Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak dysponowany Śląsk był w zasięgu Wolsztyniaka

(lada)
Skrzydłowy Wolsztyniaka Maciej Świtała zapisał na koncie gola, ale mógł więcej. I on, i bardziej doświadczeni partnerzy mieli w sobotę ogromne problemy z celnością.
Skrzydłowy Wolsztyniaka Maciej Świtała zapisał na koncie gola, ale mógł więcej. I on, i bardziej doświadczeni partnerzy mieli w sobotę ogromne problemy z celnością. fot. Ryszard Poprawski
Wolsztyniak wrócił z Wrocławia na tarczy, choć mógł w sobotę pokonać faworyzowanych gospodarzy. Nasi bardzo dobrze bronili, ale w ataku przytrafiały się im koszmarne wpadki.

Rywale od początku do ostatniej syreny nie wypuścili z rąk prowadzenia. Ale nie można ocenić, że był to mecz bez historii, bo nasi momentami prawie ich mieli. No właśnie, prawie...

- Tylko w szczytowym momencie uciekli nam na pięć goli - relacjonował trener Wolsztyniaka Wojciech Hanyż. - Przez całą pierwszą połowę traciliśmy dwa, trzy.
Niestety, na początku drugiej odsłony miejscowi zafundowali odjazd i rzucili trzy bramki z rzędu. Łukasz Jaszka i Mateusz Frąszczak nie tylko błyszczeli skutecznością, ale świetnie obsługiwali przy tym partnerów.

Trener Hanyż zmienił ustawienie w obronie z 6-0 na 4-2, udało się odciąć groźną parę Śląska, ale zawodziła skuteczność. Pudłowaliśmy z karnych, brakowało kontr. - U siebie zrobiliśmy z ich bramkarza mistrza świata i w sobotę prawie to powtórzyliśmy - ocenił nasz szkoleniowiec.

Ile to kosztowało? W 54 min gospodarze prowadzili trzema golami, a Wolsztyniak miał rzut karny. Przestrzelił Maciej Wajs. Wybroniliśmy i w 55 min w sytuacji sam na sam nie trafił Marcin Pietruszka. Po tym znów rywale wypracowali pięć goli przewagi. To się nie mogło dobrze skończyć i nie skończyło się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska