Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Te maszty to... potwory

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 79 [email protected]
Grażyna Kowalska boi się o zdrowie synka Mikołaja. Młodszy zmarł na chorobę nowotworową. - Ludzie mówią, że to przez te maszty - dodaje kobieta.
Grażyna Kowalska boi się o zdrowie synka Mikołaja. Młodszy zmarł na chorobę nowotworową. - Ludzie mówią, że to przez te maszty - dodaje kobieta.
- Przez te stacje ludzie umierają na raka - mówią w Zimnej Brzeźnicy, Niedoradzu, Gościkowicach…

W Niedoradzu operator myśli o budowie drugiego masztu, w Zimnej Brzeźnicy trzeciego. W Gościkowie stoją już trzy.

A ludzie są pewni, że stacje bazowe telefonii komórkowej... zabijają. Fachowcy uspokajają. Groźniejsza jest kuchenka mikrofalowa.

Elżbieta Stawiarska wiesza pranie na podwórku. Na słońcu tak szybko schnie. Ale młodej kobiecie daleko do dobrego humoru. Powód? Pokazuje dwa maszty stacji bazowych telefonii komórkowej.

- Jestem w czwartym miesiącu ciąży i zastanawiam się, czy nic nie grozi mojemu dziecku - jej głos lekko drży. - Dwie bratowe, które tutaj mieszkały podczas ciąży, urodziły chore dzieci...

Dodaje, że jest z wielodzietnej rodziny i dzieci rodzeństwa, które nie mieszkają w Zimnej Brzeźnicy, urodziły się zdrowe.

Potworów nie wpuścimy

Rodzina Garnków mieszka między trzema masztami. Są przekonani, że nie szkodzi to ani im, ani sąsiadom. - Tylko teraz chcą zwiększyć moc jednej ze stacji
Rodzina Garnków mieszka między trzema masztami. Są przekonani, że nie szkodzi to ani im, ani sąsiadom. - Tylko teraz chcą zwiększyć moc jednej ze stacji - tłumaczy Henryk Garnek. fot. Krzysztof Kubasiewicz

Grażyna Kowalska boi się o zdrowie synka Mikołaja. Młodszy zmarł na chorobę nowotworową. - Ludzie mówią, że to przez te maszty - dodaje kobieta.

O dwóch masztach mieszkańcy mówią krótko: potwory. Bo i we wsi wszyscy są przekonani, że przez te metalowe konstrukcje żyją krócej.

- Tego wcześniej nie było, to nie do pomyślenia, ludzie umierają na raka - mówi Urszula Jasek. - Kto to widział, aby pięcioletnie dziecko miało nowotwór? Tymczasem chcą nam budować trzeci maszt.

Grażyna Kowalska tylko tuli mocniej synka Mikołaja. Jego braciszek niedawno zmarł. Nowotwór. Kobieta boi się, że drugie dziecko też może stracić.
- Lekarze nie mówili, czy to była wina tego promieniowania, ale razem z sąsiadami myślimy, że to nie było bez wpływu - tłumaczy Kowalska. - Mogę wyliczyć długą listę osób chorych. Tak nagle, bez powodu to się nie dzieje.

Władysław Podgórny ukradkiem wyciera oczy. To był także nowotwór. Zabrał mu córkę. Dom Podgórnych leży w bezpośrednim sąsiedztwie masztu, tego wyższego.
- Nic, tylko te wieże - dodaje. - Ale co człowiek może zrobić... Iść do gminy?

20 kilometrów dalej, w Niedoradzu, rodzina Gajcych protestuje przeciwko budowie masztu. Problemów ze zdrowiem syna upatrują właśnie w działaniu tej stacji. Mają doświadczenia, jedna stacja już w końcu pracuje. Kilkaset metrów od domu. Bóle głowy są podobno nie do zniesienia.

- Jeszcze trochę, a od tych fal nocą będziemy świecili jak robaczki świętojańskie - gorzko żartuje Wojciech z Niedoradza.

Nikt nie chce powiedzieć

We wsi znajduje się jeden maszt, trwają wstępne przygotowania do budowy drugiego. - Maszt stanie tam, zaraz koło mojego domu - mówi Andrzej Gajcy.
We wsi znajduje się jeden maszt, trwają wstępne przygotowania do budowy drugiego. - Maszt stanie tam, zaraz koło mojego domu - mówi Andrzej Gajcy. fot. Bartłomiej Kudowicz

Rodzina Garnków mieszka między trzema masztami. Są przekonani, że nie szkodzi to ani im, ani sąsiadom. - Tylko teraz chcą zwiększyć moc jednej ze stacji - tłumaczy Henryk Garnek.
(fot. fot. Krzysztof Kubasiewicz)

Raz, dwa... A może trzy? Między trzy maszty stacji bazowych wciśnięte jest obejście rodziny Garnków.

- Ja tam tych masztów się nie boję - tłumaczy Henryk Garnek. - W wojsku służyłem w radiolokacji. Wówczas nas straszono, że będziemy mieli problem z ojcostwem, a już o spłodzeniu syna możemy zapomnieć. I co? W moim przypadku to się nie sprawdziło.

Gospodarstwo Garnków znajduje się na wzniesieniu, góruje nad okolicą. Wymarzone miejsce na maszt. Dlatego tak po kolei wyrastały. - Jak grzyby po deszczu - opowiadają sąsiedzi.

Jan Golec, sąsiad Garnków, pytany o maszty, tylko kręci głową i natychmiast prowadzi do domu. Tam wyciąga grubą teczkę. To dokumentacja jego walki z wieżami. Opór Golca dotarł już nawet do samorządowego kolegium odwoławczego.

- Tak naprawdę, budując te trzy maszty, nikt nas o zdanie nie pytał - opowiada. - Powstały na prywatnym gruncie sąsiada. Teraz chcą wzmocnić siłę jednej ze stacji. Jak tak można? Przede wszystkim chciałbym wiedzieć, czy to szkodliwe, czy nie. Ale nikt nie jest w stanie mi odpowiedzieć.

A w Gościkowie twierdzą, że jeden z sąsiadów postawił maszty, aby na tym zarobić, kosztem innych. A ci mu pozazdrościli.

Buntują się wszędzie

We wsi znajduje się jeden maszt, trwają wstępne przygotowania do budowy drugiego. - Maszt stanie tam, zaraz koło mojego domu - mówi Andrzej Gajcy.
(fot. fot. Bartłomiej Kudowicz)

Andrzej Pluciński z inowrocławskiej firmy zajmującej się stawianiem masztów mówi, że rekordowy czas urzędowych przepychanek to dwa lata. Tyle zajęło prawne pokonywanie oporu ludzi w jednej z miejscowości. Na dobrą sprawę każdą budowę poprzedzają dziś protesty, które wynikają zazwyczaj z braku wiedzy.

- Moim zdaniem, mieszkanie pod masztem z pewnością nie wiąże się z większym ryzykiem niż korzystanie z kuchenki mikrofalowej - tłumaczy. - Aby być narażonym na szkodliwe działanie stacji bazowej, należałoby mieć okna na wysokości urządzeń emitujących fale elektromagnetyczne. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że im gęsta sieć, tym mniejsze oddziaływanie. Także w przypadku telefonu. Im bliżej stacji bazowej, tym mniejsza emisja.

I jak dodaje Pluciński, bardzo często w tle wszelkich akcji protestacyjnych leżą... pieniądze. Targować się próbują przede wszystkim osoby prywatne, na których ziemi umieszczono stacje bazowe. Tak dzieje się m.in. w Gościkowie, gdzie zamierzano wzmocnić moc jednego z nadajników, a właściciel gruntu uważa, że powinno się to wiązać ze... zwiększonymi opłatami.

Emocje tonuje także Michał Półtorak, szef zielonogórskiej Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Każda tego rodzaju inwestycja poprzedzona jest analizą oddziaływania na środowisko, na człowieka.

- Nie ma żadnych dowodów, że stacje szkodzą - dodaje Półtorak. - Emitują stosunkowo małe moce, ta moc promieniuje dookolnie, czyli się rozprasza. Poziom natężenia pola w wokół jest mniejszy niż telefonu komórkowego przy głowie. Natomiast rzeczywiście maszty robią duże wrażenie... psychologiczne. Dziś żyjemy jednak w środowisku fal elektromagnetycznych. Nawet burze są źródłem.

Czy ktoś potrafi?

- Jeśli te maszty niczym nie grożą, dlaczego ludzie, którzy je konserwują, wchodzą na górę, w kombinezonach, wyglądają jak kosmonauci? - pyta Urszula Jasek. I z niepokojem patrzy na wnuczka, który właśnie uczy się jeździć na rowerku.

Stawiarska z czułością patrzy na małe skarpeteczki bratanków. I myśli o przyszłości swoich dzieci. Golec odruchowo odwraca wzrok od masztów. I nie ukrywa, że się ich boi.

- Czy mamy czego się bać? Czy ktoś potrafi nam odpowiedzieć na to pytanie? - kończy. I wertuje stos dokumentów.

Niedawno podano informację, że korzystanie z telefonów komórkowych nie powoduje negatywnych skutków dla zdrowia, ale nie można wykluczyć ich rakotwórczego działania w dłuższym okresie. To konkluzja trwającego sześć lat i kosztującego blisko 9 mln funtów brytyjskiego programu badawczego. Sprawdzono wpływ na zdrowie nie tylko telefonów, ale także masztów z nadajnikami.

Pole elektromagnetyczne nas otacza

Pól elektromagnetycznych nie widzimy, ani nie wyczuwamy innymi zmysłami, a otaczają nas wszędzie - i w domu, i poza nim. Pole elektromagnetyczne to jedna z form energii.

Wyróżnia się pola składowe: elektryczne i magnetyczne. Pole elektryczne wywołane jest obecnością ładunków elektrycznych przeciwnych znaków (czyli napięciem elektrycznym), a magnetyczne - ich ruchem (czyli prądem elektrycznym). Im większa jest moc pracującego urządzenia elektrycznego (na przykład transformatora), tym większy płynie prąd i tym większe jest pole magnetyczne wokół tego urządzenia i w pobliżu kabla zasilającego.

Polu magnetycznemu zawsze towarzyszy pole elektryczne. Pole elektryczne może natomiast istnieć samo. Włączona do gniazdka lampa, gdy nie świeci, wywołuje wokół siebie i kabla zasilającego pole elektryczne, a gdy świeci - również pole magnetyczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska