Nordis Chłodnie Polskie, bo taką nazwę nosi firma po prywatyzacji przeprowadzonej w 2002 roku, jest znanym w kraju producentem lodów i mrożonek.
Pracownicy raczej są rozmowni. Boją się o byt swoich rodziny.
- Proszę mnie zrozumieć. Mam na utrzymaniu dzieci. Moja żona jest bezrobotna. Nie chcę ryzykować - powiedział nam jeden z mężczyzn.
Udało nam się jednak dotrzeć do pracowniczki, która szczegółowo opowiedziała nam o sytuacji w firmie. - Nie chciałabym źle mówić o moim zakładzie. Spędziłam w nim wiele, pięknych lat. Ale to, co się teraz dzieje w Nordisie to dramat. Wszyscy jesteśmy w szoku. Zawsze szanowaliśmy naszego prezesa, który nie raz potrafił stanąć po stronie zwykłego człowieka. A teraz pozwala na to, żeby osoby, które pracują w firmie ponad dwadzieścia lat, znalazły się na bruku - opowiada nasza rozmówczyni upewniając się kilkakrotnie, że nie ujawnimy jej danych.
- Panuje atmosfera podejrzeń i strachu. Boję się, że po rozmowie z wami będę musiała zarejestrować się w pośredniaku. Czy to jest normalne? Wszystko, co złe, zaczęło się rok temu. Odeszło wtedy od nas trzech przedstawicieli handlowych, zaufanych prezesa, do konkurencyjnej firmy. Od tej pory kierownictwo już nikomu nie ufa - tłumaczy nasza informatorka.
I dodaje, że Nordis rozwiązuje umowy o pracę z kilkoma osobami dziennie, aby uniknąć zwolnień grupowych i kosztownych odpraw. Największa r**edukcja zatrudnienia obejmie dział administracji w skład, którego wchodzi m.in. księgowość, pracownicy porządkowi czy personel kuchenny. Pracę **straci 20 spośród 26 zatrudnionych tam osób. A łącznie aż 60 ze 150 osób, czyli blisko połowa załogi.
O etaty mogą być spokojni: kierownicy działów, pracownicy produkcyjni oraz przedstawiciele handlowi.
- Ci ostatni to prawdziwa elita finansowa. W najlepszym okresie zarabiali po dziesięć tysięcy. My po wielu latach pracy mamy po 1.700 zł na rękę. Od kilku lat nikt nam nie dał podwyżki- prawie wykrzykuje zdenerwowana kobieta.
Z dyrekcją Nordisu próbowaliśmy się skontaktować kilkakrotnie. Za każdym razem w sekretariacie informowano nas, że prezes, jego zastępcy, ani nikt z zarządu spółki nie mają dla nas czasu.
Postanowiliśmy poczekać na prezesa Kazimierza Jarząbka w firmie. Usłyszeliśmy, że być może przyjmie nas po spotkaniu, w którym uczestniczył. Po dwóch godzinach udało nam się zamienić z nim parę słów przez telefon, ale jedynie za pośrednictwem sekretarki.
Prezes jest zajęty i najwcześniej może nas przyjąć za dwa tygodnie - padła odpowiedź.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy redukcja zatrudnienia może mieć związek z nową strategią biznesową Nordisu. Niewykluczone, że zielonogórski producent lodów i mrożonek zostanie wkrótce sprzedany, a w przyszłości zadebiutuje na warszawskiej giełdzie. Z emisji akcji firma chce zdobyć kapitał, który pomoże w walce o nowe rynki zbytu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?