Tadeusz Piotrowski: - Plują na mnie, ale robię swoje

Lubiszyn sprawia wrażenie najbardziej skłóconej gminy w powiecie. Można odnieść wrażenie, że ludzie podzieleni są tam na dwa obozy: tych, którzy wójta popierają i tych, którzy są jego zagorzałymi przeciwnikami. Ci pierwsi wskazują na fakt, że w ostatnich trzech latach w gminie zrobiono więcej, niż przez dwie poprzednie kadencje. Druga strona zarzuca wójtowi nadużywanie alkoholu (pisaliśmy o tym na łamach "GL") i nieudolność w rządzeniu gminą. Jak jest naprawdę? Co na to sam wójt? Mówi, że te oskarżenia go bolą, ale robi swoje. Poproszony o ocenę, wystawia sobie piątkę z minusem.
- Najbardziej dumny jestem z remontu szkoły podstawowej i budowy nowej sali gimnastycznej. Koszt tej inwestycji to 3,8 mln zł - chwali się Tadeusz Piotrowski, wójt Lubiszyna. Ale szkoła to też jednocześnie jego największa porażka. - Nie udało się pozyskać dofinansowania na ten remont - przyznaje. Budżet gminy w tym roku to 19 mln zł, więc taki wydatek wymagał zaciągnięcia kredytów. - Ale która gmina ich teraz nie ma? - pyta T. Piotrowski. Z remontem nie można było już dłużej czekać. Szkoła była w opłakanym stanie.

Z innych inwestycji w gminie wymienić można remont budynku przeznaczonego na Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej, remont i odbudowanie nowej części przedszkola w Lubiszynie (uczęszcza do niego 75 dzieci). Były też inwestycje w wodociągi w Lubnie i Wysokiej. To dzięki niej woda płynąca z kranów mieszkańców nie wygląda już jak kawa. Inwestowano też w drogi i chodniki, ale większość z tych prac była prowadzona we współpracy ze starostwem. Udało się też utworzyć Centrum Integracji Społecznej. To tam bezrobotni mieszkańcy gminy będą się uczuć zawodów (np. murarz). Zajęcia będą teoretyczne i praktyczne. W sumie wartość tego projektu to aż 4,8 mln zł. Kolejne inwestycje planowane są w Baczynie. Wiadomo, że powstanie tam nowe przedszkole.

Wójt dość często spotyka się też z sołtysami. - Poza sesjami organizowane są spotkania, na których mamy okazję powiedzieć o naszych potrzebach i oczekiwaniach wobec gminy. Jesteśmy wysłuchani, ale w ślad za tym idzie niewiele - mówi Grzegorz Miszkiewicz, sołtys Tarnowa. - Chodzi o pieniądze. Po prostu ich brakuje, żeby realizować wszystkie prośby - odpowiada T. Piotrowski.

Ale radnych to nie zadowala. Pod koniec zeszłego roku postanowili obniżyć wójtowi pensję. Zarzutów mieli mnóstwo. Wypominali mu, że rzadko pojawia się w pracy, ciągle bierze zwolnienia lekarskie, albo po prostu nie przychodzi do urzędu. Jednak najczęściej - już nieoficjalnie - mówiło się o alkoholowych kłopotach wójta. W tej samej sprawie ,,GL'' dostała w sumie kilkanaście anonimów. Podczas sesji szef rady Eugeniusz Leśniewski stwierdził już oficjalnie: - Niech pan wyrazi swoją skruchę, przeprosi i podda się leczeniu. Radni pensję obniżyli, ale wojewoda Helena Hatka cofnęła uchwałę argumentując, że powodem były względy proceduralne.

Wójt w rozmowie z reporterem w odpowiedzi na powyższe zarzuty macha ręką. - To bzdury, chcą mnie oczernić. Momentami jest mi naprawdę przykro, ale robię swoje. W urzędzie mnie często nie ma, bo nie lubię pracować za biurkiem, często jestem w terenie - tłumaczy T. Piotrowski. Czy będzie kandydował w przyszłych wyborach? - Tego jeszcze nie wiem. Są niestety osoby, które uważają, że im gorzej mówi się o gminie, tym lepiej dla nich. To przykre - dodaje.