Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Te urządzenia mają duszę!

(mon)
Ten symfonion pochodzi z XIX wieku i wciąż działa!
Ten symfonion pochodzi z XIX wieku i wciąż działa!
To takie XIX-wieczne mp3. W melodie wygrywane przez pozytywki - polifony, symfoniony i patefony - wsłuchiwali się już nasi pradziadkowie, a i niejedna prababcia zatańczyła przy nich marsza, polkę albo walca!

Bez nich nie mógł się odbyć żaden dancing. Takie pozytywki jeszcze sto lat temu umilały spotkania na salonach, ale też i np. w tawernach. Ta, która stoi w Muzeum Ziemi Lubuskiej, pochodzi z jednej z zielonogórskich jadłodajni.
- Żeby posłuchać muzyki, trzeba było najpierw wrzucić monetę, o tu, z boku - pokazuje Longin Dzieżyc, kierownik działu sztuki dawnej. - Ta szafa grająca jest dość spora, ma prawie dwa metry wysokości, to tzw. pozytywka płytowa podłogowa.

Jej oryginalna drewniana obudowa to prawdziwy majstersztyk! W górnej części ukryty jest specjalny mechanizm, na który nakłada się dużą płytę z nacięciami. - Ustawiamy ją pionowo. Za nią znajduje się rezonator grzebyczkowy. Dźwięk powstaje w momencie, gdy nacięcia na obracającej się płycie zahaczają o poszczególne ząbki grzebienia - tłumaczy kustosz. - U dołu szafy, w zasobniku, znajdziemy obszerną płytotekę. Na uruchomienie czeka tu jeszcze 18 innych "krążków". Na każdym z nich znajduje się jeden utwór. To sama klasyka. Mamy tu np. intermezzo opery "Cavalleria rusticana", "Marsch Couplet" czy "Viona popular song".

Ale najważniejsze jest to, że ten cały mechanizm wciąż działa! I nawet dziś w muzealnej sali nieraz rozbrzmiewają dźwięki z minionej epoki. - Kiedy Edison w 1877 roku wynalazł fonograf, wcale nie myślał o rozrywce - podkreśla L. Dzieżyc. - To jego urządzenie miało służyć przede wszystkim celom naukowym, ważnym. Umożliwiło ono pierwsze nagrywanie rzeczywistych dźwięków (np. mowy ludzkiej, muzyki) na specjalnym wałku cynowym. Te nagrania można było później odtworzyć!

Wynalazek Edisona zainspirował innych i dosyć szybko został zastąpiony przez pozytywki płytowe, które pozwoliły na łatwiejsze i częstsze zmiany melodii. - W produkcji tych nowych urządzeń wyspecjalizowali się głównie Niemcy - przyznaje kustosz. - Warto wymienić tutaj takie firmy, jak Polyphon, Symphonion i Kalliope. Ich pozytywki grały dosłownie wszędzie. Na dworcach kolejowych, w parkach rozrywki, kawiarniach, ale też i w zaciszu domowym.

Na salonach najlepiej sprawdzał się wówczas symfonion, i to nie tylko jako sprzęt grający, ale też i jako bardzo efektowna ozdoba. Wyglądem przypomina skrzynkę. Mechanizm nakręca się za pomocą małej korbki. - W symfonionach też montowano grzebień, ale w tym naszym modelu zainstalowano jeszcze dodatkowo dzwoneczki. Dzięki nim to urządzenie ma nieco bogatsze brzmienie niż polifon - zauważa L. Dzieżyc. - Płyty do tej pozytywki wkładało się poziomo, tu mamy np. melodię "Nad pięknym modrym Dunajem". Warto spojrzeć też na wieczko skrzyni, pięknie ozdobione np. oleodrukami.

Po tych pozytywkach pojawiły się patefony (tubowe i bez tuby), ale prawdziwym przełomem były gramofony. Ich zaletą było to, że odtwarzały "żywą" muzykę, z prawdziwymi instrumentami i ludzkim głosem. W pierwszych modelach melodia była odtwarzana od środka płyty do zewnątrz, w późniejszych - na odwrót. - Te patefony z początku XX wieku były mniejsze, a więc i wygodniejsze w użyciu - kustosz pokazuje angielski model Master Voice’a. - Do niego zakładano płyty szelakowe, potem ebonitowe.

Ale i te urządzenia odeszły w niepamięć, kiedy w latach 20. ubiegłego wieku wynaleziono adapter elektryczny ze wzmacniaczami. Dziś mamy już odtwarzacze mp3. Ciekawe, przy jakiej muzyce będą się bawić nasze wnuki...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska