Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Talent jest w nas. Nie ma znaczenia miejsce urodzenia. Zielona Góra może być stolicą młodych projektantów

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Chęć to tworzenia ubrań Lidia Smolińska miała od dawna, ale kiedy kupiła tablet, zaczęła rysować sukienki, które zachwycają. Zobacz projekty
Chęć to tworzenia ubrań Lidia Smolińska miała od dawna, ale kiedy kupiła tablet, zaczęła rysować sukienki, które zachwycają. Zobacz projekty Eliza Gniewek-Juszczak
W Zielonej Górze działają dwa techniczne kierunki modowe i są pasjonaci tacy, jak Lidia Smolińska. Twórczyni marki Eva Minge podkreśla, że talent jest w nas, a urodzenie, szerokość geograficzna, czy płeć nie mają znaczenia.

Lidia spojrzy na doniczkę z anturium, która rośnie w jej domu albo na lep na muchy w ośrodku kolonijnym i już ma wizję sukienek. Lidia Smolińska ma 14 lat. Uczy się w ósmej klasie Szkoły Podstawowej nr 14 w Zielonej Górze. – Zawsze chciałam szyć, spróbować zrobić coś swojego. Kupowałam tanie ubrania i wymyślałam, co mogę z nich uszyć. Chciałam, to też narysować – opowiada Lidia.

Pomysły kłębią się w głowie

Kiedy kupiła tablet, zaczęło się rysowanie. Teraz nie wiadomo, kiedy mija godzina, dwie, trzy. – Rysuję to, co mam w głowie – mówi. – Prawie każdy wolny czas tak spędzam.
Tradycje w rodzinie są. Ubrania szyje babcia według wykrojów, w których nie ma miejsca na wymyślanie.

– Moja mama matematycznie podchodzi do projektu, a córka artystycznie. Nawet stwierdziła, że kupi manekina i będzie przykładać materiały i upinać je – wyjaśnia Julita Smolińska. – W głowie muszą jej się kłębić fajne projekty, to nie jest tak, że można te sukienki gdzieś zobaczyć.

Kiedy oglądamy projekty, Lidka wyjaśnia, jak to było z lepem na muchy. – Zobaczyłam go i próbowałam coś w tym stylu wymyślić. To, co jest na rysunku białe, to ciało, a kolor to usztywniony materiał, który oplatałby sylwetkę – tłumaczy.

Projekty powstają przy muzyce. – Często do rysowania słucham bardzo różnej muzyki, czasem dynamicznej, a czasem spokojnej, zależy w jaką stronę chcę pójść, czy bardziej odważniejszą, czy skromniejszą – opowiada. Inna sukienka to jakby oplatające fale. – Mogłyby być z mocno skłębionego materiału, byłyby takie puszyste, a połączeniem byłaby cieniutka tkanina – wyjaśnia i pokazuje kolejny rysunek.

– Tę sukienkę narysowałam dzisiaj. Chciałam najpierw zupełnie inaczej, z dużymi rękawami, ale moje sukienki częściej mają odsłonięte ręce. Nie pasują mi do nich długie rękawy. Do tej sukienki pytałam mamę, czy bardziej jasne kolory dobrać, czy ciemne. Czasem muszę się namyślić nad kolorem. Często mam tak, że kompletnie nie wiem, co namaluję, tworzę jakąś część, potem następną, a potem próbuję poskładać. Kiedy efekt mi się nie podoba i usuwam te części.

– Czasem nie ma pomysłu, a ręka sama ją prowadzi. Pyta tylko o kolor. To ja mówię, ciemny, bo nawet nie widzę wtedy tego projektu, okazuje się, że wychodzi coś fajnego – dopowiada pani Julita.

Chęć to tworzenia ubrań Lidia Smolińska miała od dawna, ale kiedy kupiła tablet, zaczęła rysować sukienki, które zachwycają. Zobacz projekty

Talent jest w nas. Nie ma znaczenia miejsce urodzenia. Zielo...

Ubrania to sztuka masowa

– W przypadku tej sukienki z trójkątami próbowałam zrobić coś, co nie jest codzienne, ktoś normalnie w tym na miasto by nie wyszedł. Albo ta (wskazuje na sukienkę przypominającą winogrona), jak pokazywałam mojemu tacie, to zapytał, czy to na pewno jest sukienka – relacjonuje Lidka z uśmiechem.
Słynna projektantka Ewa Minge, której marka odzieżowa „Eva Minge” ma blisko stuprocentową rozpoznawalność podkreśla, że ubrania to sztuka masowa.

– Projektant musi wiedzieć, że to co projektuje, musi być rynkowe, moda jest sztuką użytkową, to nie może być sztuka dla sztuki. To, co się sprzedaje, co osiąga największe kwoty w malarstwie, to, co jest dobre, ktoś musi najpierw chcieć kupić – wyjaśnia i przytacza swoje doświadczenia. – Był czas, że byłam głodna bardzo widowiskowych projektów. Dzisiaj w tej materii wyżywam się zdecydowanie w malarstwie i rzeźbie. Wtedy robiłam pokazy w Paryżu i podczas haute couture pokazywałam rzeczy, które nadają się na bardzo wyszukane okazje, ale marka musiała produkować takie ubrania, które zadowolą klienta, z którym nie mam kontaktu.

Artystka radzi, że trzeba w dziesiątkę na tarczy wpisać to, co jest ważne dla klienta.

Zielona Góra, jak Paryż lub Nowy Jork

Ewa Minge tłumaczy, że to, czy ktoś zostanie projektantem i zbuduje markę, nie zależy od
miejsca urodzenia, szerokości geograficznej, płci, ani wagi. Nie trzeba też mieć zawodu projektanta.

– Moja marka naprawdę urodziła się w Szczecinku, ale całe życie związałam z Pszczewem w województwie lubuskim. To mi nie przeszkadzało, żeby podbić Paryż i Nowy Jork. Talent jest w nas – podkreśla. – Małe miejscowości nie mają ani wielu alternatyw, ani napływu mocnych bodźców. Nikt tam nie narzuca pewnej stylistyki. A ludzie są zdecydowanie bardziej sobą. Do głosu dochodzi też przyroda. Bo jest czas na jej kontemplowanie. Jest też przestrzeń, którą można zabudować naszą wyobraźnią. Ktoś powie, że w dużych aglomeracjach dzieje się mnóstwo kreatywnych historii, po sześć wernisaży dziennie, ale tam ludzie żyją tym na co dzień i nie doceniają tego.

E. Minge przyznaje, że dzieci rodziców, którzy potrafią je ukierunkować i stać ich na to, aby wysłać je do dobrych szkół na lekcje projektowania, rysowania, pewnie czują się bezpieczniejsze w tym świecie. Ale to nie jest warunek bycia w nim.

– Wypłakałam się kiedyś Jagodzie Komorowskiej (była redaktorką naczelną jedynej wtedy modowej gazety w Polsce „Moda”), że rodzice mi odradzili wybór wydziału projektowania ubioru. A ona odpowiedziała mi, że to jest moja największa wartość: „Nie jesteś niczyim uczniem. Nie poruszasz się po schematach, których uczą szkoły” – przypomina słowa przyjaciółki i promotorki.

Autorytetem dla projektantki był również Jerzy Antkowiak, który był architektem z wykształcenia i mistrzem w projektowaniu mody.

– Jeśli młody człowiek chce zostać projektantem, musi zacząć inaczej postrzegać swoją prowincję, bo ona jest czymś bardzo dobrym – mówi pani Ewa.

Trzeba się nauczyć projektować i szyć

Lidia Smolińska wie, że musi się jeszcze dużo uczyć. – Nie próbowałam rysować sukienek od tyłu. Muszę się tego douczyć i popróbować. To, co robię kiedyś mi się nie podobało. Ale usłyszałam, że jest ładne i sama zaczęłam wierzyć, że tak jest – przyznaje.

Ewa Minge zaznacza, że projektant musi mieć wiedzę i przywołuje swojego innego mistrza Leonarda da Vinci: – Matematyka, a szczególnie geometria, też logika, są niezwykle ważne w sztuce i projektowaniu. Pomagają usystematyzować nasz projekt.

Artystka podkreśla, że najpierw trzeba się nauczyć konstruowania i szycia. – Ważne, aby przyszły projektant był samowystarczalny. Trzeba być mistrzem krawiectwa i potrafić swoją wizję zrealizować. Pracowałam z dziewczynami przez 30 lat. Po paru latach czytały moją kreskę. Nie musiałam ślęczeć i tłumaczyć. Muszę przyznać, że większą przyjemność sprawia mi projektowanie niż szycie. Ale gdybym miała zrobić konstrukcję sukienki, zrobiłabym ją doskonale – wyjaśnia.

Na początku nie trzeba umieć rysować. – Czasem narysowanie ludzika na poziomie przedszkola dla ludzi w liceum bywa dużym problemem. Dzisiaj jedna z moich podopiecznych kończy w Moskwie Akademię Sztuk Pięknych, a drugi ma bardzo uznaną markę, która na rynku świetnie prosperuje – mówi projektantka.
Zdaniem artystki potrzeba uczniom nauki budowania własnego biznesu, kreowania swojej marki na rynku.

Można zostać technikiem mody lub technikiem stylistą

Zielona Góra może być stolicą młodych projektantów. Uczniowie z pierwszego rocznika technik przemysłu mody w Zespole Szkół i Placówek Kształcenia Zawodowego w Zielonej Górze są już w czwartej klasie. Edukację w szkole ponadpodstawowej rozpoczął pierwszy rocznik na kierunku technik stylista. Działa tutaj też szkoła branżowa pierwszego stopnia, która kształci krawców oraz Centrum Kształcenia Zawodowego, które dokształca pracowników młodocianych ( uczniów szkół branżowych I stopnia) w zawodzie krawiec na teoretycznych kursach zawodowych, którzy przyjeżdżają do Zielonej Góry z całej Polski.

– Utworzenie kierunku technik przemysłu mody wynikało z analizy współczesnych trendów w życiu społecznym i gospodarczym, zwracając też uwagę na social media, możemy zaobserwować, że kreatywność młodych ludzi idzie w kierunku stylizacji – mówi dyrektor ZSiPK Bożena Bogucka. Ponadto szkoła posiada kadrę, pracownię, jesteśmy też ośrodkiem egzaminacyjnym Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Poznaniu w zawodzie krawiec.

Na decyzję o utworzeniu kierunku technik przemysłu mody wpłynęła ilość firm odzieżowych, które działają w Zielonej Górze i okolicy.

– Nasi uczniowie w trzeciej i czwartej klasie technikum odbywają czterotygodniowe praktyki u pracodawców, którzy produkują wyroby odzieżowe i tam w przyszłości mogą znaleźć pracę. Wielu z nich po pierwszych praktykach otrzymało takie propozycje, to już świadczy o tym, że takie kształcenie jest potrzebne. Daje szansę na odtworzenie naszego lokalnego przemysłu tekstylno – odzieżowego. Brakuje krawców i średniego personelu technicznego, który mógłby pracować w zakładach odzieżowych, jako konstruktor odzieży, technolog wyrobów odzieżowych, czy kierownik produkcji.

Młodzież uczy się nie tylko wytwarzania odzieży, ale organizowania procesów technologicznych, absolwenci będą potrafili wykonać autorską kolekcję i przygotować pokaz mody. Doświadczenia zbierają też podczas staży w Hiszpanii w ramach projektu ERASMUS.
Ukończenie kierunku technik przemysłu mody pretenduje uczniów do zajmowania takich stanowisk w przyszłości.

Mamy przyszłych kreatorów mody

W nowym zawodzie technik stylista pierwsza wyróżniona kwalifikacja, jest taka sama jak u technika przemysłu mody: wytwarzanie i projektowanie wyrobów odzieżowych, ale druga to stylizacja ubioru i kreacja wizerunku.

– Ten zawód daje szerszy obszar działania przyszłego absolwenta. Stylista w przyszłości będzie wykorzystywał nie tylko umiejętności projektowania, ale też z zakresu doboru barw, fryzur, makijażu, wizażu – wylicza dyrektor Bożena Bogucka.

Dyrektor szkoły zwraca też uwagę, że zawód stylisty na przestrzeni kilku lat bardzo mocno się rozwinął. Wpływa na to też ogólne dążenie do estetycznego wyglądu i waga, jaką dzisiaj przykłada się do wyglądu zewnętrznego i własnego wizerunku np. w mediach społecznościowych.

– Współcześni uczniowie mają ściśle określone plany edukacyjno- zawodowe. Planują zakładać własne firmy odzieżowe, chcą też szybciej nabywać umiejętności zawodowe, bo chcą sami projektować i szyć. Z roku na rok, obserwujemy, że dążenie do samodzielnego wykonywania wyrobów odzieżowych wg. własnych projektów jest coraz większe – przyznaje dyrektor B. Bogucka. - Z obserwacji wynika, że mamy przyszłych kreatorów mody, młodzi ludzie mają pomysły, które wykorzystują do kreowania mody.

Lidia Smolińska jeszcze zastanawia się nad wyborem szkoły, ale pasję już ma, to projektowanie sukienek, ale też robienie zdjęć.

– Nie miałam nic, a jednak udało mi się zajść bardzo daleko. Bo dlaczego nie? Nic nie było dla mnie problemem. Gdyby dziś ktoś mnie postawił na dworze Karola III, czy w wiosce na końcu świata, tak samo bym się odnalazła – mówi Ewa Minge i podpowiada uczniom. – Ważne jest posiadanie autorytetów, szacunku do świata, a także ciekawość świata, konsekwencja i upór.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska