Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takie miejsce jest potrzebne dzieciakom z Gorzowa

Aleksandra Szymańska
Oddział jak dom - Weronika Strzelecka, Anna Kaczorowski i Tomasz Wójcik wierzą, że uda się stworzyć taką placówkę
Oddział jak dom - Weronika Strzelecka, Anna Kaczorowski i Tomasz Wójcik wierzą, że uda się stworzyć taką placówkę Aleksandra Szymańska
Jest lokal, są specjaliści, brakuje materiałów budowlanych i sprzętów. Jeśli się znajdą, powstanie pierwszy w mieście dzienny oddział psychiatrii. Właściwie dom dla dzieci i młodzieży, którym trzeba pomóc.

- Dużo bym dała, żeby mieć w szkole psychologa. Młodzież ma teraz mnóstwo problemów i to nie tylko dotyczących szkoły, nauki. Potrzebuje fachowej pomocy. Szkolny pedagog tutaj nie wystarczy - mówi Katarzyna Gromiec, dyrektorka Gimnazjum nr 9 w Gorzowie przy Szarych Szeregów.

Psychologów z lecznicy przy Walczaka te słowa nie dziwią. Też mówią, że z gimnazjalistami jest najtrudniej. Ale pomocy potrzebują już nawet 6-latkowie, a zdarza się, że młodsze dzieci. Stąd pomysł, żeby stworzyć miejsce, do którego na terapię mogłyby przychodzić kilkunastoosobowe grupy i to na kilka godzin, a nie na 45 minut raz w tygodniu. Choć i tak jest nieźle, że te 45 minut można już mieć w Gorzowie "na fundusz" i że nie trzeba jeździć z dziećmi do Szczecina czy Poznania.

Od kilku miesięcy przy ul. Walczaka działa poradnia zdrowia psychicznego. Ekipa, która ją stworzyła, powołała też Stowarzyszenie Para Familia. I teraz te stowarzyszenie chce uruchomić oddział dzienny psychiatrii dla dzieci i młodzieży. Chociaż szefowa poradni Weronika Strzelecka woli mówić, że to będzie dom. - Tu będzie salon z aneksem kuchennym, tam sale terapeutyczne - tłumaczy i pokazuje puste jeszcze poddasze w budynku po dawnym szpitalu dziecięcym. Ten oddział byłby zresztą ukoronowaniem wieloletnich starań gorzowskich specjalistów na czele z Barbarą Rędzińską.

Stowarzyszenie powoli gromadzi materiały budowlane. Któraś firma da farby. Ktoś wykona projekt. Przydałby się ktoś chętny do pomalowania ścian. W międzyczasie do Narodowego Funduszu Zdrowia w Zielonej Górze poszło już stosowne pismo, bo oddział stara się o kontrakt. Rzeczniczka Sylwia Malcher - Nowak potwierdza i informuje, że decyzja zapadnie na dniach. Jak się uda (także gdzie indziej powalczyć o fundusze, bo są przecież różne programy, konkursy), to do "domu" na poddaszu przychodziłyby codziennie grupy dzieci młodszych i starszych. Takich, które - jak mówi psycholog Joanna Strzelecka - na co dzień po przyjściu ze szkoły rzucają tornister i zamykają się w swoim świecie z komputerem. - My chcielibyśmy im pokazać, jak to jest móc upiec ciasteczka dla kolegów z grupy, obejrzeć wspólnie film, który nie jest filmem dla dorosłych - tłumaczy psycholog.

Pewne jest jedno: pacjentów oddziałowi nie zabraknie. Już teraz do poradni czeka kolejka, a w niej około 30 osób. To dzieci z Gorzowa, ale też Barlinka, Myśliborza, nawet Krzyża. I nie powinny dłużej czekać, szczególnie te, które mają za sobą próby samobójcze. Nie chce się, wierzyć, ale dotyczy to już nawet uczniów podstawówek. Depresja młodzieńcza, uzależnienie od internetu i kompletne odseparowanie się od świata, nawet od samego siebie. Nic nie myślą, nic nie czują - tak ich stan opisują specjaliści.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska