Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak się kradnie we wrocławskich galeriach

Bartłomiej Różycki
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Pixabay
Z wrocławskich sklepów giną najróżniejsze rzeczy, często dziwne - pojedyncze buty, puste pudełka gier, a nawet metalowe elementy do wieszaków. Typowy wrocławski złodziej sklepowy wygląda dziś bardzo elegancko. - To ludzie w garniturach – mówi Rafał Zając, szef jednej z firm ochraniających sklep w popularnym centrum handlowym na obrzeżach Wrocławia.

Przed świętami sklepy wzmacniają ochronę. To dlatego, że klientów jest znacznie więcej i wmieszanie się w tłum nie jest żadnym problemem. - Nie tylko zwiększamy ochronę, ale i szkolimy pracowników jak zachować się w sytuacji kradzieży. Instalujemy też urządzenia monitorujące, które ułatwiają pracownikom ochrony obserwowanie sali sprzedaży - wylicza Aleksandra Robaszkiewicz z sieci Lidl. Z Lidla giną nie tylko drobne artykuły przemysłowe. Złodzieje często wynoszą też jedzenie.

- Sklepowy złodziej wygląda dziś elegancko. To pan w garniturze rzadziej młodzieniec w dresie – mówi Rafał Zając, szef firmy ochroniarskiej.

Złodzieje robią wszystko, by wyglądać jak przeciętny klient. W sklepach w centrum Futura Park przy Granicznej opowiadają nam, że w modzie są puste walizki, do których złodzieje pakują towar. I nikogo to nie dziwi? Nikogo, bo klient z walizką to tutaj codzienność - centrum działa niedaleko wrocławskiego lotniska.

W razie kontroli takiej walizki przez ochronę, złodzieje kłócą się, że nikt nie ma prawa do niej zaglądać.

Zimą złodzieje zakładają też duże kurtki z kieszeniami, w których można schować łup. Czasem do sklepu wchodzi cała grupa. Głośno i hałaśliwie się zachowują. Gdy wychodzą okazuję się, że coś zginęło.

Sprzedawcy opowiadają, że ze sklepów potrafią ginąć najdziwniejsze rzeczy. Jak choćby puste pudełka do gier. Po co to komu? - Złodziej nie wie, że sklep na półkach wystawia puste pudełka a płytę z grą klient dostaje przy kasie. Giną więc same pudełka - opowiada Maria Grzybowska, sprzedawczyni w sklepie z multimediami we Wrocławiu.

Złodzieje swój łup od razu sprzedają. Czasem nawet na parkingu przed centrum handlowym. Szczególnie, jeśli są to jakieś niewielkie przedmioty choćby flakoniki z perfumami.

Policja ostrzega: ktoś kto kupuje towar u takiej osoby popełnia przestępstwo. - Potencjalny złodziej może nas skusić dobrą ceną. Będzie też opowiadał różne legendy dlaczego tak tanio – opowiada rzecznik policji Paweł Petrykowski. - Choćby to, że bardzo pilnie potrzebuje gotówki. W takiej sytuacji trzeba natychmiast zadzwonić na policję.

Prawo mówi, że jeśli kupujemy coś w taki sposób, powinniśmy się domyślać, że to rzecz kradziona popełniamy przestępstwo. To tzw. "nieumyślne paserstwo". Grozi za to dwa lata więzienia. Chyba, że kupimy coś o "znacznej wartości". Wtedy grozi nam nawet 5 lat więzienia.

Co grozi za kradzież? Jeśli złodziej zabrał coś, co jest warte mniej niż jedna czwarta minimalnego wynagrodzenia (dziś to 462,50 zł) grozi mu miesiąc aresztu, prace społeczne albo grzywna. Popełnia wtedy wykroczenie. W praktyce przeważnie sprawcy takich drobnych kradzieży karani są mandatami. Kradzież czegoś co jest warte więcej niż owe 462,50 to przestępstwo. Kara - 5 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tak się kradnie we wrocławskich galeriach - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska