- Rok 2012 chyba nie do końca był dla pana udany?
- To było na pewno ciężkie 12 miesięcy. Nie byłem do końca pewien olimpijskiej kwalifikacji, dlatego od początku musiałem ostro trenować i walczyć, żeby ją zdobyć. Wszystkie zawody przed igrzyskami w Londynie były dla mnie bardzo ważne. Wiadomo, że im sezon jest dłuższy, tym trudniej utrzymać formę. Stąd ciężko było mi się przygotować optymalnie na igrzyska. Nie ukrywam też, że trochę nie wytrzymała głowa. To był mój debiut i to jednak inna bajka niż zawody, w których dotychczas startowałem. Pierwsze koty za płoty i myślę, że do Rio przygotuję się już lepiej. Inna sprawa, że zdobyłem tytuł mistrza Polski, więc ten rok nie był wcale taki zły. Poczułem klimat wioski olimpijskiej i teraz mam jeszcze większą motywację do pracy.
- Jakie zatem plany w 2013 roku?
- Przede wszystkim mamy mistrzostwa Europy w Drzonkowie. To jest priorytet, na pewno będzie dużo kibiców, znajomych z Zielonej Góry, dlatego chcę wypaść jak najlepiej. Do tego zapewne dojdą puchary świata. Myślę, że nie pojadę na wszystkie, bo to są dość drogie wyjazdy, a najważniejsze są mistrzostwa Europy.
Cały wywiad z Szymonem Staśkiewiczem do przeczytania we wtorkowym, papierowym wydaniu "GL".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?