Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taniec jest jak dobry seks

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
fot. Paweł Janczaruk
- Nie bójmy się iść na żywioł, dajmy ponieść się fantazji i szaleństwom, wywalmy z siebie emocje. Niech krępują się ci, co na nas patrzą - przekonuje Dominika Jabłońska.

Kiedyś na parkiecie szalało się w rytm kaczuchy, salsy, lambady. Bo każdy karnawał musi mieć swój hit. Ale czasy kaczuchy i lambady już dawno za nami. Mamy kolejny karnawał, przed nami jeszcze wiele upojnych, tanecznych nocy. Ale czy doczekaliśmy się jakiegoś hitu przy którym cała sala daje się ponieść emocjom?

Dominika Jabłońska, która taniec kocha od dzieciństwa i jest zawodowym ekspertem w tym temacie, zaliczyła już kilka imprez w zielonogórskich lokalach. I co? - I tańczy się to, co nam zagrają, czyli zwykłe łupanki, muzyka ciężka, nie karnawałowa - wzdycha szefowa Szkoły Tańca "Gracja". - Ubolewam nad tym, że w Zielonej Górze nie ma lokalu w którym zagrają tango, walca, czy twista. Może "Lemoniada" taka będzie?

W tany do tanga

Dominika nie ukrywa, że jako była tancerka sportowa lubi poszaleć na parkiecie z partnerem. - Bo taniec w parze z mężczyzną to sama przyjemność - przekonuje. - Wtedy nie ważne co się tańczy, ale z kim. I taki właśnie powinien być karnawał: że, owszem, bawimy się w grupie, ale gdy porywa nas muzyka, to na parkiet idziemy z partnerem. Tak na przykład tańczy się w klubach w Poznaniu, Gdańsku, we Wrocławiu...

Szefowa "Gracji" właśnie wróciła z takiego "milonga". W iście karnawałowej atmosferze przetańczyła całą noc. Na parkiecie królowało Tango Argentino. - To nie jest taniec towarzyski - zastrzega od razu. - To bardzo emocjonalna forma tanga. I bardzo męska, bo sto procent tanecznych decyzji spoczywa w rękach partnera. A kobieta mu się we wszystkim poddaje. Poza tym tango daje nam pełną swobodę, jeśli idzie o tempo. Ważna jest przy tym fantazja partnerów, zwłaszcza partnera. Można wykonywać dowolne figury... Kocham ten taniec, bo jest jak namiastka seksu.

Rodem z Bollywood

Jeśli nie lubisz tańczyć w parze, możesz poszaleć w grupie. W tym roku modne są rytmy zaczerpnięte z tradycji afrykańskich, azjatyckich i południowoamerykańskich. Jednym z hitów są tańce inspirowane indyjskimi filmami, zwane bollywoody.

Dominika: Możemy stać w kółku, na przeciw siebie, albo w rzędzie. To nie ma znaczenia, stajemy jak nam się podoba i gdzie chcemy. Przy indyjskiej muzyce wykonujemy wężowe ruchy ciałem, pracują ręce, nogi są miękkie... Dobrze jest umieć kręcić brzuchem. W bollywoodach obowiązuje całkowita dowolność.

W rytm kizomby

Tak nazywa się kolejny karnawałowy hit. Kizomba to taniec inspirowany afrykańskimi rytmami. W muzyce dominują bębny i różnego rodzaju przeszkadzajki...

Najlepiej ustawić się w dużej grupie, w kółku. Dobrze, gdy jest jakiś wodzirej po którym będziemy powtarzać ruchy. Ale równie dobrze, gdy kroki będą naszego pomysłu. W tym tańcu liczy się wyobraźnia. A wystarczy zamknąć oczy i zobaczyć bawiących się przy ognisku afrykańczyków.

Dominika: - Rytm wystukujemy nogami, pracują ramiona i brzuch. Stoimy w miejscu, nie przemieszczamy się po sali. Można najwyżej robić drobne kroczki w bok. W kizombie pracuje całe ciało.

Kombinacje z merengue

Rytmy południowoamerykańskie, tempo szybkie. Tak nazywa się merengue - taniec, który wykonuje się w parach.

Dominika: - Jesteśmy nisko i mocno osadzeni w kolanach. Ruchy są płaskie, kaczkowate, dużo przy tym pracują biodra. W merengue wykonywać można iście alpejskie kombinacje, wszystko zależy od naszego temperamentu. Każda para zajmuje się wyłącznie sobą, jakby świat dla nich nie istniał. Bywa, że tańczy się w kole i wtedy można wymieniać się partnerami. Jest to bardzo fajne.

Z sercem i duszą

Czy Polki i Polacy są dobrymi tancerzami? Czy lubimy dać porwać się muzyce? Dominika nie ma żadnych wątpliwości: - Oczywiście, że tak - przekonuje. - Mamy wyczucie rytmu, jesteśmy umuzykalnieni i otwarci. Do tańca podchodzimy z sercem i duszą, całym ciałem. Ale czasami dopadają nas wątpliwości i blokada: czy wypada tak a nie inaczej zatańczyć.

Czy wolno nam przytulić się do obcej żony, czy obcego męża, dotknąć czołem... Oczywiście, że tak! Parkiet jest właśnie tym miejscem, gdzie możemy legalnie zatopić się w ramionach partnera. I wszystko jest okey. Dlatego namawiam: nie bójmy się iść na żywioł, dajmy ponieść się fantazji i szaleństwom. Niech krepują się ci, co na nas patrzą, bo my powodów do skrępowania żadnego nie mamy. Tym bardziej w karnawale.

Fajnie, jeśli muzyka nas ponosi, bo taniec wyzwala pozytywne emocje. Jeśli mamy smutne dni, wystarczy wyjść na parkiet i odreagować. To naprawdę pomaga.

Tango z emocjami

(fot. fot. Paweł Janczaruk )

"Argentino" to taniec specyficzny, działa na emocje. Pierwsze skrzypce wiedzie tutaj mężczyzna i to on rządzi na parkiecie, a kobieta bezwolnie mu się we wszystkim poddaje. On przypomina macho, jest silny, zdecydowany i kieruje wszystkimi krokami. Ona może wcielić się w kochankę, gotową na wszystko. Ten taniec jest pewną grą i swoistym połączeniem dusz.

Ważna rolę odgrywa też odpowiedni kostium. On najlepiej wygląda w czarnych butach i czarnych spodniach. Koszula (czerwona, biała lub czarna) nonszalancko rozpięta jest pod szyją. Mile widziany kapelusz.

Ona koniecznie w czarnej, wąskiej spódnicy do kolan, rozciętej z boku tak, by widać było udo. Do tego czarne szpilki. Bluzka też w tym kolorze, stylizowana na hiszpańską: odkryte ramiona, większy dekolt, do tego mogą być czerwone korale.
Pary stoją obok siebie. Głowy mają blisko siebie z tendencją do połączenia, lekko spuszczone w dół. Ona obejmuje go mocno za szyję, oboje patrzą przed siebie. Dolne części ciała są lekko oddalone, bo w tym tangu często "fika się nogami".
To bardzo osobisty taniec, nie obchodzi nas relacja z otoczeniem, skupieni jesteśmy wyłącznie na sobie i partnerze.

Zaczynamy od pierwszych kroków. Nazywają się salida.

Specjalnie dla Czytelników "Tango Argentino" zatańczyli: Dominika Jabłońska i jej uczeń Zenon Drapiewski.

1.

(fot. fot. Paweł Janczaruk )

Stopy najpierw są złączone. Gdy zaczyna grać muzyka, partner prawą nogę przesuwa do tyłu, a partnerka lewą do przodu. Tak, jakby za nim podążała. W tym momencie lewa noga partnera i prawa partnerki są na krótko "uziemione".

2.

(fot. fot. Paweł Janczaruk )

Kolejnym krokiem jest ruch w bok. Teraz "do akcji" włączają się nogi, które do tej pory były bez ruchu. A więc: partner przesuwa lewą nogę w bok, a partnerka prawą w bok.

3.

(fot. fot. Paweł Janczaruk )

Ruch trzeci, tym razem do przodu. Partner prawą nogę przesuwa w przód , partnerka lewą do tyłu. Ona stara się stawiać swoje stopy jak najbliżej jej stóp. W tangu ważne jest, by nogi, które przesuwamy, w momencie przestawiania dotykały lekko tej nogi, która akurat jest w miejscu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska