Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szprotawa: Historia pomnika, który nie powinien być zniszczony

Małgorzata Trzcionkowska 518 135 502 [email protected]
Irena Tomaszewska ma 91 lat. W czasie wojny była łączniczką AK o pseudonimie "Sarna”. Po wojnie wychowywała dzieci, a następnie pracowała jako księgowa.
Irena Tomaszewska ma 91 lat. W czasie wojny była łączniczką AK o pseudonimie "Sarna”. Po wojnie wychowywała dzieci, a następnie pracowała jako księgowa. Fot. Małgorzata Trzcionkowska
Na pomniku ofiar obozów koncentracyjnych miały się znaleźć nazwy: Oświęcim, Majdanek, Dachau i Katyń. Władze się nie zgodziły, ale i tak przez 14 lat pomnik upamiętniał Polaków zamęczonych przez oprawców.
W 1946 r. wicestarosta Stanisław Kiliński odsłonił pomnik poświęcony Polakom - ofiarom obozów koncentracyjnych, usytuowany naprzeciw Liceum Ogólnokształcącego
W 1946 r. wicestarosta Stanisław Kiliński odsłonił pomnik poświęcony Polakom - ofiarom obozów koncentracyjnych, usytuowany naprzeciw Liceum Ogólnokształcącego - wspomina Irena Tomaszewska. - W latach 60. pomnik zlikwidowano, a na jego miejscu powstał posąg „Braterstwo Broni”. Z okresu stalinowskiego zachowało się niewiele pamiątek dotyczących męczeństwa Polaków. Od 2000 r. poszukuję osób i dokumentów dotyczących pomnika. Wreszcie znalazłam zdjęcie z archiwum Ewy Kilińskiej, córki byłego wicestarosty. Fot. z archiwum Ewy Kilińskiej

W 1946 r. wicestarosta Stanisław Kiliński odsłonił pomnik poświęcony Polakom - ofiarom obozów koncentracyjnych, usytuowany naprzeciw Liceum Ogólnokształcącego - wspomina Irena Tomaszewska. - W latach 60. pomnik zlikwidowano, a na jego miejscu powstał posąg "Braterstwo Broni". Z okresu stalinowskiego zachowało się niewiele pamiątek dotyczących męczeństwa Polaków. Od 2000 r. poszukuję osób i dokumentów dotyczących pomnika. Wreszcie znalazłam zdjęcie z archiwum Ewy Kilińskiej, córki byłego wicestarosty.
(fot. Fot. z archiwum Ewy Kilińskiej)

91-letnia Irena Tomaszewska miała 20 lat, gdy Rosjanie 17 września 1939 r. weszli do Polski. - Byłam wtedy na wakacjach we Włodzimierzu na Wołyniu - wspomina. - Wszyscy się bali, siedzieliśmy w domach i płakaliśmy, że Polski już nie ma, bo z jednej strony zajęli ją Niemcy, z drugiej - Armia Radziecka.
W grudniu 1945 r., wraz z mężem Tadeuszem, pani Irena przyjechała do Szprotawy. Małżeństwo musiało uciekać z rodzinnego majątku obszarniczego pod Białymstokiem, żeby ratować życie. W czasie wojny kobieta była łączniczką Armii Krajowej, zaś jej mąż - delegatem rządu polskiego na uchodźstwie; nie ujawnił się po zakończeniu działań wojennych. Jako obszarnik i właściciel ziemski mógł zostać aresztowany i zamordowany. Oboje uciekli do Szprotawy w poszukiwaniu nowego, lepszego życia. Miała to gwarantować obecność ukochanej osoby u boku. - Miasto zrobiło na mnie przygnębiające wrażenie - wspomina pani Irena. - Było szare i zniszczone. Mieszkali w nim Polacy i Niemcy, którzy później zostali wysiedleni.

Pierwsze mieszkanie Tomaszewskich mieściło się przy ul. Sobieskiego. Pan Tadeusz pracował w Urzędzie Ziemskim jako lustrator majątków państwowych. Pani Irena wychowywała dwoje dzieci, które przyszły na świat w Szprotawie. Inteligencja i ludzie wykształceni trzymali się razem. Jedną z ważniejszych osób w powojennym mieście był wicestarosta Stanisław Kiliński, który przyjechał na ziemie zachodnie po Powstaniu Warszawskim. Przedwojenny działacz Polskiej Partii Socjalistycznej wspierał budowę szprotawskiego pomnika. Pierwszym proboszczem był ksiądz Dominik Milewski, zaś autorem wstępnej koncepcji pomnika - nieżyjący już Alfons Wilczyński. Według jego szkicu monument miał się składać z trójkąta, z wypisanym nazwami niemieckich obozów koncentracyjnych. Wśród nich miała też się znaleźć nazwa Katynia. - Tuż po wojnie oficjalna propaganda głosiła, że polskich oficerów w Katyniu zamordowali Niemcy - tłumaczy I. Tomaszewska. - To dało twórcom pomnika pretekst i możliwość oszukania władz, żeby uwiecznić Katyń wśród niemieckich obozów koncentracyjnych. Jednak ostatecznie nie udało się przeforsować tego pomysłu. Była zgoda tylko na trójkąt z krzyżem i napis, że pomnik jest poświęcony ofiarom obozów koncentracyjnych.

Według pani Ireny został on wybudowany 1946 r. Monument powstał na skwerze przy Liceum Ogólnokształcącym przy al. Niepodległości. Stanowił jeden z przystanków procesji podczas świąt Bożego Ciała. - Moja córka wraz z innymi dziećmi sypała pod nim kwiatki - nadmienia pani Irena.
Komunistyczny reżim wprowadzał coraz ostrzejszy terror. W 1950 r. wraz z całą 11 klasą i Bronkiem Kozakiem - gimnazjalistą zamęczonym przez ubeków, do wrocławskiego więzienia przy ul. Kleczkowskiej trafił też katecheta Dominik Milewski. - Po jakimś czasie proboszcza wypuścili - kontynuuje I. Tomaszewska. - Mój mąż jeździł do kurii i prosił, żeby go zostawili, ale kuria zdecydowała o przeniesieniu księdza do Lewina Kłodzkiego.

Ludzie byli zastraszeni i nie ośmielili się sprzeciwić władzom. W październiku 1960 r. nagle wokół pomnika ofiar wyrosło wysokie ogrodzenie. - Córka przyszła do domu i powiedziała: mamo, nie widać pomnika, tylko płot - opowiada pani Irena. - Po jakimś czasie ogrodzenie zostało rozebrane i zobaczyliśmy, że na miejscu dawnego monumentu stoi pomnik braterstwa polsko-radzieckiego, który możemy oglądać do dzisiaj.
Mieszkańcy Szprotawy byli oburzeni, ale nikt nie śmiał głośno o tym powiedzieć, z obawy przed represjami. Nie było już księdza, z którego inicjatywy powstał poprzedni pomnik. Wicestarosta Kiliński dozna represji, został obciążony fałszywymi oskarżeniami. Nie wiadomo, co się stało ze starym pomnikiem. Prawdopodobnie został zniszczony i wywieziony gdzieś daleko od miasta. Dzisiaj niewiele osób wie lub pamięta o tym, że kiedyś istniał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska