Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Gorzowie ma inkubator od Owsiaka

Tatiana Mikułko
Hanna Chrystyniak, ordynator oddziału noworodków cieszy się z każdego sprzętu, który do niej trafia. – Na naszym oddziale powinno się wymieniać urządzenia co pięć lat. Taka nasza specyfika – mówi lekarka.
Hanna Chrystyniak, ordynator oddziału noworodków cieszy się z każdego sprzętu, który do niej trafia. – Na naszym oddziale powinno się wymieniać urządzenia co pięć lat. Taka nasza specyfika – mówi lekarka. Fot. Tatiana Mikułko
Do szpitala trafił inkubator z respiratorem nieinwazyjnym. - Przyda się na sali porodowej, w sytuacji, gdy te najmniejsze dzieci będą miały problem z oddychaniem - tłumaczy ordynator noworodków.

Hanna Chrystyniak, ordynator oddziału noworodków z pododdziałem intensywnej opieki nad noworodkiem nie kryje radości. - U nas urządzenia trzeba wymieniać co pięć lat, więc wciąż czegoś nam potrzeba - tłumaczy dr Chrystyniak. Na oddziale jest już co prawda jeden inkubator taki, jak ten przekazany przez Fundację Jurka Owsiaka, ale on stoi w jednej z sal. Ten podarowany teraz będzie w porodówce. Poza tym to inkubator z respiratorem nieinwazyjnym. - Wystarczy, że przyłożymy dziecku maskę lub noskę - mówi ordynator. Wartość podarowanego przez fundację sprzętu to ok. 200 tys. zł.

Od kilku lat gorzowskie noworodki wspierane są przez Owsiaka. - Dostaliśmy aparat ultrasonograficzny i urządzenie rentgenowskie. Mają już po 10 lat. Nieco nowsze są inkubatory i aparaty do badania słuchu i wzroku - wylicza H. Chrystyniak. I dodaje, że w zasadzie cały sprzęt na oddziale przydałoby się wymienić. Potrzeba na to 3 mln zł. Co na to dyrekcja? - Złożyliśmy wniosek do Unii Europejskiej. Może uda się zdobyć dofinansowanie na nowy sprzęt - zdradza Kamil Jakubowski, zastępca dyrektora wojewódzkiej lecznicy.
Nowoczesny sprzęt to bardzo ważna sprawa na oddziale, który ma trzeci stopień referencyjności, czyli może leczyć, jak klinika. Dzięki umiejętnościom lekarzy najmniejsze dzieci, które rodzą się z wadą wymagającą zamknięcia przewodu tętniczego Botalla nie są już odsyłane do Poznania.

Podziękowania od rodziców maluszków leczonych na tym oddziale wiszą na specjalnej tablicy. Wczoraj nadeszły pozdrowienia od bliźniaków, które po urodzeniu ważyły niewiele ponad kilogram. - Proszę zobaczyć, jak dziś wyglądają! - dr Chrystyniak z uśmiechem pokazuje fotografię malców bawiących się na plaży. - Gdy dostaję takie zdjęcie to aż przechodzi mnie dreszcz. Mam pewność, że o każde życie warto walczyć - mówi ordynator.

Dla rodziców uratowanych tu dzieci lekarze od noworodków to anioły, choć bez skrzydeł. Gorzowianka Lucyna Golec, mama dwóch synów nie ma co do tego wątpliwości. - Chodź moje dzieci nie potrzebowały tak specjalistycznej opieki, cieszę się, że ten oddział się rozwija. Co roku moi chłopcy dają na orkiestrę Owsiaka pieniążki - mówi pani Lucyna.

Przed odziałem noworodków duże wzywanie. Niebawem rusza projekt "Bocianie gniazdo", czyli remont porodówki i ginekologii. Dzięki niemu maluchy zyskają dodatkową salę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska