać sytuację po czterech miesiącach. Niestety nie zdążyliśmy...

Sekcja nie potwierdziła jednoznacznie, by przyczyną zgonu było zagłodzenie. Wskaże to badanie histopatologiczne. Wczoraj doktor R. Kołsut został powołany przez prokuratora jako biegły w sprawie.
Wczoraj też odbył się pogrzeb Oskarka. Zjechała się cała rodzina. Gdy rano próbowaliśmy z nimi porozmawiać, sąsiedzi na klatce schodowej napadli na dziennikarkę "GL", obrzucano obelgami, szarpano. Na pożegnanie z budynku wybiegła matka Oskara, coś wykrzykując. Miała się dobrze, nie wyglądała na osobę, która nie ma, co wrzucić do garnka. Podobnie jak rodzina i sąsiedzi, którzy przez lata nie zauważyli jak umiera sześciolatek.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska