Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicze i niezwykłe miejsca w naszych lasach: Tu ziemia nasiąkła krwią

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
Słubia to malownicza rzeka, wzdłuż której prowadzi szlak idealny na rowerową przejażdżkę. Dotrzemy nim aż nad Odrę, gdzie możemy odwiedzić miejsca bardzo zaciętych walk w czasie II wojny światowej.
Słubia to malownicza rzeka, wzdłuż której prowadzi szlak idealny na rowerową przejażdżkę. Dotrzemy nim aż nad Odrę, gdzie możemy odwiedzić miejsca bardzo zaciętych walk w czasie II wojny światowej. fot. Jakub Pikulik
- Ten las jest bardzo młody. Wcześniej nie było tu drzew. Były domy, całe osiedla. Później wojna i tysiące poległych. Ich kości znajdujemy do dzisiaj - mówi leśniczy z okolic Siekierek.

IDZIEMY TROPEM KRWAWEGO BOJU

IDZIEMY TROPEM KRWAWEGO BOJU

Podążając śladami historii warto odwiedzić trzy nadodrzańskie miejscowości. W Czelinie znajduje się obelisk symbolizujący słup graniczny wkopany 27 lutego 1945 roku przez żołnierzy 6. Samodzielnego Batalionu Pontonowo Mostowego Wojska Polskiego. Z kolei w Gozdowice to miejscowość, od której w 1945 r. rozpoczęło się forsowanie Odry. Wydarzenia wojenne upamiętnia muzeum, kamienna ściana z mapą przedstawiającą szlak bojowy I Armii Wojska Polskiego, Pomnik sapera, miejsce widokowe na dolinę Odry, gdzie podczas forsowania Odry znajdował się punkt obserwacyjny II Pułku Artylerii oraz punkt dowodzenia. A w Starych Łysogórkach znajdziemy wojenną przeprawę pontonowo-mostową, którą upamiętnia głaz z kotwicą i tablica.

Nic nie zapowiadało, że tego dnia usłyszymy tak tragiczne historie. Naszą wizytę w nadleśnictwie zaczynamy bowiem w Mieszkowicach. Tam nadleśniczy Iwona Główka-Kamyszek opowiada nam o walorach tych terenów.

- Mamy tu bociany czarne, orły bieliki, a nawet kilka wilków - wylicza nadleśniczy. Nie lada atrakcją są też Wrzosowiska Cedyńskie, gdzie utworzono rezerwat. Turyści powinni wybrać jezioro Morzycko w Moryniu. Dojedziemy tam prosto z Mieszkowic. Tuż przy wjeździe do Morynia znajdujemy Diabelski Fotel. Jak podaje legenda, to tam w ciepłe noce przesiadywał diabeł i łowił ryby. Do dziś niektórzy twierdzą, że jeśli na głazie w kształcie fotela usiądzie rybak i złowi rybę, to już zawsze będzie miał udane połowy.

W tym miejscu zaczyna się też niezwykle malownicza ścieżka rowerowa, która okala całe jezioro Morzycko. Na jej przejechanie najlepiej poświęcić nieco więcej czasu, zatrzymując się na niemal dzikich plażach. - Moryńskie lasy to miejsca, gdzie swoje gniazda ma bielik. Można tu też spotkać sarny i jelenie - wylicza Adam Choroszewicz, leśniczy na tych terenach. Dodaje, że samo jezioro jest jak magnez.

- Czyste i piękne. Ludzie przyjeżdżają tu na weekendy, później na całe wakacje, a na emeryturze kupują działkę i osiedlają się tu na stałe - mówi. Niestety, kiedy pytamy o problemy, mina leśniczego rzednie. - Jest plan budowy kopalni kruszywa. To zabije tę miejscowość, zabije turystykę. Proszę sobie wyobrazić tiry wyładowane urobkiem - załamuje ręce nasz rozmówca.

Prawdziwa przyrodnicza atrakcja czeka nas, kiedy z Morynia kierujemy się do Starych Łysogórek. Po przejechaniu kiepskiej betonówki wjeżdżamy do lasu. Tam jedziemy wzdłuż Słubii, niezwykle malowniczo położonej rzeczki, która łączy jezioro Morzycko z Odrą. Kaskady, czysta woda i droga w dolinie rzeki robią niesamowite wrażenie. Dodatkową zaletą jest fakt, że szlak ten jest mało używany przez samochody, a więc przyjazny rowerzystom.

Docieramy do Starych Łysogórek.
Tam czeka na nas Zbigniew Prucnal, leśniczy na tych terenach i człowiek, który o ich historii wie naprawdę dużo. Jedziemy na zamknięty od lat most kolejowy nad Odrą w Siekierkach. Jest to najdłuższa przeprawa przez tę rzekę. W tym miejscu w kwietniu 1945 roku wybudowano most pontonowy, w tej okolicy łodziami przeprawiało się tysiące żołnierzy.

- Po drugiej stronie byli Niemcy, mieli nacierające wojska jak na dłoni. Odra w tym miejscu jest bardzo szeroka. Z relacji świadków wynika, że w tych dniach Odra miała kolor czerwony - mówi nasz przewodnik. Dodaje, że nie wszyscy walczący w tamtych czasach chcą mówić o tym, co działo się w Siekierkach. - Jeden z moich rozmówców pamiętał dokładnie całą wojnę, każde miejsce, w którym walczył. Ale o Siekierkach nie mówił ani słowa, pomijał ten fragment opowiadań tak, jakby wymazał go z pamięci.

NIEMCAMI DOWODZIŁ KAT WARSZAWY

NIEMCAMI DOWODZIŁ KAT WARSZAWY

Erich von dem Bach-Zelewski urodził się w 1899 roku w Lęborku. Szybko zrobił karierę w armii Adolfa Hitlera. Od 1943 do 1944 dowodził wojskami, które miały walczyć z polskimi partyzantami. W 1944 dowodził walkami w Warszawie. Po stłumieniu powstania stolica została praktycznie zrównana z ziemią. Kat Warszawy dowodził też obroną przyczółka w rejonie Starego Kostrzynka, w tej chwili najdalej na zachód wysuniętego miejsca Polski. Po wojnie generał SS był wielokrotnie sądzony, między innymi za zbrodnie na narodzie polskim i obywatelach ZSRR. Był jednym z oskarżonych na procesie zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze. Ostatecznie w 1972 roku zmarł w więziennym szpitalu, za zbrodnie na Polakach i Rosjanach nie odpowiedział nigdy.

W Siekierkach trafiamy na cmentarz. Pochowanych jest na nim niemal dwa tysiące polskich żołnierzy. - Nie wszystkich odnaleziono, część ciał do dziś leży na dnia, część popłynęła nurtem rzeki. A przecież walczyli tu nie tylko Polacy. Straty były ogromne - opisuje leśniczy.

Nieco dalej na północ, w okolicy Starego Kostrzynka, znajduje się najdalej na zachód wysunięty punkt Polski. To tam trwały najbardziej zaciekłe walki. Cyplem dowodził sam Erich von dem Bach-Zelewski, czyli kat Warszawy. Walki o te wzgórza trwały przez ponad dwa miesiące. Niemy byli tu doskonale okopani. - Do dziś w tutejszych lasach można znaleźć szczątki żołnierzy.

W ladach 70-tych w okolicy Cedyni kości leżały jeszcze w okopach. Była broń, amunicja, łuski. Posprzątano to dopiero niedawno - mówi leśniczy. Pokazuje na kępę akacji na jednym ze wzgórz. - Tam nie lubiłem chodzić - wspomina. - Dlaczego - pytamy? - Kości były wszędzie. Roztrzaskane, połamane fragmenty ludzkich ciał. Pewnie była tam ziemianka, w której było sporo Niemców. Pewnie uderzył w nią pocisk moździerzowy - mówi przyciszonym głosem Prucnal.

Stary Kostrzynek, Stara Rudnica, Siekierki, Stare Łysogórki były przed wojną miejscowościami wypoczynkowymi. Położone na brzegu Odry służyły mieszkańcom Berlina jako miejsce, gdzie można wypocząć. Tutejsze wzgórza były pokryte willami, w Osinowie działała fabryka papieru, bliźniacza do tej w Kostrzynie. Teraz po dawnych domach zostały w najlepszym wypadku fundamenty. Niektóre domy spotkał los podobny do tego przy najdalej wysuniętym cyplu. Jest tam potężna dziura w ziemi. Po wojnie do willi zwieziono niewypały z całej okolicy i wysadzono. W powstałym kraterze zmieściłoby się dziś kilka budynków. Wiele will po wojnie rozebrano, na ich miejscu rośnie dziś młody las. - Las, który wyrósł na ludzkiej krwi- mówi ze smutkiem leśniczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska