Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak się nie da żyć!

Stefan Cieśla
Dwa razy w tygodniu Rafał Wieczorek musi przytargać do domu wielkie baniaki z wodą. - Czy to normalne, aby wodę ze wsi wozić do miasta? - pyta
Dwa razy w tygodniu Rafał Wieczorek musi przytargać do domu wielkie baniaki z wodą. - Czy to normalne, aby wodę ze wsi wozić do miasta? - pyta fot. Kazimierz Ligocki
- Nawet psu tej wody nie daję, bo się boję - mówi Rafał Wieczorek z ul. Krasickiego na Zakanalu.

On i sąsiedzi mają w studniach żółtą i śmierdzącą ciecz. Miejskiego wodociągu doczekają się nie wcześniej, jak za cztery lata.

Z ul. Krasickiego do Katedry w prostej linii nie ma nawet dwóch kilometrów. Jezdnia to wyboiste i błotniste klepisko, bez chodnika i oświetlenia. Nie ma kanalizy i wodociągu. Wody ze studni sanepid zabronił używać do picia, nawet po przegotowaniu.

Ani do picia, ani do prania

- Z wody, jak trochę postoi, wytrąca się żółty osad - mówi Rafał Wieczorek z Krasickiego 3. Wykopał dwie studnie, jedną na 18 metrów. - Sąsiad ma studnię na 30 metrów i wodę taką samą, ani do picia, ani do prania bo wszystko żółknie - mówi.

Sąsiadka Urszula Kowalewska w wodzie ze studni ani nie pierze, ani nie kąpie dzieci, bo się boi, że coś dostaną. Dla szóstki dzieci, męża i siebie co dwa dni kupują w marketach 20 litrów wody. Wieczorek od teściów ze wsi też przywozi dwa baniaki wody. - Czy to normalne, aby wodę ze wsi wozić do miasta? Ile tak można żyć? - pyta.

W sprawie wody pisali do prezydenta wiele razy, wołali telewizję. Dostawali odpowiedzi, że zabudowa jest za rzadka aby kłaść wodociąg, że zrobią jak będą unijne dotacje. - Prezydent raz odpisał, że do 2008 r. wodociąg będziemy mieli. I co? I nic się nie robi. Radzili też, abyśmy społeczny komitet zawiązali i sami zbudowali wodociąg, a miasto da nam rury. Ale tu ludzie za biedni na taką drogą inwestycję - opowiada Kowalewska.

Nie mogą zrozumieć, dlaczego w sąsiednich wioskach, gdzie zabudowa jest jeszcze rzadsza, ludzie mają wodociągi i dobrą wodę w kranach. - Widocznie jesteśmy miastowymi drugiej kategorii - mówią.

Za pięć lub cztery lata

- Nie dostaliśmy unijnej dotacji na budowę infrastruktury w zachodniej części Zakanala, bo jest tam za rzadka zabudowa. Dlatego musimy to zrobić za własne pieniądze, ale będzie to nie wcześniej, jak w 2013 r. - wyjaśnia Władysław Żelazowski, naczelnik miejskiego wydziału inwestycji.

Wcześniej miasto pieniądze pakować będzie w uzbrojenie byłych poligonów i stojących już od lat osiedlach domków jednorodzinnych, gdzie ludzie też nie mają podstawowej infrastruktury. Zenon Kaczmarek, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji także nie chce składać pustych obietnic - Może uda się z tego terminu urwać rok i położymy wodociąg za własne pieniądze - zapowiada. U. Kowalewska mówi, że to straszne.

- Jak mamy żyć do tego czasu? Przecież mieszkamy w mieście i płacimy jak wszyscy podatki - dodaje rozżalona. R. Wieczorka irytuje coś jeszcze. - Dwa razy w roku na naszą ulicę przyjeżdża walec i wyrównuje klepisko. Bez sensu, bo po miesiącu wyboje są takie same. Za te pieniądze mogliby już ułożyć asfalt - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska