Machary leżą nieco ponad 12 km od Strzelec Krajeńskich. Do wsi jedzie się przez Bobrówko. I potem człowiek ma dwa wyjścia. Może pojechać drogą gminną, albo powiatowo - gminną. Obie są w fatalnym stanie. Pierwsza w zasadzie nie jest nawet ulicą, tylko utwardzonym przejazdem przez pola. Strzelecki urząd co jakiś czas go wyrównuje i tyle. Druga to oficjalny, właściwy dojazd. I o nim będzie ten tekst.
Śmietana ubiłaby się tutaj bez żadnego problemu
- Zapraszamy. Proszę zobaczyć, jak się do nas jeździ - mówi dziennikarzowi jedna z mieszkanek (dane do wiadomości redakcji). Jadę właśnie tym drugim dojazdem. Dzieli się on na dwa odcinki. Od Bobrówka do zakrętu to w sumie 1,3 km trasy należącej do starostwa. Potem jest 400 metrów jezdni gminnej. I ta gminna jest w porządku. To wąski, ale równy asfaltowy dywanik, po którym śmiga się, aż miło. Pod warunkiem, że… przeżyje się jazdę wcześniejszym fragmentem. To 1.300 metrów grozy. Cała trasa starostwa jest wykonana z bruku, koszmarnie nierównego, z koleinami, dziurami, nagłymi uskokami. Trzeba tu jechać 20 km/h, a momentami wolniej. Trzęsie tak, że jak by człowiek wiózł śmietanę, to by się ubiła. Sprawę pogarsza fakt, że jedno pobocze wysypano wielkim tłuczniem. Kamienie są ostre, walają się po całej szerokości „ulicy”, więc o uszkodzenie opony łatwo. O wyprzedzaniu zapomnij. - A jak popada, to nie wiadomo, czy człowiek podwozia nie urwie, bo nie wiesz pan, czy wjeżdżasz w kałużę czy w dół zalany wodą - mówi obrazowo jeden z kierowców, którego spotykamy na trasie (zaznacza, że nie jest z Machar, bo „chyba by musiał co tydzień auto naprawiać”).
Od 62 lat jest tylko gorzej.
A pan Wojciech wie, co mówi
Ludzie tego koszmarnego bruku mają dosyć. Od lat - a mija już prawie dekada - proszą władze o remont. Albo chociaż o równy dywanik asfaltowy. W Lubuskiej o tych prośbach i żądaniach już pisaliśmy. Ostatni raz siedem (!) lat temu. Bo do tej pory jeszcze tragedia się przez drogę nie wydarzyła ale… co będzie, jak karetka straci tu cenne minuty? Albo jak zimą w ogóle się nie przebije do umierającego?
Pan Wojciech w Macharach mieszka 62 lata (spotykam go, gdy po bruku ostrożnie jedzie rowerem marki Jubilat z dwoma chlebami w koszyku) mówi, że od tych 62 lat z drogą jest tylko gorzej i gorzej. - Ale my mała wieś jesteśmy, coś koło setki mieszkańców. To jak mamy się przebić z tą drogą - macha ręką w kierunku bruku.
Burmistrz: - Gmina się dorzuci.
Starosta: Remontu nie planujemy
Burmistrz Strzelec Mateusz Feder gdy pytam o Machary kiwa głową ze zrozumieniem. - Rozumiem mieszkańców, jednak proszę nie winić gminy. Swój odcinek zrobiliśmy. Jest asfaltowy, równy. Ten, który ludziom auta niszczy, jest powiatu. Deklaruję: dorzucimy się starostwu do remontu, dorzucimy nawet kilkadziesiąt tysięcy, ale ruch i inicjatywa należy do starosty - słyszę w urzędzie miejskim w Strzelcach.
Starosta Edward Tyranowicz mówi jednak wprost, że żadnego remontu na dziś i najbliższą przyszłość nie planuje. - Droga na Machary ma status powiatowy, ale nie spełnia warunków takiej drogi. Robimy właśnie inwentaryzację, spis naszych tras. I będziemy podejmować starania, by dojazd do Machar przejęła gmina. W tym roku pewnie nie, ale w kolejnych taka decyzja najpewniej zapadnie - słyszymy od E. Tyranowicza. Na koniec dodaje jeszcze, że jak już gmina będzie właścicielem sfatygowanej jezdni, to powiat... na pewno się do jej remontu dołoży.
Mieszkańców Machar czekają więc jeszcze lata z nierównym, powiatowym (jeszcze) brukiem. Jedynym plusem jest to, że gmina obiecała „GL”, że niedługo jeszcze raz poprawi gminny przejazd przez pola. - Dobrze, że zaraz wybory. Pokażemy władzy, co o tym myślimy - komentuje Czytelniczka, która powiadomiła nas o sprawie.
PRZECZYTAJ:
KIEDY SKOŃCZONA BĘDZIE S3 ZIELONA GÓRA - NOWA SÓL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?