Marek Maćkowiak, prezes Sulechowskiego Towarzystwa Historycznego otrzymał list z Niemiec. Zdarzyło się to w połowie zeszłego roku (pisaliśmy o tym). Autorką pisma okazała się Maren Gloatz, praprawnuczka byłego mieszkańca Sulechowa. Jej przodek, E. W. Gustaw Gloatz urodził się w 1821 r. w Sulechowie i tutaj, jako nauczyciel, spędził dużą część życia. I tutaj też powstało jego dzieło, dla współczesnych sulechowian bezcenne, mianowicie pamiętniki.
- Pani Maren skontaktowała się ze mną pytając, czy jesteśmy zainteresowani zapiskami jej prapradziadka - opowiada M. Maćkowiak. Oczywiście wyraził zainteresowanie. - Fakt, że te notatki przetrwały dwie wojny zakrawa niemal na cud - sugeruje.
Pamiętnik przodka był od lat przechowywany w rodzinie Gloatz i uznawany za coś cennego. Pani Maren otrzymała go od swego ojca. Język notatek to dawna niemczyzna, z którą współcześni Niemcy nie dawali sobie rady. Tym bardziej, że pani Maren (urodzona w Hamburgu, a obecnie mieszkanka Monachium) pracuje jako lider grupy dystrybutora technologii informatycznych, zatem w branży dalekiej od historii i języka. Dlatego ponad rok zajęło jej przepisanie i... przetłumaczenie zapisków przodka. Gdy były gotowe, poszukała na mapie, gdzie leży Sulechów i napisała list. Zaproponowała też M. Maćkowiakowi wersję elektroniczną dzieła, którą prezes towarzystwa historycznego z pocałowaniem ręki przyjął. Tyle tylko, że pojawił się problem z przetłumaczeniem na polski. Na prośbę M. Maćkowiaka ogłaszaliśmy jakiś czas temu, że pod tel. 68 385 11 28 oczekuje na wolontariuszy, którzy pomogą w pracach translatorskich. - Były zgłoszenia, ktoś wyrażał chęć pomocy, ale potem kontakt się urywał - wyjaśnia Maćkowiak. Nadal czeka na tłumacza, lecz przy okazji zaczął sam "dłubać" w tekście, który obejmuje okres do kwietnia 1870 r.
Plotki, ciekawostki, moda, kuchnia, celebryci. Zobacz nasz serwis Styl życia.
- Trafiłem na nazwisko Rakowski, takie samo, jakie nosi nasz burmistrz - ciągnie Maćkowiak. - W owym czasie, czyli w XIX wieku, Wiktor Rakowski był właścicielem majątku Obłotne.
- Moja rodzina pochodzi z Kujaw - wyjaśnił nam burmistrz Rakowski, dementując tym samym z góry wszelkie pogłoski, że mógłby się ubiegać o odzyskanie Obłotna. - Ale jak coś ciekawego znajdziecie, to dajcie znać - rzucił jakiś czas temu. Właśnie mamy, choć niepełne...
Bo skąd ów Rakowski (1780 - 1846) wziął się w Obłotem? Nie wiemy. Ale prof. Jerzy P. Majchrzak wyłuskał parę lat temu, że ów polski szlachcic ukończył w Sulechowie w 1797 r. Królewskie Pedagogium. Był patriotą polskim, a po powstaniu listopadowym 1831 r. jego dworek w Obłotnem służył jako punkt przerzutowy dla emigrantów podążających do Drezna i Paryża. Za tę działalność 28 października 1834 r. został aresztowany przez Prusaków i skazany na trzy lata twierdzy w Grudziądzu oraz utratę majątku. Zmarł w Poznaniu, mając 66 lat.
Wydaje się, że warto byłoby przybliżyć tę sylwetkę i oddać jej stałe miejsce w izbie regionalnej na zamku. Kto wie, czy patrioty skazanego na twierdzę i konfiskatę majątku nie warto uhonorować obywatelstwem miasta, zaś drodze z Sulechowa do Obłotna nadać imię Rakowskiego. Wiktora, oczywiście.
Zobacz też: Mamy nową Miss Ziemi Lubuskiej 2014 (wideo)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?