Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szypiórkowska: Milczenie nic nie da, tylko rozzuchwala, a cierpieć będą kolejne kobiety

Robert Bagiński
Rozmowa z Magdaleną Szypiórkowską, byłą pracownicą gorzowskiego WORD, która miała paść ofiarą mobbingu i molestowania w tej instytucji.

Boi się Pani tego, że ta walka o godność i prawdę nie skończy się dla Pani dobrze?

Oczywiście, że się boję, bo nie przywykłam do wizyt w sądzie i prokuraturze. To dla mnie duże przeżycie, ale wierzę w wymiar sprawiedliwości. Wierzę, że prawda się obroni. Gdyby miało być inaczej, to nie wiem co miałabym sądzić o naszym państwie. Przyznam, że nie było mi miło, gdy jako ofiara musiałam iść do sądu jako oskarżona, bo pan Śliwiński broni się przez atak i wytoczył mi na polecenie swojego przełożonego sprawę. Na szczęście są mecenasi Łopatowski i Żurek, którzy nieodpłatnie mnie wspierają.

A żałuje Pani tego, że zamiast siedzieć cicho lub występować w sprawie anonimowo, dała Pani sprawie twarz i nazwisko?

Niczego nie żałuję, jest mi tylko przykro, że nie wszyscy rozumieją, że ja nie szukałam i nie szukam rozgłosu, który nie jest mi do niczego potrzebny. Walczę o swoją godność, a występuję publicznie, ponieważ wszystko co powiedziałam w sprawie jest prawdą. Gdybym nie mówiła prawdy, albo naciągałabym fakty, to miałabym powody, aby ukrywać się za zasłoną anonimowości. Nie podoba mi się, gdy mówi się o mnie bohaterka, ponieważ ja zrobiłam to, co powinna zrobić każda inna kobieta na moim miejscu.

Marszałek Elżbieta Polak na jednej z konferencji prasowych powiedziała, że szukała Pani rozgłosu.

Nie chcę nawet tego komentować. Ta pani od lat opowiada o prawach kobiet, ale mi to prawo odebrała. Długo będę pamiętać jej uśmiechniętą twarz podczas spotkania ze Staszkiem Czerczakiem, gdzie opowiadała głównie o sobie i swoich dokonaniach w środowisku kobiet. Żadnej empatii i zrozumienia w stosunku do mnie. I jeszcze te kłamstwa po spotkaniu. Opowiadała rzeczy, które nie miały tam miejsca. Gdyby Staszek tego nie nagrał, też nikt by mi nie wierzył, bo przecież marszałek Polak z pewnością nie kłamie. Tym razem było inaczej Gdyby Staszek tego nie nagrał, też nikt by mi nie wierzył, bo przecież marszałek Polak z pewnością nie kłamie. Tym razem było inaczej.

To jak było? Po co właściwie było to spotkanie?

Nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że tylko po to, aby pani marszałek mogła opowiadać, że coś dla mnie zrobiła. Od początku nie byłam pewna, czy powinnam na nie pójść, ale uznałam, że skoro chce się ze mną spotkać, to udzieli mi jakiegoś wsparcia. Poprosiłam o to, aby udział w spotkaniu wziął Staszek Czerczak, ponieważ znałam go z aktywności w Fundacji CODEX. Był monolog marszałem Polak. Myślę, że ona nie chciała tego spotkania, ale ktos ją do niego przymusił. Wyszło bardzo słabo.

Gyby czyta się dyskusje w mediach społecznościowych na temat całej sprawy, to regularnie pojawiają się dwa zarzuty. Pierwszy, że o wszystkim poinformowała Pani poseł Sibińską dopiero trzy miesiące po fakcie, a drugi dotyczy tego, że sama nie zgłosiła Pani sprawy do prokuratury.

Proszę postawić się w mojej roli. Przeżywałam całą sytuację, korzystałam z terapii i nie było mi łatwo sobie z tym poradzić. Potrzebowałam czasu. Do prokuratury nie poszłam, bo doskonale znałam środowisko w którym obracał się dyrektor Śliwiński. To nie byli tylko politycy. On przecież pracował w wydziałach związanych bezpieczeństwem i zarządzaniem kryzysowym, a policjanci, prokuratorzy i sędziowie, to w wielu przypadkach byli jego znajomi. W internecie też jest wiele jego zdjęć w otoczeniu wysoko postawionych w mieście policjantów. Zresztą w mojej obecności też wiele razy opowiadał o tych kontaktach.

Do poseł Sibińskiej jednak Pani poszła?

Tak, po kilku tygodniach, ponieważ ją znałam. Poza tym, jest kobietą i wydawało mi się, że zrozumie mnie. Oczekiwałam wysłuchania i wsparcia, bo w tamtym czasie nie wiedziałam co z tym wszystkim zrobić. Liczyłam na pomoc, bo nie było mnie stać na adwokata, ani też na prawnika, który by mi pomógł napisać zawiadomienie do prokuratury. Mówiłam jej o tym. Nie miałam wygórowanych oczekiwań. Liczyłam na pomoc w zawiadomieniu prokuratury, jakąś radę i wsparcie. Obiecała, że zainteresuje się sprawą.

Ale napisała Pani do niej również pismo.

Tak, na drugi dzień, ponieważ chciałam aby miała wszystko opisane. Napisałam w nim o złych relacjach panujących w WORD, ale też o tym wydarzeniu, gdy dyrektor złożył mi propozycję nie do odrzucenia: przedłużenie umowy w zamian za seks. Wysłałam jej to do biura poselskiego. Później spotkałam się z poseł Sibińską jeszcze raz. Nie czułam się na tym spotkaniu mile widziana, raczej jak intruz. Nie była mną zainteresowana, przeglądała telefon i zapewniła mnie, że nadała sprawie formalny bieg. Dziś już wiemy, że to były tylko koleżeńskie rozmowy. Potem kontakt z nią się urwał, nikt się ze mną nie kontaktował.

To wtedy zdecydowała się Pani na kontakt z mediami?

Tak mi polecili znajomi. Skontaktowałam się z pewnym publicystą z Gorzowa, ponieważ on w swoich tekstach był bezkompromisowy i niezależny. Spotkałam się, opowiedziałam o całej sprawie, pokazałam niektóre dowody. Długo nic się nie działo, nawet myślałam, że sprawę zignorował, ale w czerwcu skontaktował się ze mną dziennikarz GL i pojawił się artykuł, który wszystko rozpoczął.

Po ujawnieniu sprawy, czy jakieś organizacje kobiece próbowały się z Panią kontaktować, aby udzielić wsparcia?

Nikt, była cisza, a obok mnie byli głównie mężczyźni, którzy mnie wspierali. Jeśli chodzi o kobiety, to zainteresowała się mną tylko Alina Czyżewska z sieci obywatelskich. Rozmawiałyśmy, czułam, że to dla niej ważna sprawa. Poza tym, przez cały ten czas nie skontaktowała się ze mną żadna kobieta lub radna, które często oglądam na zdjęciach z kobiecych konferencji, eventów i manifestacji w Gorzowie lub Zielonej Górze. Chwilami było mi przykro, bo na portalach społecznościowych są takie zaangażowane. Patrzę teraz na to wszystko inaczej. Wiem, że dla nich ważne są wszystkie kobiety, ale nie te konkretne, które potrzebują pomocy.

A politycy?

Ja nie szukałam kontaktu z politykami, bo mam doświadczenie z panią poseł Sibińską i marszałek Polak. Dla mnie ta sprawa nie jest polityczna, a dla nich polityką jest wszystko, nawet to, że moją sprawę opisała Gazeta Lubuska. Mnie polityka nie interesuje, a do Platformy Obywatelskiej zapisałam się tylko dlatego, że taki był warunek pracy w WORD. Przepraszam, przypomniało mi się, zadzwoniła do mnie pani minister Rafalska i długo ze sobą rozmawiałyśmy. Zero polityki, po prostu jak dwie kobiety. Kontaktowała się ze mną również poseł Kucharska-Dziedzic i deklarowała pomoc prawną, ale miałam już wsparcie mecenasa Łopatowskiego.

Sprawa ciagnie się już od wielu miesięcy, tylko w mediach od prawie pięciu. Co ta sprawa zmieniła w Pani życiu?

Wszystko! Myślę, że nikt do końca mnie nie zrozumie, jak to jest walczyć o swoją godność w takich sprawach. Udowadniać coś o czym wszyscy dookoła od poczatku wiedzieli. Mówiłam już, że psychicznie czułam się bardzo źle, szukałam pomocy, której nie otrzymałam w pierwszych miesiącach. Nauczyłam się tego, że ci którzy pięknie mówią o wspieraniu kobiet, nie zawsze tak postępują. Teraz po czasie, wiem już że polityka jest straszna, a politycy zrobią wszystko, aby zakrzyczeć prawdę i bronić się wzajemnie. Ofiary nie są dla nich ważne, ważne jest dla nich to, aby ukryć swoją winę. Nie myślałam, że potrafią być tak brutalni w wypowiedziach i nie wiedzą, że to bardzo boli. To dla mnie lekcja życia.

Co Pani radzi innym kobietom, które już znalazły lub znajdą się w podobnej sytuacji?

Nie będzie łatwo, ale trzeba walczyć o godność. Jeśli będziemy milczeć, bo będzie nieprzyjemnie, to przyjemnie będzie tylko tym, którzy bezkarnie dopuszczają się mobbingu lub molestowania. Milczenie nic nie da, tylko rozzuchwala, a cierpieć będą kolejne kobiety.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska