- Nasza sytuacja jest trudna - stwierdza Dorota Rasiak. Nie wie, jak rozpocząć tę opowieść, gdyż wszystko, czego dotknie w rozmowie dotyczy spraw drażliwych, rodzinnych. Zastajemy ją u rodziców w Milsku. Posesja we wsi jest nazywana starą plebanią. Kiedyś mieszkał tu ksiądz lub pastor.
- Mieszkam tutaj od sierpnia - relacjonuje D. Rasiak. Przez cały czas rozmowy tuli się do niej najmłodszy z czwórki dzieci, trzylatek Fabian. Obok, także przy mamie, siedzi siedmioletnia Natalka. Najstarszy, 10-letni Filip jest w szkole, a licząca pięć latek Martyna w przedszkolu. - Jestem tu odkąd pochowałam męża. Popełnił samobójstwo. Nie potrafię sobie tego w żaden sposób wyjaśnić.
Młode małżeństwo mieszkało u teścia w Czerwieńsku. Miało tam ciasne, dwupokojowe mieszkanie. Para zaczęła budować domek w Łężycy. Budynek jest niemal gotowy. Jednak w sytuacji, w jakiej znalazła się pani Dorota, nie ma go jak wykończyć. Choć przeprowadzka na swoje - jak wyraźnie sugeruje - byłaby na tym etapie życia najlepszym wyjściem. W Milsku zamieszkuje bowiem z czwórką dzieci w jednym pokoju. - Nie jest wesoło - komentuje swą sytuację. Na plebani obok rodziców emerytów jest jeszcze jej brat i dwóch siostrzeńców, razem 11osób.
- Nie pracuję, żyjemy z rodzinnego, dostaję łącznie ok. 800 zł, trudno za to wyżyć, utrzymać dzieci - wylicza D. Rasiak. Wygląda na to, że w tym roku szykuje się smutny Mikołaj... Marzeniem pani Doroty jest znalezienie samodzielnego lokum. - Chciałabym po prostu zacząć życie od nowa - mówi. I jest to zrozumiałe. Widać bowiem "na oko" ciężką atmosferę w domu i słychać w głosie kobiety przygnębienie. Na pytanie, co mógłby rodzince przynieść św. Mikołaj, pani Dorota stwierdza, że praktycznie wszystko. Oczywiście najbardziej ucieszyłaby się z wykończenia domku w Łężycy. - Właściwie niewiele tam zostało już do zrobienia, trzeba by go pomalować, coś wstawić... - opisuje sytuację.
Może grudniowy święty dałby radę zrobić coś z tym domkiem? A co mógłby przynieść dzieciom?- dopytujemy. - Syn miał obiecany od męża komplet piłkarski, buty, getry, piłkę, młodszy uwielbia samochodziki. Dziewczynki, wiadomo, lalki. Już po napisaniu tego tekstu zadzwonił telefon. - Wczoraj wróciłam do Czerwieńska - powiedziała D. Rasiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?