Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vive Targi Kielce prowadzi w walce o złoty medal (video, zdjęcia)

Paweł KOTWICA [email protected]
Vive Targi Kielce jest zdecydowanym faworytem finałowej potyczki z MMTS Kwidzyn. Na zdjęciu Mateusz Jachlewski.
Vive Targi Kielce jest zdecydowanym faworytem finałowej potyczki z MMTS Kwidzyn. Na zdjęciu Mateusz Jachlewski. Fot. Sławomir Stachura
Piłkarze ręczni wygrali pierwszy mecz finału play off ekstraklasy, pokonując w Hali Legionów MMTS Kwidzyn 27:20. Drugi mecz w niedzielę o godzinie 17.30 również w Kielcach.
Vive Targi Kielce - MMTS Kwidzyn 27:20

Vive Targi Kielce - MMTS Kwidzyn 27:20

Mówią trenerzy:

Vive Targi Kielce prowadzi w walce o złoty medal (video, zdjęcia)

Mówią trenerzy:

Bogdan Wenta, trener Vive Targi: - Mecz pokazał, że Kwidzyn nieprzypadkowo jest w finale. Ale sporo do życzenia pozostawiała sporo do życzenia, nie podobał mi się czasem wybór sytuacji, kiedy jeszcze jednym podaniem można bylo otworzyć drogę do bramki. Cieszy dobra gra w obronie, do której włączył się cały zespół, i dobra gra Marcusa Cleverly'ego. Z drugiej strony dobrze bronili też Suchowicz i Gawlik, stąd nasz kłopot. Sporo dziś biegaliśmy do przodu, może trochę na siłę szukaliśmy Stojkovicia. Na pewno przed drugim meczem jest sporo do poprawy.
Zbigniew Markuszewski, trener MMTS: - Mieliśmy trochę problemów zdrowotnych, chory Michał Waszkiewicz został w domu, a Dima Marhun grał praktycznie na jednej nodze. To były z naszej strony słabsze zawody od tych, które graliśmy w ostatnim czasie. W meczu z takim rywalem jak Vive nie można sobie pozwolić na tyle błędów. Czasem ktoś opowiada, że grał z Kielcami równy mecz przez 45 minut. A Vive gra cały czas swoim rytmem, którego w końcu nikt nie może dotrzymać i w końcówce Kielce po prostu odjeżdżają, tak jak dzisiaj.

To był najtrudniejszy ligowy mecz kieleckiej drużyny przed własną widownią w tym sezonie. - Była szansa ugrać coś więcej, może nie wygrać, ale "podrapać" mistrza. Niestety, w takim meczu nie można popełnić tyle błędów, co my dzisiaj - mówił trener gości, Zbigniew Markuszewski.

Finałowe mecze z Kwidzynem na pewno nie zelektryzowały kieleckich kibiców tak, jak zrobiłaby to konfrontacja z Wisłą Płock. Do Hali Legionów spokojnie weszłoby w sobotę jeszcze kilka setek widzów.

W zespole gości nie zabrakło Michała Waszkiewicza, który przegrał z przeziębieniem i został w Kwidzynie. Do 20 minuty spotkanie było wyrównane, a nawet częściej prowadzili goście. W drużynie mistrzów Polski zawodzili głównie rozgrywający, którzy nie potrafili sobie poradzić ze świetnie interweniującym w kwidzyńskiej bramce Sebastianem Suchowiczem. - To jest pierwszy mecz finału i obojętnie, z kim się gra, zawsze jest trochę nerwowo - tłumaczył potem Mariusz Jurasik, który obie swoje bramki zdobył z kontrataków i to dopiero w końcówce spotkania. Dorobek jego kolegów z drugiej linii był również mizerny. - Takie mieliśmy założenie, wyjść do rozgrywających Vive i zmusić ich do rzutów z dużej odległości. Niestety, w takiej sytuacji naszym słabym punktem musiało być krycie kołowego - tłumaczył Michał Peret z MMTS. Kołowy kieleckiego zespołu, Rastko Stojković, miał w tym spotkaniu pole do popisu, zdobył 10 bramek, z czego sześć w pierwszej połowie. - Dzisiaj mógł pobić rekord, rzucić z 20 bramek - śmiał się Jurasik.

Przy słabej dyspozycji rzutowej rozgrywających, pierwsze 8 bramek dla Vive Targi zdobyli gracze pierwszej linii - Stojković, Patryk Kuchczyński i Daniel Żółtak, dopiero w 23 minucie z dystansu trafił Tomasz Rosiński. Trener Bogdan Wenta przerwę na żądanie wziął już w 17 minucie. Ale efekt przyniosło dopiero przesunięcie Rosińskiego z lewego rozegrania na środek, gdzie do tej do pory grał Henrik Knudsen. Kielczanie, wsparci świetnymi interwencjami Marcusa Cleverly'ego w bramce, ze stanu 6:7 w 19 minucie wyciągnęli na 12:7 dziewięć minut później. Ale Kwidzyn nie pękł, mimo że jego czołowy strzelec Michał Adamuszek pierwsze pięć swoich rzutów ulokował w bloku, bądź w bramkarzu, w końcu wystrzelał się skuteczny na początku spotkania Maciej Mroczkowski, a odcięty od podań przez obrońców był obrotowy Peret.

W drugiej połowie goście długo nie dawali kielczanom rozstrzygnąć losów wygranej, w 36 minucie było tylko 15:13. Sygnał do odjazdu dał Cleverly, kilka razy z rzędu odbijając rzuty Mroczkowskiego, lepiej zafunkcjonowała nasza obrona, kilka razy blokując rzuty rywali. W 51 minucie po golu Stojkovicia z karnego było 24:17 i wiadomo było, że Kwidzyn nic w pierwszym spotkaniu nie ugra. Tym bardziej, że gospodarze uruchomili kontratak. Po szybkiej akcji Knudsena w 57 minucie zespół z Kielc prowadził już 27:18.

Vive Targi pobiło w tym spotkaniu swój rekord tego sezonu, jeśli chodzi o zablokowane rzuty - aż 17 prób kwidzynian zakończyło swój żywot na rękach kieleckich obrońców. - Gdybyśmy tak zagrali w ataku, jak w obronie, wygralibyśmy bardzo wysoko. Ale jutro będzie lepiej - mówił rozgrywający Vive Targi, Mateusz Zaremba.

W pierwszej połowie meczu mocnego stłuczenia mięśnia czworogłowego uda doznał Jurasik. - Wygląda to niepokojąco, bo boli coraz mocniej, robi się krwiak. Mam nadzieję, że nasi masażyści to naprawią - mówił "Józek".

W przerwie swoje pierwsze urodziny świętowała maskotka klubu, dzik Kiełek, który w prezencie dostał tort. Wyskoczyła z niego zapewne przyszła małżonka, pani Kiełkowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie