Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szlak żydowskich więźniarek koło Kargowej już jest oznakowany

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Oznakowanie dojazdu do miejsca męczeńskiej śmierci kobiet jest już zrobione
Oznakowanie dojazdu do miejsca męczeńskiej śmierci kobiet jest już zrobione fot. Jerzy Fabiś
- Chciałem zobaczyć miejsce koło Starego Jaromierza, gdzie w 1945 r. hitlerowcy zastrzelili żydowskie kobiety z tzw. grupy śmierci. Ale go nie znalazłem - zadzwonił do redakcji Czytelnik z Wielkopolski. Interweniowaliśmy w ratuszu.
Przy kamieniu-obelisku, gdzie rozstrzelano 41 kobiet zapalono znicze
Przy kamieniu-obelisku, gdzie rozstrzelano 41 kobiet zapalono znicze fot. Jerzy Fabiś

Przy kamieniu-obelisku, gdzie rozstrzelano 41 kobiet zapalono znicze
(fot. fot. Jerzy Fabiś)

- Przejeżdżałem tędy i zainteresowała mnie ta historia, ale nie mogłem trafić do pomnika czy obelisku, stojącego w miejscu gdzie w 1945 r. hitlerowcy zastrzelili kilka kobiet, nie było żadnego oznakowania - skarżył się Wielkopolanin (prosił o anonimowość). - Dopiero gdy zapytałem sołtysa Starego Jaromierza, ten powiedział mi, jak dotrzeć do obelisku.

Czytelnik wskazał przy okazji nie tylko brak oznakowania, ale mówił o zaśmieconym parkingu dla odwiedzających miejsce pamięci.

- Tablica z oznakowaniem była zamówiona przez urząd gminy w jednej z miejscowych firm reklamowych już trzy lata temu, ale nie doczekaliśmy się realizacji zamówienia, w związku z czym zmieniliśmy firmę - poinformował wiceburmistrz Jerzy Fabiś, który notebene jest mieszkańcem Starego Jaromierza. Interesuje się przeszłością swojej wsi, w tym tzw. marszem śmierci żydowskich kobiet w 1945 r. Od kilku lat stara się dotrzeć do źródeł historycznych związanych z wydarzeniem, wyjaśnić szczegóły.

- Miałem osiem lat, gdy ekshumowano rozstrzelane przez Niemców żydowskie więźniarki - przypomina J. Fabiś. - Wówczas nikt z dorosłych nie potrafił mi powiedzieć, skąd się te kobiety wzięły we wsi i dlaczego je zabito.

Cztery lata temu, w 60. rocznica tragicznych wydarzeń, J. Fabiś przygotował opracowanie historyczne mówiące rozstrzelaniu więźniarek w 1945 r. w Starym Jaromierzu oraz wytyczył na mapie szlak jaki przebyły żydowskie kobiety. Teraz zareagował na publikację "GL" z 26 października i sygnał Wielkopolanina.

- Na pewno dopilnuję, żeby jeszcze przed Świętem Zmarłych tablica została umieszczona w odpowiednim miejscu - zadeklarował Fabiś. Już dwa dni później otrzymaliśmy od niego list i zdjęcia. Napisał tak:

"Nawiązując do artykułu ,,Szlakiem więźniarek'', zamieszczonego w Gazecie Lubuskiej z dnia 26 października br. uprzejmie informuję, że miejsce mordu hitlerowskiego, dokonanego na 41 więźniarkach oświęcimskich, zostało oznaczone znakiem upamiętniającym miejsce martyrologii. Wykonania znaku i montażu podjął się Andrzej Lipski - właściciel agencji reklamowej ,,ALbis''. Faktycznie brakowało takiego oznakowania, tym bardziej, że miejsce stracenia kobiet w pobliżu wsi Stary Jaromierz, jest jednym z wielu na szlaku ,,marszu śmierci'', ale jedynym, które otoczone jest opieką i czcią miejscowego społeczeństwa. Na miejscu egzekucji kobiet umieszczony został głaz otoczony w latach sześćdziesiątych metalowym ogrodzeniem. Na kamieniu wyryto słowa ,,Miejsce, w którym hitlerowcy w 1945 r. zamordowali 41 kobiet''. Ziemia w miejscu egzekucji 41 kobiet pochodzenia żydowskiego, młodych dziewczyn i matek, zbroczona krwią, stała się grobem bezimiennym, pomimo, że wiadomo jakiej grupy więźniarek z Oświęcimia pochodzą. Niestety, spośród 2 tys. kobiet, jakie "zdjęto" z oświęcimskiej ewidencji (nr 70001-72000) w celu ewakuacji do Sławy Śląskiej w 1944 r., nie było możliwości ustalenia nazwisk pomordowanych po ekshumacji w sierpniu 1960 r. i przewiezieniu szczątków na cmentarz parafialny do Kargowej. Udało się natomiast ustalić nazwiska kilkunastu kobiet, które przeżyły ,,marsz śmierci''. Śledztwo w tej sprawie prowadził Bernard Robinson, amerykański żołnierz z lat wojny, który poślubił jedną z ocalałych więźniarek, spotkaną już po odbiciu jej z rąk hitlerowskich. Zbliża się Dzień Wszystkich Świętych. Palące się znicze na mogiłach ofiar wojny będą symbolizowały naszą pomięć o pomordowanych" - napisał J. Fabiś.

Przypomnijmy, iż ów marsz śmierci trwał 106 zimowych dni w 1945 r. Żydowskie więźniarki przeszły ponad 800 km, od Potrzebowa koło Sławy Śląskiej do Prachtic w Czechach. Z 1300 kobiet, które Niemcy pędzili do końca doszło 138, ale potem zmarło jeszcze 40. Przeżyło tylko 98. W Starym Jaromierzu pochowano 41 więźniarek, które tutaj zastrzelono podczas postoju.

Obóz w Potrzebowie (ramka)

Oznakowanie jest gotowe
Oznakowanie jest gotowe fot. Jerzy Fabiś

Oznakowanie jest gotowe
(fot. fot. Jerzy Fabiś)

W październiku 1944 r. hitlerowcy zgromadzili w Potrzebowie koło Sławy dwa tysiącosobowe transporty więźniarek Oświęcimia - Brzezinki o numerach od 70.000 do 72.000. Kobiety pracowały tam przez trzy miesiące przy kopaniu rowów przeciwczołgowych. 21 stycznia 1945 r. nakazano ich ewakuację. Tak rozpoczął się marsz śmierci. Dwie kolumny tych, które przeżyły kopanie okopów miały dotrzeć do obozów w Bergen-Belsen i Dachau. Jednym z epizodów na trasie morderczego marszu był Stary Jaromierz, do którego kolumna dotarła 25 stycznia 1945 r., mijając później Kargowę, Wojnowo i Sulechów, docierając do Zielonej Góry i dalej. Szczegóły udało mu się odtworzyć po wojnie, gdyż jedna z więźniarek, które przeżyły, wyszła za mąż za amerykańskiego oficera, Bernarda Robinsona; stacjonował on później w Niemczech. Dotarł do źródeł, do byłych więźniarek, prześledził i opisał cały marsz. W 1998 r. na konferencji naukowej w Polanicy Zdrój B. Robinson wygłosił referat. Ponoć był u nas w połowie lat 90. Dziś już nie żyje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska