Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taki kibic to skarb! Pani Władysława ma 90 lat! Na mecze Stali Gorzów chodzi od 1955 roku!

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Na stadionie im. Ecwarda Jancarza pani Władysława ma swoje miejsce w sektorze na pierwszym łuku
Na stadionie im. Ecwarda Jancarza pani Władysława ma swoje miejsce w sektorze na pierwszym łuku Jakub Pikulik
- Rodzina mi mówi, że zwariowałam, ale ja wcale nie zwariowałam. Ja po prostu uwielbiam żużel. Zawody nie mogą się odbyć beze mnie. Trzeba chodzić na mecze, trzeba mieć kontakt z ludźmi. Bo jak człowiek by się położył, to już koniec - mówi Władysława Przezpolewska. To najstarszy karnetowicz Stali Gorzów. Ma 90 lat!

- Ależ oni sobie kłopot zrobili tą porażką! Byliby liderami, Włókniarz miałby mało punktów i play offy byłyby pewne - mówi mi „na dzień dobry” Władysława Przezpolewska. To 90-letnia gorzowianka, a zrazem najstarsza karnetowiczka Stali Gorzów. W niedzielę 23 maja władze klubu zrobiły jej niesłychaną niespodziankę. Przy okazji meczu z Włókniarzem Częstochowa prezes Marek Grzyb wręczył jej żółto-niebieskie kwiaty i złożył urodzinowe życzenia.
- To, że pani Władysława jest najstarszą posiadaczką karnetu, zobaczyliśmy w naszym systemie. Kupując karnet, trzeba bowiem podać numer PESEL - tłumaczy mi Marcin Imański z działu marketingu Stali. Co ciekawe, gorzowianka nie jest najstarszym kibicem. Karnet ma też inny 90-latek, który jest odrobinę od niej starszy.
Swój swojego wyczuje. Ja też żyję i oddycham żużlem. Słysząc o taaakiej kibicce, nie mogłem nie spotkać się z panią Władysławą. Mieszka w jednym z bloków na osiedlu Staszica.

Tak jak papież

Pani Władysława urodziny obchodzi 18 maja.
- To tak jak Wojtyła - zauważam.
- Tak. Jak papież. Tylko ja byłam 11 lat młodsza - śmieje się 90-latka. - W Gorzowie mieszkam od 1947, ale pochodzę z Konińskiego, spod Kleczewa. Mama mi zmarła, gdy miałam dziewięć miesięcy. Tata mnie dał do babci. A w czasie wojny byłam w obozie u Niemców. W Gorzowie, przy Mieszka I, mieszkała moja ciocia. To właśnie u niej zamieszkałam - opowiada dalej kibicka. Doskonale pamięta Gorzów z tamtych czasów. - Przy Hawelańskiej była doskonała cukiernia, a na placu Grunwaldzkim co roku stawał cyrk - wspomina gorzowianka. Na żużel chodzi już... 66 lat.

Sekcja żużlowa w Stali istnieje od 1950, pięć lat później drużyna została zgłoszona do II ligi. I właśnie od 1955 pani Władysława pojawia się na stadionie.
- To była jedyna rozrywka. Na początku przy Śląskiej praktycznie nie było nic. Był tylko tor. Siadało się na trawce, rozkładało koce. Wraz z mężem zabieraliśmy dzieci, torbę jedzenia. I żadnego żużla nie opuściliśmy - opowiada dzisiejsza 90-latka.
Żużel był obecny w życiu pani Władysławy także w domu, przy ówczesnej ul. Gwardii Ludowej (dziś to al. 11 Listopada). - Mój syn z Edwardem Jancarzem to na podwórku się razem bawił. A siostra Jancarza to nawet chciała za niego za mąż wychodzić, tylko syn nie chciał. Jancarz to był grzeczny chłopaczek. Gdy zginął, czułam się, jakby mi ktoś bliski odszedł - mówi kibicka Stali.
Na ilu meczach była 90-latka?
- Nie liczyłam - mówi.
- Musiało zdarzyć się coś wyjątkowego, żeby babcia jakiś mecz opuściła - mówi Agnieszka Żłobińska-Przezpolewska, wnuczka pani Władysławy. - Babcia nie była na meczach choćby wtedy, gdy miała zawały. A miała już trzy. Łącznie to może na ośmiu spotkaniach z tego powodu nie była - dodaje wnuczka.

Derby po zawale

Bywały jednak chwile, że nawet stan zdrowia nie przeszkadzał pani Władysławie w kibicowaniu.
- Babcia dostała kiedyś zawału tuż przed zbliżającymi się derbami i trafiła do szpitala. Prosiłam pielęgniarki, by dla jej zdrowia nie puszczały jej żużla w telewizji. Babcia jednak przekabaciła je i derby w szpitalnym telewizorze obejrzała - wspomina pani Agnieszka.
- Ja tam do Zielonej Góry nic nie mam, ale jak Falubaz z nami wygrywa, to jestem na nich zła. Źle im jednak nie życzę - dodaje babcia.

90-latka pod terminarz żużlowy układa całe swoje życie.
- Ja jak jadę do rodziny w centralną Polskę, to mówię, że muszę już wracać do Gorzowa, bo w niedzielę jest żużel. Rodzina mi mówi, że zwariowałam, ale ja wcale nie zwariowałam. Ja po prostu uwielbiam żużel. Zawody nie mogą się odbyć beze mnie! Trzeba chodzić na mecze, trzeba mieć kontakt z ludźmi. Bo jak człowiek by się położył, to już koniec - mówi pani Władysława.
Gorzowianka, mając karnet, ma swoje miejsce na stadionie. Siada w sektorze 15, który jest na wejściu w pierwszy wiraż. - Widać doskonale, jak startują - tłumaczy. Na stadion przychodzi około 60 minut przed meczem. Wraz z innymi siedzącymi w sektorze kibicami dyskutuje o formie zawodników. A nawet zakłada się, kto wygra. Z każdego meczu musi mieć program, za którego wypełniania odpowiada wnuczka.
- Mam wszystkie programy. Ich jest tak dużo, że część już do piwnicy powynosiłam - mówi. W mieszkaniu przy ul. Matejki rodzina Przezpolewskich ma też inne żużlowe pamiątki, choćby książki. Sam jestem w szoku, gdy wnuczka Agnieszka pokazuje mi książkę Roberta Borowego o Jerzym Rembasie. Została wydana ledwie kilka tygodni temu.
Ulubiony zawodnik gorzowianki z ponad 70-letniej historii żużlowej Stali?

- Jednego to wskazać nie da rady, ale bardzo lubię trzech: Jancarza, Pogorzelskiego i Zmarzlika. Z Jancarzem to na jednej ulicy mieszkaliśmy. Jeśli chodzi o Andrzeja Pogorzelskiego, to moja dalsza rodzina z dziadka strony. Bo ja sama jestem z domu Pogorzelska. A Bartka Zmarzlika lubię, bo bardzo ładnie jeździ - wylicza najstarsza karnetowiczka Stali.

Covidowy ból kibica

Mecz Stali z Włókniarzem był pierwszym tegorocznym spotkaniem, na jaki mogła przyjść pani Władysława. Z powodu obostrzeń sanitarnych nie była w tym roku 11 kwietnia na domowym meczu Stali z Motorem Lublin, a 14 czerwca zeszłego roku na meczu z Unią Leszno.
- Ależ ja cierpiałam, gdy stadiony były zamknięte. W zeszłym roku też tylko wyglądałam, kiedy pójdziemy na stadion - mówi babcia.
- I gdy sezon był zagrożony, nawet nie myślała o oddaniu karnetu - dodaje wnuczka.
- Choćbym na żużel miała nie pójść, to karnet muszę kupić, żeby żużel sponsorować - przekonuje pani Władysława.
Kibice na żużlowych profilach w internecie są jednak zdania, że taka kibicka jak pani Władysława na żużel powinna wchodzić za darmo.
Gdy w tym tygodniu rozmawialiśmy z 90-latką, szykowała się na piątkowy mecz Stali z Apatorem Toruń. Wierzyła w kolejne zwycięstwo. A mimo porażki z Włókniarzem o awans do rundy play off jest pewna: - Wejdziemy do czwórki, wejdziemy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska