Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taktyka stolika

Rafał Darżynkiewicz
"Każdy sobie rzepkę skrobie". Bez słów przesady to motto prezesów klubów Speedway Ekstraligi.

Przed rokiem głośno było o regulaminowej kolizji na linii imprezy międzynarodowe - liga polska. Ofiarą litery prawa był Adrian Miedziński.

Wylano litry atramentu, zużyto tony papieru na krytykę przepisu. I co? Przepis jak istniał, tak istnieje. Prezesi, a może trenerzy i menedżerowie zwietrzyli szansę na kombinacje. Przepisu nie uchylono i prawdziwy cyrk zaczął się w tym sezonie.

By zapobiec powtórce casusu Miedzińskiego, wszystkie kluby profilaktycznie wysyłają do Speedway Ekstraligi stosowne zawiadomienie o - najczęściej sobotnim - starcie swojego zawodnika w zawodach pod egidą UEM lub FIM. Od pierwszej rundy spotkań drżymy więc o pogodę w całej Europie. Aura była łaskawa, ale do czasu. W sobotę popadało w Pardubicach i... regulamin oddał Unibaksowi to, co zabrał przed rokiem. Zaległa potyczka w Gorzowie została odwołana.

Powód nazywa się Matej Kus. Niby nic nie znaczący zawodnik, ale w trudnej sytuacji kadrowej mistrzów Polski liczy się każdy, kto potrafi utrzymać się na motocyklu. Nie mam zamiaru krytykować torunian. Takie prawo i trzeba je szanować. Wcześniej liga stała pod znakiem zapytania ze względu na międzynarodowe występy Sławomira Musielaka i Mateusza Lampkowskiego. Przy całej sympatii do wspominanej trójki oraz poszanowaniu dla umiejętności i talentu, ich brak w meczach raczej nie obniżyłby poziomu sportowego widowiska. Jestem w stanie zrozumieć ów regulaminowy zapis, gdyby dotyczył trzech najskuteczniejszych zawodników zespołu, no może jeszcze najlepszego juniora. Ale wszystkich? To już przesada.

W takiej sytuacji warto mieć szeroką kadrę z zawodnikami z Finlandii, Norwegii, a może nawet Francji i Holandii. Kontuzja lidera? Dwóch kontuzjowanych? Wpisujemy do składu Francuza, który nigdy nie załapałby się do składu, ale akurat startuje w zawodach rangi mistrzowskiej na długim bądź trawiastym torze. Piszemy pismo do Speedway Ekstraligi i czekamy na deszcz... we Francji. Popadało, mecz przełożony, a liderzy zdrowieją czyli sensowna taktyka zielonego stolika. Teoria? Nic z tych rzeczy. Ten numer, ale z Niemcem już w tym sezonie przećwiczył beniaminek z Gdańska. Lotosowi w Zielonej Górze się nie udało.

Dyżurny argument żużlowej centrali, czyli GKSŻ, broniącej postanowień federacji międzynarodowych, to promocja żużla w innych krajach. Rzeczywiście w Ljubljanie nikt nie przyjdzie na stadion jeśli nie jeździ Matej Zagar, co to za zawody w Pardubicach bez Mateja Kusa, czy w Teterow bez Martina Smolinskiego. Zgoda. Tylko warto znaleźć jakiś kompromis. Odwoływanie meczów kosztuje, a regulamin pozwalający na kombinacje, promocji żużlowi nie zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska