Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Te zwierzaki mogą być groźne!

Jakub Pikulik 95 722 57 72 [email protected]
Szopy budzą sympatię, ale lepiej do niego sie nie zbliżać. Może być nosicielem groźnych pasożytów.
Szopy budzą sympatię, ale lepiej do niego sie nie zbliżać. Może być nosicielem groźnych pasożytów. Mariusz Kapała
W nocy po parku biega stado dzików, a pod kołami aut giną szopy pracze, które roznoszą śmiertelnie niebezpieczne pasożyty. Czy mieszkańcy mogą się czuć bezpieczni? Jak wykurzyć zwierzęta z miasta?

Jest wtorek, 6 listopada. O 19.00 dzwoni do mnie Maciej Lasocki, mieszkaniec Kostrzyna. - Do parku miejskiego właśnie wbiegło całe stado dzików. Było ich co najmniej 10. Jakby nigdy nic przeszły przez środek ronda w centrum miesta, na około trzy minuty wstrzymując cały ruch. Powiadomiłem o tym policję - mówi Maciej. Dziki w tym roku były w mieście już praktycznie wszędzie: na terenie szpitala, na basenie miejskim, w okolicy komisariatu policji, na kilku prywatnych posesjach, odwiedzały parkingi przy supermarketach i wszystkie ważniejsze drogi. Jeden wszedł nawet na boisko przy Szkole Podstawowej nr 2. Na torach kolejowych relacji Kostrzyn-Szczecin całą watahę nie raz widzieli kolejarze. W ich sprawie interweniowała policja, straż miejska i straż pożarna. - Faktycznie, policjanci z kostrzyńskiego komisariatu dostawali takie zgłoszenia. Zabezpieczano m. in. park miejski - mówi Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji. Efekt? Żaden. - Można powiedzieć, że dziki w naszym mieście to tak zwany prawdziwy problem. Próbowaliśmy niemal wszystkiego. Wycięte zostały chaszcze w mieście, w których te zwierzęta mogły się chronić, kupiliśmy setki kilogramów specjalnego proszku, którego zapach miał je odstraszać. Wszystko na nic - tłumaczy burmistrz Kostrzyna Andrzej Kunt. Mieszkańcy pytają, dlaczego myśliwi dzików nie mogą po prostu zastrzelić. Chodzi o to, że teren miasta nie należy do żadnego z obwodów łowieckich, a tylko w nich myśliwi mogą prowadzić polowania. Najnowszy pomysł jest taki, że myśliwi za swoje pieniądze będą rozsypywać pokarm i wabić dziki do lasu. Tam, już zgodnie z prawem, zwierzęta zostaną odstrzelone. - Równolegle w mieście rozsypiemy karmę, po której dziki, delikatnie mówiąc, będą miały problemy żołądkowe - tłumaczy burmistrz.

Jak przyznają sami myśliwi, dziki mogą być niezwykle niebezpieczne. - Zdarzało się, że dzik odgryzł myśliwemu część pośladka. Znane są też wypadki śmiertelne, kiedy stado potrafiło dosłownie rozszarpać człowieka. Z pozoru są łagodne, ale to naprawdę groźne zwierzęta - przestrzega Mirosław Więckowski, myśliwy ze Słońska. Przykłady można też znaleźć w internecie. W 2009 r. na jednym z krakowskich osiedli myśliwi zastrzelili dzika, który wcześniej ciężko ranił dwóch mężczyzn. Wcześniej zwierzę grasowało po osiedlu przez dwa tygodnie. W tym samym roku na plaży w Piaskach dzik ugryzł w rękę turystę.

Ale nie tylko dziki są w Kostrzynie problemem. Jeszcze większym zagrożeniem mogą być... szopy pracze. Te pochodzące z Ameryki Północnej futrzaki trafiły na nasze ziemie w 1945 r., kiedy w podberlińskiej miejscowości zbombardowano fermę. Efekt? Rejon Kostrzyna i Słońska to teren, w którym populacja tych zwierząt należy do największych w Polsce. Tylko w latach 2000-2004 w tych okolicach doliczono się nawet 300 osobników, wśród których były samice z młodymi. To znak, że te zwierzęta doskonale się u nas zadomowiły. Dlaczego mogą być niebezpieczne? - Mają pasożyty, które są bardzo groźne dla człowieka. W ostatnich latach na świecie z ich powodu zginęło kilkanaście osób. Groźne może być nawet sprzątanie rozjechanego szopa z drogi, a z takimi przypadkami w Kostrzynie mieliśmy już do czynienia. Te zwierzęta często wchodzą też do piaskownic, gdzie znajdują resztki jedzenia. To spory problem - mówi Konrad Wypychowski, dyrektor Parku Narodowego "Ujście Warty". I apeluje do mieszkańców, żeby nie dotykali, ani nawet nie zbliżali się do szopów. Bez znaczenia, żywych, czy martwych. Dyrektor dodaje, że szopy są równie inwazyjne jak norki amerykańskie. Podmokłe, obfitujące w pokarm tereny parku narodowego są dla tych zwierząt niemal idealne. Do tego stopnia, że zaczynają one zagrażać cennym gatunkom ptaków, które się tu zatrzymują. W ciągu tylko trzech miesięcy na szosie z Kostrzyna do Słońska pracownicy parku znaleźli około 70 przejechanych norek.

Trzeba jednak pamiętać, że w wielu przypadkach do wzrostu populacji dzikich zwierząt w Kostrzynie przyczyniają się sami mieszkańcy. Kilka tygodni temu Czytelnik przesłał nam zdjęcia, na których widać pacjentów szpitala, którzy dokarmiają watahę dzików. Wiemy, że dziki były też dokarmiane na basenie miejskim. Niektórzy mieszkańcy celowo zostawiają pokarm, żeby zwabić dziki lub szopy i... pokazać je swoim dzieciom. - To bardzo nieodpowiedzialne zachowanie - grzmią fachowcy.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska