Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatusiowie z Chrobrego Głogów

Dorota Nyk
Krystian Kuta razem z żona Karoliną chętnie dogląda maleńkiego Kacpra. To jest ich pierwsze dziecko.
Krystian Kuta razem z żona Karoliną chętnie dogląda maleńkiego Kacpra. To jest ich pierwsze dziecko. fot. Dorota Nyk
- Normalna kolej rzeczy. Trzeba zakładać rodzinę i grać - mówi ze stoickim spokojem Marek Świtała, skrzydłowy AMD Chrobrego. Dwa miesiące temu urodził mu się drugi synek, Kubuś.

Nie jemu jednemu. W drużynie ręcznych jest wysyp maluchów. 5 lutego Krystianowi Kucie, rozgrywającemu, urodził się syn. Dwa dni wcześniej ojcem został Łukasz Jasiński.

Markowi Świtale dziecko urodziło się dwa miesiące temu, a Grzegorzowi Piotrowskiemu w listopadzie. Malucha ma także Paweł Wita oraz drugi trener Wojciech Łuczyk.

- To już koniec, dwoje dzieci starczy. Co prawda żona chciałaby córeczkę, ale w domu nie potrzebuję mieć drużyny piłki ręcznej - zapewnia M. Świtała, któremu dwa miesiące temu urodził się drugi synek - Kubuś.

Ale wielkie maluchy

Ł. Jasiński odświeża pamięć z opieki nad dziećmi. Starszy syn Filip ma 10 lat. Teraz urodziła się córeczka Antonina. Duża po tacie - 59 cm w chwili narodzin.

- Wszystko przy niej robię co trzeba. Karmię, kąpię. Nie boję się obowiązków ojcowskich. Tym bardziej, że teraz już działam z pewną rutyną. Przy synu się bałem wykonywać różne czynności.

Kacper, synek K. Kuty, też urodził się duży, po tacie, który ma 192 cm wzrostu i waży 100 kilogramów. Maluch w chwili urodzenia miał 4.350 gramów i 58 cm długości.

- Oboje się nim zajmujemy - zapewnia Karolina Kuta, żona. - Mąż chętnie zagląda do dziecka, podnosi. Nawet się każe budzić w nocy, żeby go doglądać. Rano razem śpią w jednym łóżku, jak susły. Jestem pełna podziwu.

Na razie tato jeszcze dziecka nie kąpał, woli też nie przewijać. - Raczej trzymam się od tego z daleka, bo mam takie duże, niezgrabne ręce - tłumaczy się. M. Świtała także przyznaje, że ma problem z przewijaniem pieluch. - Niestety, trochę się brzydzę - tłumaczy. - Ale poza tym mogę wszystko robić. Bawię się z synkiem, kapię go, a jak żona gdzieś wychodzi, to z nim zostaję.

Grzegorz Piotrowski ma synka Mikołaja. Maluch 28 lutego skończy trzy miesiące. - Przez pierwsze tygodnie po jego narodzinach nie mogłem przy nim nic pomóc, bo byłem po operacji - opowiada. - Ale teraz już chodzę, co prawda o kulach. I pomagam jak chyba każdy ojciec. Przebieram, bawię się. Nie karmię jedynie, bo żona karmi piersią.

Teraz już będzie dobrze?

Wszyscy ojcowie podkreślają, że ich szczęście jest nieziemskie. - Zajmowanie się maluchem jest bardzo przyjemne. Czerpię radość z każdego uśmiechu, ruchu rączki, gestu - ze wzruszeniem w głosie opowiada G. Piotrowski.

- Jestem bardzo dumny, że zostałem ojcem - podkreśla K. Kuta. Ale czy nieprzespane noce i uporczywe myśli o maleńkim potomku, który został w domu, nie przeszkadzają im na boisku? Kuta i Jasiński zaraz po urodzeniu maluchów, zagrali bardzo zły mecz z Travelandem Olsztyn.

- Może to było zmęczenie, może nerwy trzymały - tłumaczy ten pierwszy. - Może za dużo o tym wszystkim, co się wydarzyło w ostatnich dniach, myślałem. Ale teraz już będzie dobrze - deklaruje.

- Jeśli już jestem na boisku, to potrafię się w stu procentach oddać drużynie - zapewnia z kolei G. Piotrowski. Będzie to mógł w praktyce sprawdzić, jak już wróci do gry po kontuzji i operacji. - Dam sobie radę - przekonuje. - Ale pewnie będę po treningach jak najszybciej wracał do domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska