Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Świebodzinie zwolnił ratownika medycznego. Mężczyzna nie zgadza się z zarzutami i zamierza dochodzić swoich racji przed sądem

Renata Zdanowicz
Renata Zdanowicz
Artur Angierski zamierza swoich racji bronić przed sądem
Artur Angierski zamierza swoich racji bronić przed sądem Archiwum prywatne
W marcu, na terenie powiatu świebodzińskiego, doszło do czołowego zderzenia dwóch samochodów osobowych. Dwie osoby poszkodowane karetki odwiozły do szpitala. Po tej akcji ratownik medyczny z pogotowia został natychmiastowo zwolniony z pracy. Artur Angierski zamierza swoich racji bronić przed sądem.

Ratownik medyczny zwolniony z pogotowia w Świebodzinie

Na miejscu zdarzenia pierwsi byli strażacy PSP i zastęp OSP. Ustalono, że doszło do czołowego zderzenia dwóch samochodów, którymi podróżowały cztery osoby. Jeden samochód znajdował się na drodze, drugi w polu. - Przed przyjazdem karetki, strażacy udzielili pierwszej pomocy poszkodowanym – potwierdza Sebastian Piotrowski, rzecznik prasowy powiatowej straży pożarnej w Świebodzinie.

W zespole karetki pogotowia ratunkowego ze Świebodzina, która pierwsza przyjechała na miejsce zdarzenia jednym z ratowników był Artur Angierski. Dzień po zdarzeniu szpital wypowiedział mu umowę ze skutkiem natychmiastowym. Dlaczego?

Za co to wypowiedzenie?

Szpital w wypowiedzeniu powołuje się na procedury obowiązujące w Nowym Szpitalu w Świebodzinie oraz ogólne Państwowego Ratownictwa Medycznego, według których nie można na miejscu wypadku pozostawić poszkodowanego bez opieki medycznej. W zaistniałej sytuacji, będąc kierownikiem zespołu, który był pierwszy na miejscu zdarzenia, A. Angierski pełnił funkcję koordynatora medycznych działań ratowniczych i podjął decyzję o pozostawieniu poszkodowanej pacjentki z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu oraz będącej w ciąży na miejscu zdarzenia i opuszczenia miejsca zdarzenia z drugim pacjentem. Zdaniem szpitala, pozostawienie pacjentki bez opieki medycznej w miejscu zdarzenia mogło ją narazić na utratę zdrowia a nawet życia. W związku z rażącym naruszeniem postanowień umowy szpital uznał za konieczne i uzasadnione wypowiedzenie jej ze skutkiem natychmiastowym.

Wersja zdarzenia według ratownika

Zwolniony ratownik kwestionuje, zarówno podstawy faktyczne, jak i prawne rozwiązania umowy. - Po przyjeździe na miejsce zdarzenia okazało się, że była już tam jednostka straży pożarnej, a dwóch strażaków było również ratownikami medycznymi. Nieprawdą jest zatem, jak podaje się w wypowiedzeniu umowy, że karetka była pierwszą na miejscu zdarzenia – uważa A. Angierski.

Ratownik opowiada, że na miejscu kolizji drogowej były dwie osoby poszkodowane. Jedną osobę z krwawiącą stopą odprowadził na badanie do karetki. - Z drugą osobą przeprowadziłem wywiad, z którego wynikało, że nie doznała żadnych obrażeń. Tak też wynikało z ogólnego wyglądu pacjentki i jej zachowania. Niemniej jednak, z ostrożności, poleciłem pacjentkę położyć na desce ratowniczej. Kobieta upierała się, że nic jej nie jest. Nie miała żadnych zewnętrznych objawów świadczących o tym, że jej życiu lub zdrowiu zagraża niebezpieczeństwo. Kobieta nie poinformowała także, ani mnie, ani innych członków służb będących na miejscu, że jest we wczesnej ciąży. Pomimo tego, wezwałem drugą karetkę, która przybyła zaraz po moim odjeździe z pacjentką z urazem stopy – relacjonuje ratownik.

Dlaczego A. Angierski przyjął wręczone mu dzień po zdarzeniu wypowiedzenie? – Byłem zaskoczony i zszokowany podjętą decyzją. Zostałem postawiony przed faktem dokonanym, bez żadnej wcześniejszej konsultacji czy możliwości złożenia wyjaśnień. Po gruntownej analizie i zestawieniu zawartych w wypowiedzeniu twierdzeń z faktycznym przebiegiem zdarzenia nie mogę zaakceptować rozwiązania ze mną umowy ze skutkiem natychmiastowym. Wypowiedzenie nastąpiło w krótkim odstępie czasu od zdarzenia, w oparciu o nieprawidłowo ustalony stan faktyczny - uważa zwolniony.

Czego domaga się zwolniony ratownik?

Oczekuje cofnięcia wypowiedzenia umowy ze skutkiem natychmiastowym i wypowiedzenie umowy z zachowaniem 3-miesięcznego okresu wypowiedzenia. - Zawarcie w wypowiedzeniu informacji świadczących o rzekomym nieprawidłowym wykonywaniu przeze mnie pracy ratownika medycznego praktycznie zamyka mi drogę do znalezienia zatrudnienia w innych placówkach medycznych. Osoby trzecie nie znające sprawy, opierające się wyłącznie na dokumencie wypowiedzenia mogłyby odnieść mylne wrażenie, że dopuściłem się rażącego naruszenia ciążących na mnie obowiązków, co jest nieprawdą. Wypowiedzenie o takiej treści, pozbawia mnie jedynego źródła utrzymania. Bez środków do życia ucierpi także moja rodzina. Rozwiązanie umowy, ale z zachowaniem okresu wypowiedzenia, pozwoli mi na znalezienie zatrudnienia w innym miejscu – argumentuje A. Angierski.

Ratownik zaznacza też, że do zwolnienia go doszło w trudnym okresie spowodowanym rozprzestrzeniającą się epidemią zakażenia koronawirusem, kiedy szpitalom brakuje nie tylko sprzętu medycznego, ale przede wszystkim personelu medycznego. - Pozostawanie w ciągłym zatrudnieniu daje szanse nie tylko mi, ale również pacjentom, którzy potrzebują ratunku, czy to w walce z koronawirusem, czy na innym polu, gdzie wymagane są interwencje ratowników medycznych – mówi A. Angierski.

Jak przypadek zwolnionego z pracy komentuje środowisko ratowników?

- Co ja bym zrobił w takiej chwili? To samo, co on. Ale nie wezwałbym karetki, a on był na tyle przezorny, że wezwał drugą karetkę – komentuje ratownik, który chce pozostać anonimowy.

O komentarz poprosiliśmy też Artura Myszowskiego, ratownika i szkoleniowca z Zielonej Góry. - Jeżeli na miejscu zdarzenia są dwie osoby, to zespół ratownictwa medycznego może przewieźć wyłącznie jedną osobę. W chwili jak ratownik zawezwał drugą karetkę na miejscu zdarzenia byli strażacy, którzy też byli ratownikami medycznymi. Jeśli stan pacjenta nie był zagrażającym życiu i zdrowiu na daną chwilę, to jak najbardziej mógł go zostawić z racji tego, że jak dwie karetki jadą do tego samego szpitala to i tak dwie osoby nie zastaną jednocześnie przyjęte, i tak jedna by czekała – tłumaczy M. Myszkowski i dodaje, że gdyby ratownik wiedział o ciąży poszkodowanej na pewno zachowałby się inaczej. - Błąd pacjentki, że okłamała ZRM – zaznacza A. Myszkowski.

Dlaczego A. Angierski został potraktowany tak surowo?

– Upominałem się o podwyżki dla ratowników – przyznaje zwolniony. Pytanie do szpitala, czy może to być powód zwolnienia zostało bez odpowiedzi.

Czy szpital w Świebodzinie zmieni formę wypowiedzenia, czy wybierze konfrontację przed sądem? - Decyzje o zwolnieniu nigdy nie są łatwe. Powody zakończenia współpracy wskazano w wypowiedzeniu. W każdej sytuacji ze względu na bezpieczeństwo pacjentów musimy przestrzegać zasad i procedur, które obowiązują w ratownictwie medycznym – komentuje Marta Pióro, rzecznik prasowa Grupy Nowy Szpital.

PRZECZYTAJ TAKŻE

ZOBACZ TAKŻE: Od dziś ponownie otwarte są lasy, parki i plaże. „Apeluję o rozsądne korzystanie z tych możliwości”

Pobierz

Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska