Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicze i niezwykłe miejsca w naszych lasach: Odra wiła się jak... żmija

Tomasz Czyżniewski 68 324 88 34 [email protected]
Pocztówka z pozdrowieniami z Oderwaldu wydana na początku XX wieku
Pocztówka z pozdrowieniami z Oderwaldu wydana na początku XX wieku fot. ze zbiorów Działu Zbiorów Specjalnych Bibliot
Żywi i bawi - tak przed stu laty można było mówić o pięknym nadodrzańskim lesie koło Krempy. Tu przychodziły lub przyjeżdżały wypoczywać setki zielonogórzan. Dziś to głównie królestwo wędkarzy.

LAS ODRZAŃSKI TAK TU KIEDYŚ POLOWANO

LAS ODRZAŃSKI TAK TU KIEDYŚ POLOWANO

Oderwald był nie tylko miejscem wypoczynku czy dostarczycielem drewna. Znajdowało się tutaj również sporo zwierzyny. 1.000 królików rocznie ubijano przed I wojną światową podczas polowań w Oderwaldzie. Ofiarami myśliwych padało około 50 saren, 500-600 zajęcy, 500 kuropatw, 150 dzikich kaczek, 100 bażantów, 10-20 bekasów, 10-15 lisów, 2-3 borsuki, 2-5 kun, 5 tchórzy i kilka cietrzewi.
Zwierzynę przetrzebiła wojna, po której w lesie odnotowano tylko 20-30 zajęcy i 60-70 dzikich kaczek. Króliki całkowicie zostały wytrzebiono. Chciano je sprowadzić z Czech, ale projekt ten nie wypalił. W rybołówstwie dominowały połowy i hodowle karpi. W 1920 r. odnotowano, że liczba raków znowu się powiększa.

- Ryba bierze - pytamy mężczyznę siedzącego na brzegu średniej wielkości stawu.
- Eeee tam macha ręką! Dziś mi jakoś nie idzie. Ale tydzień temu sporo nałowiłem - odpowiada.
Przed chwilą zaparkowaliśmy samochód na niewielkim parkingu przed groblą. Dalej można jeszcze pojechać nad samą Odrę, lub pochodzić wśród stawów. Dziwacznych. Gdy popatrzymy na dokładne zdjęcia lotnicze okolicy, to oczka wodne przypominają półokrągłe rogale porozrzucane po lesie. Jakby ktoś robił znaki z kosmosu.

Wytłumaczenie jest jednak nie marsjańskie, lecz bardzo przyziemne. Jesteśmy w starorzeczu Odry. Tędy kiedyś płynęła rzeka. Zanim ponad 240 lat temu na rozkaz króla Fryderyka II nie zmieniono biegu całej Odry.

My jednak nie będziemy się dziś zajmować całą rzeką lecz jej niewielkim fragmentem w okolicach wsi Krempa. To tzw. las Odrzański - Oderwald. W czasach Fryderyka rzeka wiła się tutaj niczym żmija tworząc wielkie pętle. Trzy z nich postanowiono zlikwidować.

Przekopany, nowy kanał był gotowy 8 marca 1774 r. Jak odnotował to niemiecki kronikarz "po raz pierwszy woda Odry popłynęła swoim nowym, prostym jak drut korytem, tzw. nowym kanałem." I tak odnogi starej Odry nagle znalazły się w samym środku lasu od wieków będącego własnością miasta.
A dokładnie mówiąc od 1408 r.

Wtedy zielonogórscy mieszczanie kupili od proboszcza Petera Hanzla dobra Zawady. 14 lat później dokupiono część posiadłości braci Fritsche i Hansa von Letzlau. Brakowało tylko reszty Zawady z Lasem Odrzańskim. W 1429 r. książę Henryk IX przekazał ją miastu pod warunkiem, że dochody przeznaczone zostaną do budowy miejskich murów. Tak też się stało.
- Przez wiele lat dochody z miejskich lasów, które zajmowały również tereny koło Czerwieńska stanowiły główne źródło zasilania miejskiej kasy - mówi Zbigniew Bujkiewicz z Archiwum Państwowego w Starym Kisielinie.

Stąd mieszczanie brali drewno na budowę domów, mebli i tyczek do winogron. Stąd brano również surowiec na budowę najważniejszych miejskich budowli.
Sieć stawów z biegiem lat zaczynała nabierać charakteru wypoczynkowego. Bo Oderwald w XIX wieku stał się bardzo popularnym miejscem weekendowych wycieczek.

LAS ODRZAŃSKI ZASŁUŻONY RADCA I WINIARZ

LAS ODRZAŃSKI ZASŁUŻONY RADCA I WINIARZ

W Oderwaldzie zielonogórzanie często stawiali kamienie pamiątkowe. Poświęcone były różnym wydarzeniom (500-lecie kupna lasu przez miasto) i ludziom. Jednym z nich jest głaz upamiętniający Otto Mülscha, który z ramienia miasta od 1900 r. przez 20 lat odpowiadał za Oderwald.
Mülsch urodził się 3 grudnia 1856 r. w Krępie. Zmarł 8 lutego 1920 r. Przedsiębiorca, handlowiec i producent koniaków był wielkim miłośnikiem przyrody. Bardzo mu zależało, żeby lasy w okolicach Krępy przyciągały turystów. Tak skutecznie działał w tej sprawie na forum Rady Miejskiej, że ciągle prowadzono tu inwestycje. Zbudował drogę dojazdową i wytyczył obsadzone pięknymi drzewami ścieżki leśne.

Najstarszym znanym budynkiem była Rabakówka. To szałas z kory, postawiony tutaj do wędzenia ryb. Powstał w 1811 lub 1813 r. Niemieccy historycy spierali się o tę datę. Często pokazywano ją na różnych rycinach. Jak długo przetrwała w pierwotnej formie nie wiemy. Była zaznaczana jeszcze na XX-wiecznych mapach.

Kiedy po kolejnych podwoziach w 1851 r. wybudowano nowy wał przeciwpowodziowy, bogaty zielonogórski przemysłowiec Friedrich Förster wydał w 1865 r. 5.527 talarów na utwardzenie starej drogi. Pokryto ją kostką brukową.

Wtedy panował już spory ruch. W 1839 r. magistrat postanowił urządzić tutaj letnią restaurację. Stosunkowo niewielki budynek przebudowano i powiększono w 1858 r. Przetrwał prawie 50 lat. Był za mały. Dlatego w 1900 r. ukończono budowę nowej reprezentacyjnej restauracji. Kosztowała 63.000 marek. Przestronny budynek mógł pomieścić kilkadziesiąt osób. Latem ustawiano przed nim krzesełka i stoliki. Po wojnie uległ zniszczeniu - nie ma po nim śladu.

BOBRY

BOBRY

Gatunek pod ochroną. Kiedyś groziło mu wyginięcie. Po II wojnie światowej występował tylko w kilku miejscach na Suwalszczyźnie. Dzięki migracji i planowej introdukcji teraz ma się coraz lepiej, a jego rosnąca populacja potrafi przysporzyć sporo kłopotów, co widać było podczas ostatniej powodzi. Budowane przez bobry tamy zalewają okolicę, a głębokie nory naruszają stabilność wałów przeciwpowodziowych.
Bobry jedzą głównie rośliny wodne i przybrzeżne. Zimą konsumują nagromadzone zapasy - głównie łyko drzew liściastych. Bez problemu ścinają rosnące na brzegach drzewa w ten sposób, by wpadły do wody.
Żeremia buduje piętrowo w ten sposób, by używane wejście do środka zawsze znajdowało się poniżej lustra wody. Nora posiada także otwór wentylacyjny. Żyje w rodzinach. W jednym miocie rodzi się 2-4 młodych.

Zostały jednak piękne dębowe aleje, którymi wciąż można spacerować. Można spotkać łabędzie i bociany, a gdzie niegdzie widać ślady działalności bobrów. Okolica nie jest jednak tak dobrze zagospodarowana jak przed wojną, chociaż kilka lat temu nad rzeką mieszkańcy gminy wybudowali przystań.

Innym śladem dawnej świetności jest ustawiony nieopodal parkingu kamień poświęcony Otto Mülschowi. Winiarzowi i radnemu, który przez wiele lat z dobrym skutkiem odpowiadał za Oderwald. Za dobrą pracę wdzięczni grünbergczycy postawili mu przed wojną kamień pamiątkowy. Cztery lata temu kamień został wyciągnięty z leśnych chaszczy, odnowiony i ustawiony w widocznym miejscu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska