Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka walki dla hardych dziewczynek

Aleksandra Gajewska-Ruc
Aleksandra Gajewska-Ruc
Patrycja, Judyta, Marika i Julka to tylko z pozoru małe i słodkie aniołki.
Patrycja, Judyta, Marika i Julka to tylko z pozoru małe i słodkie aniołki. Aleksandra Gajewska-Ruc
Od zabawy lalkami, wolą wyczerpujące treningi. Chcą być coraz lepsze i udaje im się to.

Choć chłopców na pewno jest więcej, karate trenuje u nas sporo dziewcząt. Wśród naszych wychowanek jest nawet mistrzyni województwa, Weronika Bielińska. Dziewczyny takie jak ona potrafią doskonale odnaleźć się w tym sporcie. To, że na treningach mają możliwość rywalizowania z chłopcami, wiele im daje. Muszą techniką nadrabiać mniejszą siłę, równać do poziomu chłopców. Wymaga to od nich sporego wysiłku, ale efekty widać po sukcesach osiąganych na zawodach - mówi sensei (z japońskiego nauczyciel), Sławomir Kaczmarek i zaznacza, że dobrym karateką można być niezależnie od płci. Oprócz talentu, trzeba mieć jednak w sobie pewne cechy. - Liczy się ambicja i wytrwałość, umiejętność pokonywania własnych słabości i przekuwania porażek w sukcesy - wymienia.

Upór i wytrwałość w dążeniu do celu, Judyta Ziółkowska zaczęła trenować, gdy w szkole zobaczyła plakat informujący o naborze do sekcji karate. Od razu postanowiła, że musi do niej dołączyć. - Judytka miała wtedy sześć lat i należała do zespołu tanecznego. Na tańce chodziła dwa razy w tygodniu, więc z początku nie chcieliśmy słyszeć o żadnym karate. Judytka jednak tak się zaparła, że w końcu postawiła na swoim. Jeszcze przez rok godziła taniec z karate, później musiała wybierać. Nie wahała się ani chwili. Karate jest dla niej bardzo ważne. Trenuje już trzeci rok i widać, że po prostu kocha ten sport - mówi mama dziewczynki, Emilia Ziółkowska.

Mali zawodnicy trenują dwa razy w tygodniu. Choć jeszcze nie jeżdżą na turnieje, zdobywają kolejne paski zdając egzaminy co pół roku. - Dzięki temu łatwiej im się zmobilizować, bo wciąż mają przed sobą jakiś cel. Sięgając po niego, rozwijają się - wyjaśnia sensei.

Judyta właśnie przygotowuje się do zdobycia drugiej czerwonej belki. - Dzięki temu wie, że na wszystko trzeba ciężko zapracować, a wysiłek się opłaca. Sport ma na Judytę bardzo dobry wpływ. Jest bardzo energicznym dzieckiem, zawsze rozpierała ją energia, ciężko było za nią nadążyć. Dzięki karate, te zapasy energii spożytkowane są w dobry sposób. Stała się bardziej zdyscyplinowana, kształtuje się w niej charakter sportowca. Przy tym jest bardzo ambitna, nie odpuszcza sobie - opowiada E. Ziółkowska.

Kiedyś karate można było trenować od 14 roku życia, dziś swoją przygodę z tą sztuką walki dzieci mogą zaczynać znacznie wcześniej. - Sześć lat to odpowiedni wiek. Dzieci są wtedy gibkie i elastyczne, co jest ważne, bo podstawą przygotowania jest ogólna sprawność fizyczna. Maluchy bardzo szybko robią postępy na treningach, dla nich wielkimi sukcesami jest wykonanie szpagatu, czy gwiazdy. Takie małe zwycięstwa dają im motywację do dalszej pracy. Elementy walki wprowadzamy stopniowo, na początku w formie zabaw i gier - mówi S. Kaczmarek.

Na każdym etapie nauki młodym zawodnikom towarzyszy jednak duch portowej rywalizacji. Choć porażki bolą, trzeba wziąć je na przysłowiową „klatę”. - Muszą zrozumieć, że bywa różnie. Raz się wygrywa, raz przegrywa. Dzięki temu dzieci stają się zawodnikami - wyjaśnia sensei.

Dziewczynki otwarcie przyznają, że lubią rywalizować. - Walki są czasem ciężkie, ale bardzo fajnie jest wygrywać - mówią. Choć na treningach nie mają litości dla przeciwników, zapewniają, że nie biją się z kolegami w szkole, czy na podwórku. - Przysięga na to nie pozwala. Walczyć można tylko w obronie własnej - zapewnia Judytka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska