Ze skazańca umieszczonego w klatce został tylko szkielet
(fot. fot. Paweł Janczaruk)
To taki niewielki wałek z ostrymi końcami zamontowany na dwumetrowym drągu. Jest jednym z najlżejszych narzędzi w zielonogórskim muzeum tortur. Oprócz batogów.
Na naszym strasznym szlaku opowiadaliśmy już o duchach pomordowanych, skazanych na powieszenie i gabinecie grozy von Hagensa, gdzie ludzkie szczątki stają się eksponatami. Dziś o tym, jak przed wiekami wymuszano przyznanie się do winy.
Podziemia grozy
- To groźne miejsce. Wie pan, kto tutaj urzędował? - wypytywał mnie z marsową miną Andrzej Toczewski, dyrektor zielonogórskiego muzeum. - Tuż po wojnie w gmachu muzeum swoją siedzibę miało radzieckie NKWD. Zaraz zaczniemy przesłuchanie.
Jednak to nie współczesnym oprawcom, lecz warsztatowi katów sprzed 400 lat poświęcono ekspozycję narzędzi tortur. Dlaczego? Bo ludzie lubią się troszeczkę bać, a katowski sprzęt jest bardzo widowiskowy. I zachowało się kilka cennych eksponatów.
.
- Mamy dwa rarytasy na skalę europejską - chwali się Toczewski. - Inne muzea mogą nam tylko pozazdrościć. Zachowały się XVII-wieczne protokóły z przesłuchań w procesach czarownic. Wiemy, jak nazywały się zielonogórzanki oskarżone o czary i o co je pytano podczas przesłuchań.
Wąskim schodami schodzimy do podziemi. Dobrze znam to miejsce. Żeby urządzić tutaj ekspozycję, trzeba było piwnice pogłębić i przebudować. Odgłosy prac słychać było aż na ulicy. Ludzie w mieście zaczęli mówić, że dyrektor Toczewski szuka skarbów. Podobno już coś znaleźli. Podobno to złote kielichy. Podobno…
To było półtora roku temu. Wysłany na rekonesans przez redakcję, podczas zakradania się lochami zostałem złapany przez siepaczy Toczewskiego.
- Chciałeś podglądać? To poczujesz! - usłyszałem. Dwóch drabów w kapturach chwyciło mnie pod ramiona. Z dalszą podróżą nie musiałem się męczyć. Zanieśli mnie przed oblicze sądu i donieśli, że chciałem wynieść eksponaty.
- A pamiętasz nieuzasadnioną krytykę naszych poczynań? - kat-dyrektor Toczewski wyrósł jak spod ziemi. - Przyznasz się do wszystkiego. Zapraszam do zwiedzania naszej pracowni. Chłopaki brać go!
Byłem chyba pierwszą osobą, na której przetestowali swoje urządzenia. Brr…Nawet rękę chcieli obciąć.
Ciężkie kamienie
Kamienie hańbiące
Koniec wspomnień. Jesteśmy już w więzieniu. - Nic się nie zmieniłeś - witam się z Franzem, który chyba już wieki spędził za kratami. Wciąż siedzi zakuty w kajdany i szczury po nim biegają.
Tuż obok nich stoją dwa dziwne kamienie spięte łańcuchem. Zazwyczaj schowane są w gablocie. Akurat są robione porządki. Korzystam z okazji i sprawdzam kondycję. Raz, dwa, trzy… Niełatwo się nimi macha. Każdy waży po sześć kilogramów.
- To nasz drugi rarytas. Nikt nie ma czegoś takiego. To wykonane z piaskowca kamienie hańbiące - tłumaczy Toczewski. - Nosiły je u szyi wyłącznie kobiety. Była to kara za wywoływanie awantur, kłótliwość i oszukiwanie w handlu. Ukarana przekupka musiała chodzić z takim ciężarem wokół ratusza. Łańcuch wrzynał się w szyję i ramiona, a do tego dochodziło upokorzenie, bo wszyscy ją widzieli.
Tuż obok wiszą na ścianie maski hańby. Dla panów. Miały różne kształty np. przypominały ryj świni. Chodzenie z czymś takim na twarzy na pewno nie było czymś przyjemnym.
Wędrujemy dalej omijając łukiem wielką mumię najeżoną w środku stalowymi kolcami. To zielonogórska dziewica. Nie można się w niej ruszyć. Podejrzany spędzał w niej nawet kilka dni. Po wyjściu miał wszystkiego dosyć. W muzeum jest jeszcze sporo innych eksponatów z kolcami. To na nich sadzano, walcowano nimi w madejowym łożu lub dziurawiono ciało. Nigdy śmiertelnie.
Chociaż śmierć czai się w okolicy. Kat z toporem w ręku czeka na klienta. Na pieńku została zakrwawiona, odcięta ręka, a w koszu obok leży głowa. Na całość ze stalowej klatki spogląda skazaniec. Wisi tutaj tak długo, że pozostał z niego jedynie… szkielet.
Jakby tego było mało, to jeszcze słychać jęki maltretowanych. Chyba nie zwiedzających?
PRZESTĘPCY W KRONIKACH ZIELONEJ GÓRY
Maski hańby
Na podstawie dawnych kronik Johna i anonimowej kroniki z lat 1623-1795. Tłumaczenie Jarosław Kuczer, Jarochna Dąbrowska Burchardt.
CENNIK OPŁAT ZA TORTURY
Łamanie kołem kosztowało cztery talary
(ceny w Reichstalarach i albach)
4 Rt. - za uduszenie i spalenie na stosie
4 Rt. - za spalenie żywcem
4 Rt. - za łamanie kołem żywcem
4 Rt. - za ścięcie i rozpięcie ciała na kole
5 Rt. - za ścięcie, rozpięcie ciała na kole i zatkniecie głowy na palu
5 Rt. - za całkowite lub częściowe odcięcie jeżyka oraz następujące potem przypalanie warg do czerwoności żelazem
2 Rt. - jeżeli ktoś sam się powiesi, utopi lub w inny sposób pozbawi się życia za jego odczepienie i przeniesienie, a także wykopanie dołu, w którym można złożyć zwłoki
2 Rt. - za postawienie pod pręgierzem, napiętnowanie i wychłostanie wliczając w to węgle sznur i rózgi a także maść używaną przy napiętnowaniu
2 Rt. - za przystawienie drabiny do szubienicy, bez względu na to czy tego samego dnia ma być powieszona tylko jedna czy też więcej osób
52 a. - za wygnanie człowieka z miasta lub z kraju
52 a. - za chłostę w wiezieniu wliczając w to rózgi
26 a. - zanim rozpocznie się egzekucja: za szarpanie przestępcy rozpalonymi do czerwoności szczypcami, niezależnie od wyżej wspomnianej opłaty za powieszenie
3 Rt., 26 a. - za odrąbanie ręki lub kilku palców i ścięcie
l Rt., 26 a. - za dodatkowe przy tym piętnowanie rozpalonym żelazem
3 Rt., 26 a. - za ścięcie i zatkniecie głowy na palu
2 Rt., 52 a. - za powieszenie
l Rt., 26 a. - za niezbędne do tego sznur gwoździe i łańcuch
l Rt.. 26 a. - za przybicie gwoździami do szubienicy odciętego jeżyka lub odrąbanej ręki
5 Rt., 26 a. - za rozrywanie na ćwierci czterema końmi
5 Rt., 26 a. - za ścięcie i spalenie na stosie, wraz z wszelkimi kosztami
5 Rt., 26 a. - za rozwieszenie onych ćwierci w czterech rogach rynku, włączając w to cenę sznura, gwoździ i transportu
WYNAGRODZENIE ZA TORTURY
l Rt. - za wzbudzenie strachu poprzez okazanie narzędzi tortur6 Rt. - jeśli wszelako jakaś osoba zostanie jednocześnie poddana torturom obydwu stopni, kat ma otrzymać tą zapłatę za obydwa stopnie tortur: nastawienie stawów i maść
26 a. - za wyłamanie i zmiażdżenie kciuka
48 a. - za podróż i wydatki codzienne, za każdy dzień wyłącznie jednak te dni, w czasie których dokonuje on egzekucji lub torturuje, bez względu na to, czy za dni te ukarany będzie tylko jeden czy też więcej przestępców
l Rt., 26 a. - za wyżywienie dzienne
1 Rt., 16 a. - za wynajęcie konia wraz ze stajnią i obrokiem dla niego, opłata dzienna
2 Rt., 26 a. - za torturę drugiego stopnia, włączając w to późniejsze nastawienie stawów oraz cenę maści, której się przy tym używa
* Na podstawie materiałów Muzeum Tortur
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?