Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taką funkcję pełni dziś Bruksela. Kiedy minister ujawniał listę, wszyscy zaprzeczali

Robert Bagiński
Dyskusja o komisji do spraw rosyjskich wpływów nabiera tempa i jest coraz zabawniejsza. Inna sprawa, że przedmiot jej działania oraz to, co ujrzy niedługo światło dzienne, zabawne raczej nie jest. Jeśli oczywiście ujrzy.

Poziom emocji i stan zagrożenia dla co poniektórych, jest porównywalny tylko z tym, co działo się w „noc teczek”, kiedy to minister Antoni Macierewicz ujawnił listę agentów komunistycznej bezpieki. Też wszyscy zaprzeczali. Również próbowano doprowadzić sprawę do absurdu. Czas pokazał, że agenci są wśród nas, jest ich dużo i do dzisiaj pełnią różne zaszczytne funkcje.

Kilka miesięcy temu leciałem z Warszawy do Brukseli. Rejs zapamiętam na długo, ponieważ po wejściu do samolotu w oczy rzuciły mi się sylwetki trzech byłych premierów, oficjalnych i nieoficjalnych „współpracowników” dawnego systemu oraz jego służb bezpieczeństwa. - Pomylili samoloty, nie do Moskwy? – pomyślałem. Nie, ponieważ Bruksela pełni dziś taką samą, tylko jeszcze gorszą funkcję, jak kiedyś Komitet Centralny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Wydaje się jednak, że wtedy, polscy kacykowie nie latali tam z przyjemnością. Z Brukselą jest inaczej, bo wiadomo... cena czyni cuda. Srebniki, ruble, euro, dolary. Słabe charaktery i pieniądze, bardzo często wpadają sobie w uściski.

- Wejdą czy nie wejdą? – zastanawiano się w PRL-u w kontekście możliwej ingerencji wojsk ZSRR, po tym jak w Gdańsku i Szczecinie wybuchły strajki, a zaraz potem powstała „Solidarność”. To wydarzenie było wyłomem w rzeczywistości, która była udziałem tzw. krajów socjalistycznych. Towarzysze z Kremla obawiali się, że podobne procesy mogą nastąpić również w innych krajach. – Wejdzie, czy nie wejdzie? – zastanawiamy się dzisiaj, w jaki sposób rosyjską „agenturę” w Polsce zechce bronić Bruksela, która ustami swoich rzeczników i komisarzy, już pogroziła paluszkiem.

Zastrzegam, że nic mnie nie dziwi. To wszystko było do przewidzenia, bo salon wyje zawsze, kiedy zagrożone są jego żywotne interesy. Kiedy w efekcie ujawnienia niewygodnych faktów, mogą opaść maski, fakty zmyją makijaż, a dotychczasowy wizerunek zostanie zrujnowany. Woń strachu czuć na odległość. Dlatego stwierdzam, że jeszcze nigdy przez ostatnie trzy dekady życia, w żadnej innej sprawie, przy żadnej okazji, nie miałem poczucia takiej wszechobecnej oślizgłości, jakiejś śluzowatości oraz lepkości, w której tapla się cały polityczno-medialny światek spod znaku opozycji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska