Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TAK dla Śląskiego Centrum Onkologii w Gliwicach. Teraz ruch ministra zdrowia Radziwiłła

Agata Pustułka, Judyta Watoła
TAK dla śląskiej onkologii: Instytut Onkologii w Gliwicach jest oddziałem warszawskiej centrali. Funkcjonuje w przestarzałej strukturze rodem z czasów stalinowskich, która nie przystaje do wyzwań współczesnej onkologii i wymogów zarządzania w ochronie zdrowia. Szpital jest zmuszany do wypłaty "kontrybucji” na rzecz warszawskiego szpitala, a także filii w Krakowie. Przyszedł czas, by nagrodzić Gliwice za gospodarność i przestać karać za cudze błędy.
TAK dla śląskiej onkologii: Instytut Onkologii w Gliwicach jest oddziałem warszawskiej centrali. Funkcjonuje w przestarzałej strukturze rodem z czasów stalinowskich, która nie przystaje do wyzwań współczesnej onkologii i wymogów zarządzania w ochronie zdrowia. Szpital jest zmuszany do wypłaty "kontrybucji” na rzecz warszawskiego szpitala, a także filii w Krakowie. Przyszedł czas, by nagrodzić Gliwice za gospodarność i przestać karać za cudze błędy. Dziennik Zachodni
Instytut Onkologii w Gliwicach jest oddziałem warszawskiej centrali. Funkcjonuje w przestarzałej strukturze rodem z czasów stalinowskich, która nie przystaje do wyzwań współczesnej onkologii i wymogów zarządzania w ochronie zdrowia. Szpital jest zmuszany do wypłaty "kontrybucji” na rzecz warszawskiego szpitala, a także filii w Krakowie. Przyszedł czas, by nagrodzić Gliwice za gospodarność i przestać karać za cudze błędy.

>>>KLIKNIJ I PODPISZ PETYCJĘ WS. ŚLĄSKIEGO CENTRUM ONKOLOGII<<<

Wiesław Wierzbicki, leczy się w Instytucie Onkologii w Gliwicach od sześciu lat. Pielęgniarki podziwiają jego pogodę ducha. Nigdy nie traci nadziei. Ze szpitalnego okna widzi nawet blok, w którym mieszka.

- Możemy z żoną wysyłać do siebie wieczorem sygnały świetlne - śmieje się pan Wiesław, który bardzo dobrze jest rozeznany w sytuacji Instytutu. - Dobrze wiem, że ciężko wypracowane przez naszych lekarzy pieniądze idą do Warszawy. Człowiek czyta gazety, rozmawia z innymi. Ja jestem patriotą regionalnym i uważam, że te pieniądze powinny zostać w naszym regionie i służyć przede wszystkim temu szpitalowi - dodaje pacjent.

Jeden z... 35 tysięcy jacy trafiają co roku do Gliwic. Przyjeżdżają po zdrowie, bo wiedzą, że to najlepszy adres na polskiej mapie onkologii, gdzie w walce z rakiem stosuje się wszystkie najnowocześniejsze procedury.

Instytut Onkologii w Gliwicach ma nie tylko osiągnięcia terapeutyczne, naukowe, ale i w zarządzaniu, co w polskiej służbie zdrowia nie jest osiągnięciem częstym. Powiązany strukturalnie z centralą w Warszawie Instytut musiał jednak w ostatnich latach ze swojego konta przelać ponad 83 mln zł przede wszystkim na rzecz centrali w Warszawie, ale również dla zadłużającego się Krakowa. Trudno akceptować tę sytuację, bo odbija się nie tylko na finansach gliwickiej placówki, ale też zmusza do ograniczenia przyjęć pacjentów. W tym wypadku przekłada się to na zmniejszenie szans na przeżycie dla konkretnej grupy chorych.

Trzy elementy układanki
U swego zarania szpital w Gliwicach był samodzielną placówką. Do 24 marca 1951 roku, gdy Rada Ministrów zdecydowała o utworzeniu składającego z trzech szpitali Instytutu Onkologicznego im. Marii Curie-Skłodowskiej .

- Celem Instytutu - jak można przeczytać w uzasadnieniu - jest prowadzenie badań naukowych oraz nadawanie postępowego kierunku tym badaniom w zakresie nowotworów złośliwych i ich zwalczania, promieniotwórczości sztucznej i naturalnej oraz w zakresie ochrony zdrowia pracowników stykających się przy pracy z substancjami rakotwórczymi, a ponadto wszechstronne wykorzystanie dla potrzeb służby zdrowia Polski Ludowej zdobyczy naukowych w tej dziedzinie, a w szczególności zdobyczy przodującej nauki Związku Radzieckiego.

Tymczasem Związku Radzieckiego już dawno nie ma, a składający się z trzech szpitali Instytut wciąż jest i wcale nie przypomina pasujących do siebie puzzli.

Pierwsze próby "wybicia się na niepodległość" Gliwice podjęły w 2012 roku. Wydawało się, że uda się zdobyć przychylność dla tego pomysłu ówczesnego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Zabrakło mu jednak chęci, determinacji, odwagi i wyobraźni. Jego główne osiągnięcie związane z onkologią to wprowadzenie na prośbę środowiska onkologicznego pakietu onkologicznego, skrytykowanego potem przez lekarzy i cały czas poprawianego.

TAK dla śląskiej onkologii: Instytut Onkologii w Gliwicach jest oddziałem warszawskiej centrali. Funkcjonuje w przestarzałej strukturze rodem z czasów
TAK dla śląskiej onkologii: Instytut Onkologii w Gliwicach jest oddziałem warszawskiej centrali. Funkcjonuje w przestarzałej strukturze rodem z czasów stalinowskich, która nie przystaje do wyzwań współczesnej onkologii i wymogów zarządzania w ochronie zdrowia. Szpital jest zmuszany do wypłaty "kontrybucji” na rzecz warszawskiego szpitala, a także filii w Krakowie. Przyszedł czas, by nagrodzić Gliwice za gospodarność i przestać karać za cudze błędy. Dziennik Zachodni

Drugą próbę usamodzielnienia się Instytut podjął, gdy ministrem został pochodzący ze Śląska prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca, który dobrze znał problemy Gliwic.

Sprawa w pewnym momencie przerodziła się jednak w konflikt personalny, gdyż ówczesny dyrektor Centrali IO w Warszawie prof. Krzysztof Warzocha chciał ratować, a przede wszystkim remontować, własny szpital kosztem Gliwic. Pierwsza transza poszła do Warszawy w 2012 roku - było to aż 75 mln zł. Drugi przekaz - 5 mln złotych wypłacono w 2013 roku, zaś ostatni w 2014 roku. Było to 2,6 mln zł dla Instytutu w Krakowie.

Gdyby pieniądze te poszły na leczenie chorych, nową aparaturę, to pewnie sprawa ta nie wywołałaby tak wielkich emocji. Niestety, za grube miliony remontowano np. salę wykładową, której zresztą do dziś nie oddano do użytku.

Gliwice nie chciały dłużej oddawać ciężko zarobionych pieniędzy i zaczęły się szykany. Dyrektor Warzocha wstrzymał w Gliwicach wypłatę nagród, przeszeregowania pracowników, a nawet zablokował udzielanie pożyczek. Wskutek tych działań z Gliwic do innych ośrodków w Polsce odeszli onkolodzy, którym zaproponowano 35 - 50 tys. zł wynagrodzenia miesięcznie!

Polityka Warzochy doprowadziła do zmniejszenia liczby chorych kwalifikowanych do leczenia, obniżenia wykonywanych procedur medycznych (np. liczba chorych rozpoczynających radioterapię w pierwszej połowie września 2015 roku była o 41 proc. niższa niż w tym samym okresie miesiąca poprzedniego). Zakazał też pracować w Gliwicach po godzinach, co doprowadziłoby w bardzo krótkim czasie do wydłużenia kolejek i zamknięcia szpitala przed pacjentami ok. 15. 45. Gdyby utrzymać tę restrykcję, to od 25 do 35 proc. chorych na raka pacjentów nie mogłoby zostać przyjętych, zmalałaby też liczba przeszczepów szpiku, a przecież w Instytucie działa jedna z najlepszych w Europie Klinika Transplantacji Szpiku i Onkohematologii.

TAK dla śląskiej onkologii: Instytut Onkologii w Gliwicach jest oddziałem warszawskiej centrali. Funkcjonuje w przestarzałej strukturze rodem z czasów
TAK dla śląskiej onkologii: Instytut Onkologii w Gliwicach jest oddziałem warszawskiej centrali. Funkcjonuje w przestarzałej strukturze rodem z czasów stalinowskich, która nie przystaje do wyzwań współczesnej onkologii i wymogów zarządzania w ochronie zdrowia. Szpital jest zmuszany do wypłaty "kontrybucji” na rzecz warszawskiego szpitala, a także filii w Krakowie. Przyszedł czas, by nagrodzić Gliwice za gospodarność i przestać karać za cudze błędy. Dziennik Zachodni

Dymisja i rezygnacja
Właśnie w czasie, gdy decydował się los struktury szpitala w Gliwicach, na jego dyrektora wpłynęły donosy do CBA i prokuratury.

Minister Zembala, by rozładować konflikt, zdymisjonował dyrektora Warzochę (i jak powtarza, teraz zrobiłby dokładnie to samo). Zembala powiadomił pisemnie Warzochę, że ten stracił stanowisko w związku z odmową współpracy z organem nadzorującym Instytut (czyli resortem zdrowia), m.in. w zakresie opracowania warunków, na jakich zostanie dokonany podział Centrum Onkologii. Ze stanowiska zrezygnował też wieloletni dyrektor Onkologii w Gliwicach prof. Bogusław Maciejewski, twórca sukcesu szpitala. W liście zamieszczonym na stronie internetowej Instytutu napisał: "W okresie 24 lat kierowania gliwickim Instytutem jest moją ogromną satysfakcją, że uzyskał on niekwestionowaną renomę międzynarodową w zakresie naukowym, a przede wszystkim wszechstronnych metod leczenia chorych na raka nie tylko ze Śląska. Uznając, że nadszedł czas zakończenia mojej działalności zarządzającej, w dniu 27 października 2015 roku złożyłem rezygnację z funkcji Dyrektora Centrum Onkologii - Instytutu im. M. Skłodowskiej-Curie Oddziału w Gliwicach. W tym miejscu składam podziękowania, wyrazy uznania i szacunku przede wszystkim 1400 pracownikom Instytutu, ale również władzom wojewódzkim i miejskim oraz wszystkim lokalnym mediom za życzliwość i przychylność w realizacji wszechstronnej misji naszego Instytutu i proszę o kontynuację działań na rzecz powstania Śląskiego Instytutu Onkologii."

Odejście dwóch dyrektorów nie zakończyło niestety kolejnych próśb nowego dyrektora IO w Warszawie o pieniądze. Prof. Jerzy Jakubowicz, który pełni funkcję dyrektora w Krakowie i p.o. dyrektora w Warszawie, tym razem zażądał od nowej dyrekcji w Gliwicach ponad 3 mln zł. Na wsparcie finansowe krakowskiej placówki.

Dziś sytuacja jest taka: p.o. dyrektora gliwickiego szpitala prof. Leszek Miszczyk odmówił, w Warszawie trwa konkurs na nowego dyrektora i nie wiadomo jakie będzie jego zdanie na temat podziału Centrum. Raczej nie należy spodziewać się przychylności, choć tak naprawdę najwięcej zależy od oceny sprawy przez nowego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła oraz sejmowej większości, czyli posłów PiS. Większość parlamentarzystów z województwa śląskiego popiera podział Instytutu.

Tuż po wyborach Stanisław Karczewski, obecny marszałek senatu PiS, nie wydawał się być zachwycony pomysłem podziału IO i przestrzegał kończącego misję prof. Zembalę, by nie podejmował pochopnych decyzji. Każdy jednak kto dobrze życzy warszawskiemu Instytutowi musi zdawać sobie sprawę z tego, że program naprawczy tego ogromnego szpitala nie może polegać tylko na korzystaniu z pracy innych. Trudno zliczyć, ile razy media informowały o różnych nieprawidłowościach w warszawskim Instytucie, problemach finansowych, przerostach zatrudnienia. A z Gliwic w świat poszła informacja o pierwszym na świecie przeszczepie twarzy ratującym życie, tysięcznym przeszczepie szpiku, czy zakupie kolejnego urządzenia, wspierającego walkę z nowotworami.

TAK dla śląskiej onkologii: Instytut Onkologii w Gliwicach jest oddziałem warszawskiej centrali. Funkcjonuje w przestarzałej strukturze rodem z czasów
TAK dla śląskiej onkologii: Instytut Onkologii w Gliwicach jest oddziałem warszawskiej centrali. Funkcjonuje w przestarzałej strukturze rodem z czasów stalinowskich, która nie przystaje do wyzwań współczesnej onkologii i wymogów zarządzania w ochronie zdrowia. Szpital jest zmuszany do wypłaty "kontrybucji” na rzecz warszawskiego szpitala, a także filii w Krakowie. Przyszedł czas, by nagrodzić Gliwice za gospodarność i przestać karać za cudze błędy. Dziennik Zachodni

Konieczne odważne decyzje
Lokalne środowisko popiera dążenia Gliwic do samodzielności. W tej sprawie z listem do posłów i senatorów wystąpił marszałek śląski Wojciech Saługa. Choć jest przedstawicielem PO to miejmy nadzieję, że politycy wzniosą się ponad codzienne podziały i poprą tę ważną dla regionu inicjatywę.

Śląska Izba Lekarska też wspiera działania Instytutu, zaś 11 stycznia 2016 roku odbyło się zebranie założycielskie Stowarzyszenia na rzecz utworzenia Śląskiego Instytutu Onkologii w Gliwicach, na czele którego stanęła posłanka Prawa i Sprawiedliwości Barbara Dziuk. Celem nowo utworzonego Stowarzyszenia ma być m.in.: "podejmowanie działań zmierzających do utworzenia Śląskiego Instytutu Onkologii z siedzibą w Gliwicach jako wielospecjalistycznego ośrodka onkologicznego efektywnie działającego na terenie konurbacji śląskiej, a także mającego dominującą pozycję na terenie południowej Polski".

Kalendarium zdarzeń

Zabiegi o usamodzielnienie Instytutu Onkologii w Gliwicach trwają od kilku lat. Pierwszy wniosek, który wypłynął od najbardziej zainteresowanych, czyli onkologów otrzymał minister Bartosz Arłukowicz, ale nie popchnął sprawy do przodu. Kolejny minister Marian Zembala był bliski sfinalizowania działań, ale nie zdążył, wybory parlamentarne zmieniły układ sił w Polsce. Teraz wszystko w rękach ministra Konstantego Radziwiłła.

26 czerwca 2012 roku. Rada Naukowa Centrum Onkologii podejmuje uchwałę o wystąpieniu do ministra zdrowia z wnioskiem o podział centrum na trzy niezależne instytuty: Narodowy Instytut Onkologii z siedzibą w Warszawie, Śląski Instytut Onkologii z siedzibą w Gliwicach oraz Małopolski Instytut Onkologii z siedzibą w Krakowie.

22 września 2015 roku minister zdrowia powołuje zespół roboczy, który ma za zadanie wydać opinię na temat potrzeby oraz warunków wydzielania z Centrum Onkologii trzech szpitali. (13 października tego roku zespół przyjmuje opinię.)

14 października 2015 roku minister zdrowia powołuje komisję, której celem jest ocena stanu majątkowego, organizacyjno-prawnego oraz warunków, na jakich zostanie przygotowany podział. (2 listopada 2015 roku opinia została zaakceptowana.)

29 października nowy dyrektor CO w Warszawie, po dymisji poprzednika Krzysztofa Warzochy, prof. Jerzy Jakubowicz wysyła do Gliwic pismo, w którym domaga się przelania na konto Warszawy - 50 mln zł i na konto Instytutu w Krakowie 15 mln zł. Tego samego dnia do Gliwic trafia pismo z resortu zdrowia z projektem rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie podziału Centrum, przedstawiono uwag i dotyczące projektu.

30 października pełniący obowiązki dyrektora IO w Gliwicach prof. Leszek Maszczyk odmawia dokonania przelewu, m.in. ze względu na brak podstaw prawnych. Tego dnia prof. Jakubowicz wysyła ponowne polecenie przelewu z ostatecznym terminem realizacji do 2 listopada 2015 roku. Do pisma dołączona jest uwaga.... iż "brak realizacji tego polecenia może spowodować wstrzymanie procedowania prac związanych z podziałem Centrum Onkologii i utworzeniem Śląskiego Centrum Onkologii”.

2 listopada 2015 roku prof. Leszek Maszczyk ponownie odmawia przelania środków m.in. ze względu na brak podstaw prawnych. Dzień później okazuje się, że do porządku obrad Rady Ministrów nie wprowadzono punktu związanego z akceptacją podziału IO.

10 listopada 2015 roku dyrektor warszawskiego centrum nadal nie daje za wygraną i tym razem wydaje polecenie przelania w ramach tzw. Funduszu Stabilizacyjnego na konto Instytutu w Krakowie ponad 3 mln zł. I tym razem dyrektor Miszczyk, powołując się na dwie niezależne opinie prawne, odmawia wykonania tego przelewu. W opiniach prawnych podniesiono, że przekazywanie środków z jednego oddziału NFZ (w przypadku Gliwic) do Warszawy narusza ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Pieniądze przekazywane warszawskiemu Instytutowi w większości pochodziły ze środków przekazanych przez śląski oddział na realizację świadczeń dla pacjentów zarejestrowanych w śląskim oddziale.

Walczymy o niezależność dla śląskiej onkologii - wspólna akcja śląskich mediów. Czytaj więcej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska