Tak, a nawet przeciw - komentarz Janusza Życzkowskiego

Dzieje się przy tym coś bardzo niedobrego. Brak klasy nikomu nie przeszkadza, nie widać właściwej reakcji i konsekwencji, które należy wyciągnąć z tego czy innego wydarzenia. Kilka tygodni temu pisaliśmy o lewicowym członku zarządu województwa, który w przypływie zakrapianej szczerości napisał o tym, że wojna na Ukrainie jest w interesie USA, a Polska pełni w całej sytuacji usłużną i nieopłacalną rolę. Czy myślicie Państwo, że za kremlowską narrację spotkała go jakaś kara? Skąd! Koalicjanci bąknęli tylko coś o niefortunnej wypowiedzi, zapowiedzieli rozmowę dyscyplinującą i nic więcej. Cisza.

Być może i by nastała, gdyby nie inny reprezentant władz regionu. Młody ludowy czynownik pozwolił sobie na skandaliczną wypowiedź dotyczącą drukowanej właśnie anglojęzycznej wersji raportu zniszczeń na terenie Polski w czasie drugiej wojny światowej. Ni mniej, ni więcej, wicemarszałek z PSL napisał, że „będzie czym w kominku palić”. Żeby było jasne, tego rodzaju komentarzy nie brakuje w internecie. W zanonimizowanym wirtualnym świecie codziennie powstają setki hejterskich kont, które zatruwają przestrzeń podobnymi wykwitami niezbyt lotnych umysłów. Tu jednak mamy do czynienia z politykiem, który reprezentuje władze województwa, a wypowiadane w ten sposób słowa depczą pamięć o ofiarach wojny i wszystkich poszkodowanych przez niemieckiego okupanta.

Oczywiście, podobnie jak w pierwszym przypadku, również tu reakcji władz regionu brak. Udajemy, że nic się nie stało, bo przecież nikt nic nie może nam zrobić. Marszałek województwa zamiast ogarnąć rozochocone samowolą towarzystwo, bawi się w towarzystwie samorządowców z parciem na szkło i władzę. Głośno krzyczą „tak, dla Polski!”, podczas gdy wszystko, co robią w rzeczy samej temu przeczy.